Polski katolicyzm ma się całkiem dobrze, co potwierdzają również statystyki. Zdaniem socjologów, wiara w Boga jest wciąż w naszym kraju powszechna, utożsamiamy się z Kościołem, umiemy czerpać z tego siłę i niewątpliwie stanowi to nasz społeczny kapitał.
Wiele przemawia za tym, że pozycja Kościoła będzie w najbliższych latach nadal się umacniać i to nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Europy. – W Polsce Kościół jest jedyną poważną instytucją krytyki społecznej, zaczyna nawet odgrywać rolę jedynego pewnego i trwałego drogowskazu. W badaniach Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) z lat 1996-2006 jawi się on jako forma kulturowo stabilna, przejrzysta, instytucjonalnie pewna, gwarantująca ciągłość życia zbiorowego. W świecie, w którym wszystko jest tymczasowe, przypadkowe, nastawione na zmienne gusta i kaprysy, Kościół symbolizuje to co ważne, trwałe i rozstrzygające – mówi prof. Andrzej Wójtowicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Wierzę, więc uczestniczę
Z badań ISKK wyłania się obraz całkiem nowoczesnego Kościoła, zwłaszcza od strony zaangażowania wiernych. Rośnie aktywność społeczna katolików wewnątrz Kościoła i to przejawia się także w formach sakramentalnych. Zjawisko systematycznie rosnącej liczby wiernych przystępujących do Komunii św. zauważono już dziesięć lat temu. Zaskakujące jest to, że trend ten występuje nie tylko na wsi, która od zawsze była bardzo religijna, ale także w środowiskach zurbanizowanych. Wierni mają coraz większą świadomość swojej pozycji w Kościele. Nie chcą być tylko biernymi świadkami, ale chcą też aktywnie kształtować Kościół. – Wszystko wskazuje na to, że ten trend się utrzyma, czyli nadal będzie przybywać głęboko wierzących – mówi ks. prof. Witold Zdaniewicz, koordynator wspomnianych badań.
Nieświadomi heretycy
Oczywiście, że wiele jest jeszcze do zrobienia. Badania wskazują na silne zróżnicowanie religijności Polaków i ich udział w życiu Kościoła. Socjolodzy dostrzegają to zjawisko już od dawna. W 1984 r. ks. Władysław Piwowarski, nieżyjący już wybitny polski socjolog religii mówił, że dwie trzecie polskich katolików to nieświadomi heretycy, czyli ludzie, którzy słabo znają podstawowe dogmaty religijne, zasady moralne propagowane przez Kościół przyjmują wybiórczo i stosują od święta. Niestety, pod tym względem niewiele się zmieniło, ale ks. prof. Witold Zdaniewicz i tak wyniki badań uważa za optymistyczne. Cieszy fakt, że np. zdecydowana większość Polaków przeciwna jest zdradzie małżeńskiej, aborcji czy eutanazji.
„Dłużej klasztora niźli przeora”
Z badań prof. Elżbiety Firlit ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie wynika wyraźnie, że Polacy identyfikują się z Kościołem. To wyróżnia nas spośród innych krajów. Odróżniamy Kościół jako wspólnotę wiernych, dzieło samego Boga, od Kościoła hierarchicznego, złożonego z duchownych, którzy mogą być grzeszni tak jak wszyscy śmiertelnicy. W badaniach większość Polaków za Kościół uważa ogół wierzących. Hierarchia jest na drugim planie. – Katolicy oczekują od Kościoła tyle samo co od siebie i mocno się z nim identyfikują. Tej identyfikacji i zaufania nie zmniejszają nawet różnego rodzaju zaburzenia wśród hierarchii kościelnej. To nasz wyróżnik. Np. w Stanach Zjednoczonych skandale w Kościele hierarchicznym od razu przekładają się na spadek zaufania do całej instytucji kościelnej – mówi prof. Wójtowicz.
Powszechny i apostolski
Socjolodzy są zgodni, że Kościół w Polsce jest bezkonkurencyjny w tworzeniu kulturowej obecności Polaków w życiu zbiorowym. Zdaniem prof. Wójtowicza w naszym kraju Kościół przez wieki stanowił typ dominującej kultury. W innych krajach Europy tak nie było. Np. we Francji procesy te zakłóciła rewolucja francuska, w Niemczech konkurencja między różnymi wyznaniami, Hiszpanię zdominowały elitarne ruchy typu Opus Dei. W Polsce Kościół umiał żyć rytmem religijności masowej. Na Zachodzie Kościół zszedł do pozycji jednej z wielu konkurencyjnych instytucji i na tym stracił. – Powoli zaczyna się to zmieniać. Ruchy odnowy religijnej pojawiają się już we Francji, zwłaszcza wśród młodych. Kościół zaczyna odzyskiwać podstawy swej aktywności zbiorowej. Podobnie Niemcy pomału uświadamiają sobie, że Europa straciła narzędzia swej identyfikacji i musi się odnaleźć, by przetrwać – stwierdza prof. Wójtowicz.
Wiara trzeciego tysiąclecia
Zdaniem ekspertów, wiele wskazuje na to, że w najbliższych dziesięcioleciach Kościół będzie się nadal umacniał. Ustabilizuje się na dość wysokim poziomie grupa ludzi głęboko wierzących. Będzie ich przybywać nie tylko wśród przedstawicieli starszego pokolenia, ale także i wśród osób zawodowo czynnych, często o wysokim statusie materialnym. Kościół dostarcza bowiem doskonałej podbudowy religijnej dla różnych ról zawodowych.
Oby prognozy te się sprawdziły, bo jak mówił jeden z twórców idei europejskiej Robert Schuman: „Europa będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale”.