Aby dostrzec to co wartościowe, trzeba niejednokrotnie zboczyć z głównej drogi i zatrzymać się na chwilę. To stara prawda, lecz wydaje się, że coraz częściej o niej zapominamy w czasach wszechwładnego pośpiechu i coraz liczniejszych autostrad.
Kiedy jednak zastosujemy się do powyższej zasady i wyjedziemy z Rawicza jedną z bocznych dróg w kierunku wschodnim, po kilku kilometrach dotrzemy do Słupi Kapitulnej, wsi liczącej ok. 900 mieszkańców.
Własność kapituły
Nim miniemy ostatnie wiejskie budynki, by pomknąć dalej szosą, zatrzymajmy się choć na chwilę przy kościele pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Jego biało tynkowaną bryłę bez trudu dostrzeżemy po prawej stronie drogi. Wzniesiono go w połowie XIX w., po pożarze dawnej, drewnianej świątyni. Konsekracji nowego murowanego już kościoła parafialnego dokonano w 1890 r.
Początki słupeckiej parafii datuje się jednak już od XIII w. Kościół ufundowali zapewne prywatni właściciele wsi, a dopiero od 1271 r. – jak podają dokumenty – Słupia stała się własnością kapituły gnieźnieńskiej. Znajdowała się pod jej zarządem do konfiskaty majątku kościelnego przez władze pruskie w 1795 r. Od XV w. była ona złączona z parafią w Czestramie-Golejewku osobą wspólnego plebana. Stan ten trwał do XVII w.
Dobry pasterz
Przy XIX-wiecznym kościele odnajdujemy również ślady powojennej historii tej wspólnoty wiernych. Jednym z nich jest kapliczka Matki Bożej, wystawiona w 1946 r., jako pamiątka oddania całej parafii w opiekę Niepokalanemu Sercu Maryi. Przy tej figurze, odnowionej w zeszłym roku, odbywają się uroczyste nabożeństwa ku czci Niepokalanego Serca NMP, będące żywym świadectwem aktu zawierzenia sprzed sześćdziesięciu lat, oraz Apele Jasnogórskie i czuwania modlitewne.
Miejscem szczególnym jest też grób ks. kanonika Janusza Piechowiaka, który oddał praktycznie całe swoje kapłańskie życie tej parafii. Pełnił tu bowiem posługę proboszcza przez 46 lat (1950-1996). – Wspominany jest tu z wielkim szacunkiem i wdzięcznością, a jego grób, w którym jest pochowany wraz ze swoją matką, przez cały rok stanowi dowód żywej pamięci parafian o swoim ukochanym proboszczu – mówił ks. Paweł Minta, kolejny już następca ks. Piechowiaka na tym stanowisku. – Miał on wielki wpływ, odczuwany zresztą do dziś, na kształtowanie ducha tutejszych wiernych. Zaszczepił w nich głęboką duchowość, solidną pobożność i poczucie odpowiedzialności za Kościół, zwłaszcza ten lokalny. Wyrazem tego jest m.in. codzienna, głęboka, religijność wielu z nich i zaangażowanie w sprawy duchowe i materialne parafii – dodaje ks. Paweł, proboszcz parafii słupeckiej w latach 2003-2006.
W listopadzie 2006 r. jego następcą został ksiądz Zbigniew Uramowski, pełniący wcześniej posługę proboszcza w Dominowie k. Środy Wlkp. Ksiądz Zbigniew święcenia kapłańskie przyjął w 1986 r.
Święci patroni
W życiu religijnym parafian w Słupi Kapitulnej odznaczają się także w sposób szczególny dwie daty związane z odpustami ku czci patronów tego miejsca. Kilkuletnią tradycją stała się już Msza św. w dniu odpustu św. Katarzyny Aleksandryjskiej (25 listopada). Jednoczy ona przy ołtarzu wszystkich kapłanów (a obecnie jest ich pięciu) pochodzących z tej parafii. Do świętej patronki nawiązuje też w swej nazwie znany miejscowy zespół folklorystyczny „Katarzynki”. Również samo imię Katarzyna, jak zauważa ks. Paweł Minta, jest tu wciąż bardzo popularne, także wśród młodych parafianek.
Natomiast podczas odpustu św. Wawrzyńca (10 sierpnia) wnoszona jest procesyjnie do kościoła figura tego świętego z wiejskiej kapliczki. Dawna zabytkowa figura z tej kaplicy, licząca sobie przeszło 400 lat, po jej kradzieży przed paroma laty i szczęśliwym odzyskaniu, obecnie na co dzień „przebywa” na probostwie. – Ta kradzież, choć kosztowała nas wiele nerwów, okazała się ostatecznie wydarzeniem opatrznościowym. To tak, jakby św. Wawrzyniec przypomniał nam wszystkim o swoim istnieniu, ożywił się bowiem kult tego tradycyjnego patrona wioski – opowiada ks. Paweł.
Rozświetlona parafia
Słupia Kapitulna pod koniec lat 90., dzięki mediom, znana też była całej Polsce z niezwykłego oświetlenia wsi w okresie Bożego Narodzenia. Zwyczaj ten zapoczątkował ówczesny proboszcz ks. Marian Podlasz. Podobno dzięki temu święta zawsze mają tu swój klimat, niezależnie od tego, czy spadnie śnieg, czy nie. Do dziś zresztą tutejsi mieszkańcy znani są z dbałości o otoczenie swoich domów i troski o wystrój kościoła.
Na tych zewnętrznych działaniach nie kończy się jednak duszpasterstwo parafialne, jak zapewnia ks. Paweł. Jest tu liczna grupa wiernych, na którą proboszcz może zawsze liczyć. – Czy to członkowie Żywego Różańca, zespołu Caritas, czy ministranci, wiedzą oni, że pogłębianie życia duchowego powinno iść w parze z zaangażowaniem w codzienne życie wspólnoty, którą tworzymy – mówi duszpasterz.
Szczególną troską objęte są dzieci i młodzież, wśród których pani katechetka prowadzi szkolne koło Caritas i grupę liturgiczną. Starsi, uczący się i studiujący w innych miastach, mają własne kwartalne spotkania i czuwania modlitewne. – W sytuacji, kiedy przez większość czasu fizycznie nie ma ich w parafii, jest szansa, że przynajmniej zachowają z nią w ten sposób kontakt duchowy i raczej pogłębią, niż stracą pobożność wyniesioną z domów rodzinnych – wierzy ks. Paweł.
W ołtarzu głównym widoczna jest rzeźba patronki kościoła i parafii, św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Przedstawiona jest ona z charakterystycznym dla siebie atrybutem – kołem, na którym poniosła męczeńską śmierć w IV w. W ołtarzach bocznych – św. Wawrzyniec i Matka Boża Bolesna
Tablica przy wejściu do kościoła upamiętnia Stanisława Kiałkę, AK-owca okręgu wileńskiego, urodzonego w Słupi Kapitulnej. Mało znaną sylwetkę tego człowieka legendy Armii Krajowej przedstawimy jeszcze na łamach „Przewodnika”. Stanowi ona kontrast dla powszechnie znanej, choć fikcyjnej postaci Hansa Klossa
Przy drodze, pośród wiejskich zabudowań, znajduje się kaplica św. Wawrzyńca, patrona Słupi Kapitulnej. W jego ręku krata – symbol męczeńskiej śmierci
Za tydzień przedstawimy parafię pw. św. Marcina w Łaszczynie