Logo Przewdonik Katolicki

Jeśli nie teraz, to kiedy?

Michał Gryczyński
Fot.

Przed nami kolejna Wigilia Bożego Narodzenia. Jakże trudno oprzeć się zniewalającej urodzie tego niezwykłego dnia, wypełnionego olśniewającymi barwami i czarującymi aromatami. Ale jest to dzień szczególny m.in. dlatego, że przypomina o tym, co chyba najtrudniejsze w naszej wierze: krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować i jakby tego było mało miłować...

Przed nami kolejna Wigilia Bożego Narodzenia. Jakże trudno oprzeć się zniewalającej urodzie tego niezwykłego dnia, wypełnionego olśniewającymi barwami i czarującymi aromatami.

Ale jest to dzień szczególny m.in. dlatego, że przypomina o tym, co chyba najtrudniejsze w naszej wierze: krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować i – jakby tego było mało – miłować swoich nieprzyjaciół. W pierwszym odruchu aż korci, by rzec, że to nieludzkie: jak można wymagać od człowieka gotowości do znoszenia takich upokorzeń? To urąga poczuciu sprawiedliwości, bo jeśli ktoś wyrządził mi krzywdę, powinienem chyba mieć prawo odpłacić mu podobną monetą. A jeśli zachowam się jak mięczak, inni mogą uznać mnie za przysłowiowego „jelenia” i dopiero wtedy zaczną sobie na mnie używać...

Cóż, jakichkolwiek argumentów byśmy nie użyli, aby usprawiedliwić brak gotowości do wybaczenia i pojednania, w takim dniu zabrzmią one mało wiarygodnie. Bo Wigilia bez próby łamania się z własną hardością i egoizmem byłaby tylko ckliwym wzruszeniem przeżywanym w blasku migocących światełek choinkowych. Choćby w naszej wannie pływały przed świętami ławice karpi królewskich i pstrągów, świątecznym drzewkiem była dorodna jodła syberyjska, a potrawy na wieczerzę przyrządzono by podług receptur kulinarnych samej mistrzyni Ćwierciakiewiczowej, święta bez przebaczenia byłyby czasem zmarnowanym.

Jeśli nie wyciągniemy ręki z opłatkiem do kogoś, na kogo się gniewamy, to zaprzepaścimy szansę. Nigdy nie wiadomo czy nie ostatnią.

Wigilia jest bowiem najlepszą okazją do przeprosin i pojednania. Jeśli nie uczynimy tego teraz, to kiedy? Nie spekulujmy więc, czy nasza wyciągnięta dłoń nie zostanie odtrącona, bo jakakolwiek będzie reakcja i tak najważniejsze się stanie: uwolnimy się od tego, co nas rozbija wewnętrznie i wyniszcza, co jest autodestrukcyjne.

Pozwólcie więc, zacni utracjusze raju, że łamiąc się z Wami opłatkiem, nie będę życzył ani zdrowia, ani szczęścia, ani pieniędzy, lecz właśnie tej odwagi zdobycia się na trudny gest bezwarunkowego przebaczenia, o którym powiada się, że jest podwójnym błogosławieństwem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki