Logo Przewdonik Katolicki

Obczyzna – polszczyzna

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

Już w 1999 roku autorzy raportu Polszczyzna 2000. Orędzie o stanie języka na przełomie tysiącleci ostrzegali, że język polski jest zainfekowany wulgaryzmami, rubaszną potocznością oraz nagminnym snobowaniem się na zachodniość. Niestety, pogarszającą się jakość naszej polszczyzny potwierdzają najnowsze badania. Dziś jest pod tym względem gorzej niż kilka...

Już w 1999 roku autorzy raportu „Polszczyzna 2000. Orędzie o stanie języka na przełomie tysiącleci” ostrzegali, że język polski jest „zainfekowany wulgaryzmami, rubaszną potocznością oraz nagminnym snobowaniem się na zachodniość”. Niestety, pogarszającą się jakość naszej polszczyzny potwierdzają najnowsze badania. Dziś jest pod tym względem gorzej niż kilka lat temu.

Do niedawna panowało przekonanie, że najgorszą polszczyzną posługuje się wojsko. Określenie „koszarowe słownictwo” miało zdecydowanie negatywny wydźwięk i kojarzyło się z prymitywnym, przepełnionym wulgaryzmami językiem.
Tymczasem w przedstawionym niedawno w parlamencie przez Radę Języka Polskiego „Sprawozdaniu o stanie ochrony języka polskiego – za lata 2003-2004” wojsko jest wymieniane wśród tych ośrodków, które w największym stopniu dbają o poprawną polszczyznę. Najbardziej „dostało się” za to szkole i mediom, czyli tym centrom, które przez całe lata wyznaczały standardy i kształtowały poprawność w posługiwaniu się ojczystą mową. Dziś to one stały się ośrodkami największej „dekandencji” językowej.

Pokolenie pseudoepistolarne
Autorzy raportu podkreślają, że w sposób znaczący obniżyła się ranga języka polskiego jako przedmiotu nauczania. Dziś uczniowie szkół podstawowych, podobnie jak gimnazjaliści i licealiści, znacznie chętniej biorą udział w lekcjach informatyki czy języków obcych.
Wśród uczniów panuje przekonanie, że do komunikacji w zupełności wystarczy im uczniowski slang oparty na potocznej polszczyźnie. W dobie SMS-ów i Internetu zaczynają obumierać tradycyjne metody komunikacji, a co za tym idzie, niestety, zanika również poczucie stosowności, umiejętności wyboru odpowiednich środków językowych, kłopoty z ortografią.
Zdaniem młodzieży wykroczenia przeciw normie językowej są mało istotne. Efektem tych wszystkich czynników jest stale obniżający się poziom kultury uczniowskiego języka.
Według raportu absolwenci szkół podstawowych mają kłopoty z opanowaniem czytania ze zrozumieniem, a 17 proc. populacji uczniowskiej stanowią dyslektycy.
Prof. Helena Synowiec – autorka części raportu poświęconego szkołom – zwraca jednak szczególną uwagę na przerażającą wulgaryzację języka szkolnego, która jej zdaniem jest „przejawem obniżania się poziomu współżycia międzyludzkiego w rodzinie i społeczeństwie”.

Czajnik szybkobiegacz
Elementy stylu potocznego, brak dbałości o stosowność języka, niechlujstwo językowe, zapożyczenia angielskie, coraz powszechniejsze wulgaryzmy – to według ekspertów z Rady Języka Polskiego najpoważniejsze grzechy polskich mediów. Ich zdaniem błędy językowe i stylistyczne występują we wszystkich typach programów nadawanych w mediach publicznych, a zwłaszcza w stacjach prywatnych. Jest to zjawisko niedopuszczalne, ponieważ media dla wielu odbiorców stanowią nadal najważniejszy wzorzec do naśladowania.
Wśród przykładów rażących błędów popełnianych przez dziennikarzy TVP autorzy raportu wymieniają choćby akcentowanie wyrazów, np. BAbilon, WAtykan, widzieLIśmy.
Duży wpływ na Polaków ma także język reklam telewizyjnych. Wiele z nich jest niesprawnych językowo, a na dodatek chyba niezamierzenie humorystycznych. Językoznawcy zwracają uwagę na takie dziwne konstrukcje słowne jak „płyn do zmywania o tysiącu twarzy”, „innowacyjna formuła wnikająca w głąb włosów” czy „czajnik, któremu trudno dotrzymać kroku”. Jednak takie napuszone konstrukcje stylistyczne drażnią także odbiorców, do których są kierowane.

Sejmowi „krasomówcy”
Co ciekawe, całkiem przyzwoicie wypadają w raporcie te instytucje, które zwykliśmy uważać za kostyczne pod względem językowym: wojsko, sądy czy urzędy administracyjne.
Zdaniem autorów sprawozdania dokumenty wojskowe i orzeczenie sądowe pisane są z reguły w sposób zapewniający ich jednoznaczność i funkcjonalność. Ciekawie pod tym względem wypada Sejm. Otóż posłowie wykazują zadziwiający wigor jeśli chodzi o ustawodawstwo dotyczące języka polskiego. W ich wystąpieniach wyrażenie „język polski” padało średnio 17 razy w każdym z badanych miesięcy. Niestety, język posłów – było nie było – reprezentantów narodu – nie spełnia bardzo często nawet podstawowych wymogów poprawności językowej.
Nie najlepiej prezentuje się także język Kościoła. „Wypowiedzi polskiego episkopatu należy uznać za – w wysokim stopniu niesprawne komunikacyjnie. [...] Z jednej strony widoczny jest nadmiar słów obcych lub modnych, [...] zaniepokojenie budzi również stosunkowo ubogie i schematyczne słownictwo religijne, niekiedy niedostatecznie objaśniane i tłumaczone wiernym. Wyraźnym brakiem jest zbyt skomplikowana składnia” – uważają językoznawcy z Rady Języka Polskiego.
Ogólnie rzecz biorąc, dbałość o język polski nie należy do najmocniejszych stron Polaków. Kiedy rok temu CBOS przeprowadził badania z okazji międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, wyniki były optymistyczne. Zdecydowana większość Polaków uznała w nich, że polszczyzna stanowi ważną wartość i należy ją odpowiednio pielęgnować. Dobrze więc, że przynajmniej w teorii jesteśmy nieźli...

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki