Logo Przewdonik Katolicki

Chciałam być Jezusowa

Aleksandra Polewska
Fot.

Z okazji Dnia Życia Konsekrowanego z s. Goretti ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek rozmawia Aleksandra Polewska Czy może Siostra opowiedzieć o historii swojego powołania? Jak Siostra je rozeznawała? W szkole średniej modliłam się często o właściwy wybór drogi życiowej. Powoli rodziło się pragnienie należenia do Chrystusa. Gdybym miała dać odpowiedź, dlaczego...

Z okazji Dnia Życia Konsekrowanego z s. Goretti ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek rozmawia Aleksandra Polewska

Czy może Siostra opowiedzieć o historii swojego powołania? Jak Siostra je rozeznawała?
– W szkole średniej modliłam się często o właściwy wybór drogi życiowej. Powoli rodziło się pragnienie należenia do Chrystusa. Gdybym miała dać odpowiedź, dlaczego zostałam siostrą zakonną, mogłabym ująć to w słowach: chciałam być Jezusowa. To było pragnienie przewyższające wszystkie inne. Wstąpiłam do zgromadzenia po maturze, a więc nie byłam właściwie przygotowana do żadnej pracy zawodowej. Dwa lata po wstąpieniu Bóg jakby chciał mi uchylić rąbka tajemnicy mojego powołania. Było to w dniu moich pierwszych ślubów, kiedy mama zdradziła mi sekret, że od lat codziennie odmawiała Litanię do Matki Bożej, abym została siostrą zakonną. I modli się tą Litanią do tego dnia o moje wytrwanie.

Dlaczego właśnie benedyktynki?
–To też Boża sprawa. Od dzieciństwa byłam związana z siostrami służkami NMP, gdyż były tam dwie moje ciocie. Często spędzałam u nich kilka dni wakacji lub inne dni wolne. Adres do benedyktynek znalazłam podczas sprzątania zakrystii w kościele parafialnym. Napisałam list, otrzymałam odpowiedź i wiedziałam, że to właśnie tu będzie moje miejsce. Jest to dla mnie znakiem, że Bóg nie tylko obdarza powołaniem, ale wskazuje miejsce jego realizacji.

Kiedy Siostra powiedziała Bogu swoje „tak”?
– Po zakończeniu roku szkolnego w III klasie liceum, ksiądz katecheta pojechał z nami na nocne czuwanie młodzieży na Jasną Górę. Wówczas, przez wstawiennictwo Matki Bożej, powiedziałam Jezusowi ciche „tak”, chociaż nie wiedziałam jeszcze, w jakim zgromadzeniu. Od tamtej chwili nie zmieniłam zdania, chociaż poza mną są nie tylko śluby wieczyste, ale i srebrny jubileusz. Jest tylko coraz większa wdzięczność i coraz większa tęsknota za spotkaniem „twarzą w twarz”.

Jak wygląda zwykły dzień Siostry jako benedyktynki misjonarki?
– Benedyktyńskie „Ora et labora” (modlitwa i praca) to jakby dwa skrzydła benedyktynki, na których wznosi się ku Bogu. Nasz dzień zaczyna się o godz. 5.30 brewiarzową jutrznią. Centralnym punktem dnia jest Eucharystia. Dzień przeplatany jest modlitwą i pracą. Obowiązkowym modlitwom poświęcamy ponad cztery godziny dziennie, a jeśli to możliwe, to i więcej.

Skrzydło „ora” mamy już omówione. A co z „labora”? Co z pracą?
– Jest bardzo różnorodna: katechizacja, praca w parafiach, w przedszkolach, domach opieki społecznej, praca na misjach. Dzień kończy się ok. godz. 22 i można by go streścić modlitwą św. Benedykta: aby we wszystkim był Bóg uwielbiony.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki