Tragedia katowicka wstrząsnęła, poraziła. Jej obrazu nie sposób zapomnieć. Jak każda masowa katastrofa ukazała różne, czasem skrajne postawy człowieka. Bohaterstwo, poświęcenie, solidarność, pasja, nadzieja przeciwstawiają się brakowi wyobraźni, niefrasobliwości, lekceważeniu norm i przepisów, „swobodnemu” podejściu do zawodowej etyki, także zwątpieniu w Boski porządek świata... Ci, których katastrofa dotknęła najmocniej – hodowcy szlachetnych ras gołębi, ich bliscy – wciąż na nowo gromadzą się wokół Ołtarza Pańskiego, zanoszą Stwórcy swój ból oraz modlitwę w intencji wszystkich ofiar. Tak dzieje się również w naszej diecezji.
Tylko w ubiegłym tygodniu, dla lokalnych członków Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, odprawiono dwie Eucharystie. Miłośnicy ptaków modlili się w bydgoskich świątyniach: pw. Matki Bożej Królowej Męczenników oraz pw. Bożego Ciała. W pierwszym przypadku z inicjatywą wyszli studenci z Duszpasterstwa Akademickiego „Martyria”, drugi kościół bliski jest hodowcom z uwagi na osobę kapelana ich środowiska, ks. Ryszarda Pruczkowskiego. – Nigdy nie było ważne, kto z jakiego pochodzi miasta, z jakiego kraju – znaliśmy się i wzajemnie szanowaliśmy. Teraz również we wspólnocie odczuwamy tę wielką tragedię. Odeszli nasi koledzy, inni są ranni. Zginęło czterech hodowców z terenu województwa. Smutek ogarnia nas wszystkich. Każdy dopytuje się o los znajomych, dzieli informacjami, wspiera. Dziś próbowałem nawiązać kontakt z Waldkiem Wagnerem, kolegą z Nakła. Był w Katowicach. Kiedy waliła się hala, zdołał kogoś uratować, sam przypłacił to pokaleczeniem, został pod rusztowaniem. Modlimy się o jego powrót do zdrowia... – opowiada Bernard Pucołowski, działacz PZHGP, „gołębiarz” z czterdziestosześcioletnim stażem. Szefujący lokalnym strukturom związku Piotr Zbielski potwierdza, iż solidarność i integracja hodowców w godzinie próby przeszła wszelkie oczekiwania: – Piotr Skalski z Mroczy, choć sam ranny, wciąż powtarzał: „Mną się potem zajmiecie, teraz ratujcie innych, ratujcie ich”! – informuje rozmówca.
Na zawsze w naszych modlitwach
W obliczu wydarzeń, które poruszają miliony, słowa kaznodziei mają swoją szczególną wagę. Ks. Krzysztof Buchholz, duszpasterz akademicki, pasterskie i homiletyczne wątki prowadził ku pytaniom najważniejszym, najtrudniejszym: – Dziś, w ostatnim dniu narodowej żałoby zgromadziliśmy się tutaj, gdyż naprawdę trudno było być w innym miejscu, pozostać obojętnym. Od modlitwy warto zaczynać wszelką odbudowę, gojenie ran. Wstawiamy się u Pana Boga za tymi, którzy w Katowicach, chcąc realizować swoje pasje, hobby, doszli niespodziewanie do kresu swej ziemskiej egzystencji, utracili zdrowie. Są z nami gołębie, symbol Ducha Świętego. Kto z kim przystaje, takim się staje – hodowcy to więc najpewniej „ludzie o gołębich sercach”. Ludzie nadziei. Kiedy tamta tragiczna hala zostanie już uprzątnięta, kiedy media zmienią temat, my wszyscy nie zapomnimy. Ofiary pozostaną w naszych modlitwach. Ale pozostaną także palące pytania: Czy ja sam byłbym gotów na spotkanie z Panem? Jaka jest „konstrukcja mego życia”? Nie runie? – stawiał pytania kapłan.
Słowo kapelana
Ks. Ryszard Pruczkowski, proboszcz bydgoskiej parafii pw. Bożego Ciała
– Duszpasterstwo Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych istnieje przy naszej wspólnocie od kilku lat. Tutaj poświęcono sztandar i w tej świątyni, w każdą sobotę przed pierwszą niedzielą maja, hodowcy rozpoczynają nowy sezon. Zawsze błogosławimy wówczas gołębie, które radośnie, na chwałę Pana, unoszą się ku niebu, modlimy się za tych, którzy dzielą się z nami swą szlachetną pasją hodowania pięknych i rozumnych ptaków. W ostatnich dniach żarliwą modlitwą ogarniamy oczywiście ofiary katowickiej tragedii. Jesteśmy teraz razem.
wysłuchał Marcin Jarzembowski