Logo Przewdonik Katolicki

Dolecieli do nieba...

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

W bydgoskim kościele Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny odbyła się modlitwa za tragicznie zmarłych pilotów, którzy rozbili się na osiedlu domków jednorodzinnych 2 marca 2001 roku. Major Jacek Trzciński oraz pułkownik Romuald Czopek wykonywali próbny lot na samolocie Iskra. Doświadczeni lotnicy podczas awarii próbowali lądować z dala od zabudowań. Dzięki temu nie zginęło...

W bydgoskim kościele Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny odbyła się modlitwa za tragicznie zmarłych pilotów, którzy rozbili się na osiedlu domków jednorodzinnych 2 marca 2001 roku. Major Jacek Trzciński oraz pułkownik Romuald Czopek wykonywali próbny lot na samolocie Iskra.

Doświadczeni lotnicy podczas awarii próbowali lądować z dala od zabudowań. Dzięki temu nie zginęło więcej osób. Kilkadziesiąt metrów od świątyni – w miejscu, na którym rozbiła się maszyna, stoi symboliczny krzyż z brzeziny upamiętniający tę tragedię. – Ludzie stawiają krzyże w różnych miejscach. Najczęściej można je spotkać przy drogach. My zaś chcemy ogarnąć pamięcią pilotów, zatrzymać się nad przemijalnością ziemskiego czasu. Modlitwa rodziny oraz przyjaciół ma nam przypominać o tym, co się kończy i jednocześnie zaczyna – powiedział ojciec Marek Karczewski, który przewodniczył Mszy Świętej. Zakonnik ze Zgromadzenia Ducha Świętego podkreślił, że śmierć jest tylko przejściem do innej rzeczywistości, w której jest się bliżej Boga. – Każdy, kto rozpoczyna podróż samochodem lub innym pojazdem, powinien mieć zawsze świadomość, że może już nie wrócić. W przypadku pilotów to ryzyko jest znacznie większe. Ci ludzie, za których się modlimy, oddali swoje życie także za ojczyznę. Zginęli na służbie, ratując od nieszczęścia innych mieszkańców. Oni poświęcili się do końca – dodał.

W modlitwie wzięły udział rodziny pilotów oraz ich przyjaciele z różnych zakątków Polski. – Romek kochał latać. To była jego wielka miłość. Każda rocznica to wielki ból dla nas wszystkich – powiedziała Elżbieta Makolus. Pułkownik Romuald Czopek był najbliższym przyjacielem jej męża. Oboje pochodzili z Lubelszczyzny. – Za każdym razem, kiedy przylatywał do Bydgoszczy, składał nam wizytę. Wtedy także był u nas. Pożegnaliśmy się i… następnego dnia zginął. Każde takie wspomnienie przywołuje bolesne obrazy. Modlitwa jest jednak najważniejsza. Tylko w ten sposób możemy pomóc tym, którzy odlecieli na zawsze… – dodała.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki