Wystawa śmierci
Łukasz Kaźmierczak
Fot.
Sobotnie popołudnie 28 stycznia. Na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich odbywa się tradycyjna, ciesząca się ogromnym zainteresowaniem wystawa gołębi. Wśród widzów jest wiele dzieci, na Śląsku zaczęły się właśnie szkolne ferie. W pawilonie przebywa prawie tysiąc osób, wśród nich liczni wystawcy m.in. z Niemiec, Belgii, Czech, Słowacji i Węgier.
Godzina 17.15. Na znajdujących...
Sobotnie popołudnie 28 stycznia. Na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich odbywa się tradycyjna, ciesząca się ogromnym zainteresowaniem wystawa gołębi. Wśród widzów jest wiele dzieci, na Śląsku zaczęły się właśnie szkolne ferie. W pawilonie przebywa prawie tysiąc osób, wśród nich liczni wystawcy m.in. z Niemiec, Belgii, Czech, Słowacji i Węgier.
Godzina 17.15. Na znajdujących się w hali wystawowej ludzi spada ważąca kilkaset ton stalowa konstrukcja dachu. Z relacji świadków wynika, że wszystko dzieje się w ułamkach sekund.
Pierwsi strażacy docierają na miejsce tragedii kilka minut po zawaleniu się dachu. Rozpoczyna się trwająca całą noc akcja ratunkowa. Uczestniczy w niej ok. 1,3 tys. strażaków, policjantów, żołnierzy, ratowników górniczych, górskich i innych służb oraz psy szkolone do odnajdywania ludzi w gruzach. Wszystko dzieje się przy dwudziestostopniowym mrozie, który dodatkowo utrudnia akcję i zmniejsza szansę na przeżycie osób przywalonych przez stalową konstrukcję. – Dopóki nie zobaczymy podłogi tego budynku, będziemy działać tak, jakby tam ciągle byli ludzie – zapewnia komendant wojewódzki śląskiej straży pożarnej nadbrygadier Janusz Skulich.
Strażacy wstępnie oceniają akcję jako skuteczną – żywi wydobyci zostają w ciągu pięciu godzin po katastrofie. Potem wyciągane są już tylko trupy. Łącznie 66 osób... Wśród ofiar jest trójka dzieci i sześciu obcokrajowców – obywatel Belgii, dwóch Czechów, dwóch Słowaków i Niemiec. Według ustaleń duża część ofiar zmarła od razu po zawaleniu się dachu.
Ponad 140 osób trafia do szpitali. Oblężenie przeżywają stacje krwiodawstwa w całej Polsce. Ludzie chcą w ten sposób pomóc ofiarom katastrofy.
W poniedziałek rano w Tychach w szpitalu umiera mężczyzna – 67. śmiertelna ofiara zawalenia się dachu hali wystawowej. Do policji zgłaszają się też rodziny osób, których nie ma ani wśród zabitych, ani wśród rannych.
– Ze wstępnych oględzin miejsca tragedii, do jakiej doszło w Katowicach, wydaje się, że na dachu hali targowej zalegało więcej śniegu, niż dopuszczają polskie normy bezpieczeństwa – ocenia minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek. Specjalna komisja rządowa zajmująca się wyjaśnianiem przyczyny tragedii ustaliła, że na dachu hali leżała półmetrowa warstwa śniegu. Sprawę bada też prokuratura, która ma sygnały, że w momencie katastrofy nie były otwarte wszystkie drzwi ewakuacyjne. Kancelarie: prezydenta, premiera oraz Sejmu przeznaczają kilka milionów złotych na pomoc dla poszkodowanych oraz rodzin ofiar.
To największa katastrofa budowlana w historii Polski.
Polska opłakuje ofiary
Do uczczenia pamięci ofiar tragedii w Katowicach wezwał prezydent RP Lech Kaczyński, który ogłosił trzydniową żałobę narodową w całym kraju. – Polki i Polacy. Są w historii każdego kraju dni triumfu, dni radości, są dni smutku. Dziś przeżywamy właśnie taki dzień. Musimy być w takim dniu szczególnie solidarni. Musimy szczególnie mocno poczuć to, że jesteśmy wspólnotą. Wspólnotą, która dziś nakierowana jest na tych, którzy ucierpieli – powiedział Kaczyński, składając wyrazy „najgłębszego możliwego współczucia” rodzinom ofiar. – Cała Polska modli się za ofiary tragedii; ja również będę się modlił – zapewnił prezydent, który w związku z katastrofą w Katowicach odwołał zaplanowaną wcześniej jednodniową wizytę w Pradze. Do Polski napłynęły kondolencje z wielu krajów świata, m.in. z Francji, Niemiec i Rosji.
Z powodu żałoby w całym kraju odwołano większość imprez rozrywkowych. Prawie wszystkie stacje telewizyjne i radiowe zmieniły swoje ramówki, zrezygnowały z reklam i na bieżąco informowały o przebiegu akcji ratowniczej.
Pomimo katastrofy odbyły się w Zakopanem zawody Pucharu Świata w Skokach Narciarskich. Jednak 25 tysięcy kibiców oglądało konkurs w niemal całkowitym milczeniu. Przed rozpoczęciem zawodów pamięć ofiar uczczono minutą ciszy i modlitwą.
– Możemy być dumni z polskich kibiców, bo w takiej sytuacji Polacy potrafią się zachować, solidaryzują się z innymi. Nie jest łatwo skakać, pamiętając o tej tragedii, która się wydarzyła – mówił po zawodach bardzo zasmucony Adam Małysz.