Logo Przewdonik Katolicki

Grzech nie głosować

Adam Suwart
Fot.

12 listopada udamy się do urn wyborczych, by oddać głos na naszych przedstawicieli w samorządzie lokalnym. Warto uświadomić sobie, że rezygnacja z udziału w wyborach jest nie tylko marnowaniem szansy na lepsze jutro w polityce, ale także dla osób wierzących złem moralnym i grzechem. Frekwencja przy urnach w Polsce sukcesywnie zmniejsza się w kolejnych wyborach. Podczas...

12 listopada udamy się do urn wyborczych, by oddać głos na naszych przedstawicieli w samorządzie lokalnym. Warto uświadomić sobie, że rezygnacja z udziału w wyborach jest nie tylko marnowaniem szansy na lepsze jutro w polityce, ale także – dla osób wierzących – złem moralnym i grzechem.

Frekwencja przy urnach w Polsce sukcesywnie zmniejsza się w kolejnych wyborach. Podczas gdy jeszcze dziesięć lat temu patrzyliśmy ze zdziwieniem na „zblazowane” demokracją społeczeństwa Zachodu, w których znikomy odsetek ludności interesował się polityką, dzisiaj sami przeżywamy podobny kryzys. Choć zainteresowanie życiem politycznym w Polsce nadal jest dość duże, a Polaka z racji jego temperamentu społecznego można by nazwać „homo politicus”, to jednak udział rodaków w akcie wyborczym jest coraz mniej powszechny.



Niewykorzystana wolność
W pierwszych, częściowo wolnych wyborach do tzw. sejmu kontraktowego w 1989 r. głosowało ponad 60 proc. uprawnionych, a już w wyborach parlamentarnych w 2005 r., które wyłoniły obecny Sejm – zaledwie 40 proc. Jeszcze mniej Polaków postanowiło wybrać swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego – zaledwie 20 proc. uprawnionych. Nie da się ukryć, że demokratyczny impet Polaków gaśnie z roku na rok, proporcjonalnie do liczby afer faktycznie rozpętanych w świecie polityki lub wykreowanych przez media czy inne, na co dzień niewidoczne siły…

Wydaje się, że Polacy jak mało który naród powinni docenić dar wolności, wywalczonej krwią i zmaganiem tylu poprzednich pokoleń. Pomyśleć, że za to, z czego dziś z dezynwolturą rezygnujemy, jeszcze 20, 30 lat temu nasi rodacy oddawali wolność, a nawet życie. Choćby z tego tytułu odruch udziału w wyborach winien być dla każdego obywatela imperatywem moralnym; skromną formą spłaty długu, jaki nadal mamy wobec tylu szeregów polskich żołnierzy, działaczy niepodległościowych, polskiego podziemia demokratycznego.

Polska jest też krajem uznawanym za katolicki. Ponad 90 proc. Polaków to ludzie ochrzczeni, należący do Kościoła katolickiego. Nie sposób zapomnieć milionów ludzi wsłuchujących się w głośno brzmiące wołanie Jana Pawła II o troskę o wspólne dobro – ojczyznę. Kościół, chociaż jest instytucją poza- i ponadpolityczną, wypowiada się jasno w kwestiach udziału katolików w życiu państwowym i politycznym.

Podwójne zobowiązanie
Czy istnieje zatem różnica pomiędzy udziałem w wyborach przeciętnego katolika a przeciętnego obywatela – agnostyka? – Każdy obywatel jest zobowiązany do czynnego zaangażowania w sferę polityczną na miarę swoich możliwości i uprawnień. To norma cywilizacyjna. Dla katolika jest tu jednak pewna głębsza motywacja, wynikająca ze szczególnej wizji zarówno państwa oraz polityki, jak i powinności wobec społeczeństwa czy ojczyzny – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz, teolog moralny, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. A. Mickiewicza. – Dla katolika państwo jest przede wszystkim dobrem wspólnym; jest rzeczywistością, która tworzy pewną wartość etyczną, a nawet w pewnym sensie teologiczną. Dla katolika polityka jest roztropną troską o dobro wspólne oraz dawaniem świadectwa o prawdzie o człowieku, a więc polityka zawsze dla katolika jest naznaczona wymiarem moralnym – dodaje ks. prof. Bortkiewicz.

Zło i grzech
Jednak katolicy, podobnie jak inni obywatele, są dość powszechnie zniechęceni do polityki. Pokutuje przecież przekonanie, że „każda kolejna ekipa nas zawiodła, nie mamy po co iść do wyborów i na kogo już głosować”. Czy więc w takiej perspektywie – często uzasadnionego rozczarowania – nieuczestniczenie w wyborach powinno być dla katolika wyrzutem sumienia albo wręcz jest grzechem? – Nie jest prosto odpowiedzieć na to pytanie – mówi ks. Bortkiewicz. – Grzech jest bowiem pojęciem głęboko religijnym i teologicznym. Bardziej z zakresu etyki wywodzi się natomiast pojęcie „zła moralnego”. Dla człowieka wierzącego, który potrafi dostrzec obecność Boga w historii i w działaniach społecznych, „zło moralne”, np. niegłosowanie, jeżeli jest popełnione w sposób świadomy i dobrowolny, może być uznawane za grzech. Podobnie kategorią grzechu są m.in. oszustwa podatkowe czy celowe unikanie służby wojskowej – podkreśla ksiądz profesor.

Patrz uważnie i głosuj!
„Każdy człowiek, a zwłaszcza ten, kto poważnie traktuje naukę społeczną Kościoła, powinien na tyle, na ile jest to możliwe, starać się realizować zarówno swoje osobiste cele, jak i uczestniczyć w życiu publicznym dla dobra wspólnego” – zauważyła w 2005 roku Rada Społeczna przy Arcybiskupie Poznańskim w oświadczeniu na temat udziału katolików w życiu publicznym. Rada, złożona ze świeckich intelektualistów związanych z Kościołem, zauważyła, że „w nowoczesnym państwie obywatele nie mogą bezpośrednio sami decydować o wszystkich ważnych sprawach publicznych i dlatego wiele zadań z tego zakresu muszą przekazać wybranym przez siebie przedstawicielom”. Jeżeli obywatele pragną – stwierdza Rada – aby zadania te były wykonywane zgodnie z ich oczekiwaniami, muszą doprowadzić do wyboru odpowiednich osób na takie stanowiska, jak: prezydent, poseł, senator czy radny. W interesie indywidualnym każdego człowieka oraz z punktu widzenia dobra wspólnego, wybory powszechne powinny doprowadzić do zwycięstwa najwartościowszych osób spośród wszystkich kandydujących.

Cel ten można osiągnąć przez spełnienie kilku warunków. Rada podkreśla, że przede wszystkim w wyborach powinno uczestniczyć możliwie jak najwięcej osób uprawnionych do głosowania. Tylko wówczas wyniki wyborów będą odzwierciedlać rzeczywistą wolę większości społeczeństwa, a nie tylko mniejszościowych grup, które powodowane własnymi interesami – często niezgodnymi z dobrem wspólnym – potrafią się skutecznie mobilizować. Dalszym warunkiem zwiększającym gwarancje zwycięstwa najlepszych kandydatów jest rozwaga przed podjęciem decyzji wyborczej. Warto w szczególności podjąć trud zebrania o kandydatach możliwie jak najwięcej informacji. Cytowana Rada zaznacza wyraźnie: „Ryzykowne jest powierzanie ważnych funkcji publicznych osobie, która ogranicza się jedynie do składania oświadczeń, iż dokonała reorientacji poprzednich poglądów lub nastąpiło u niej wewnętrzne przeobrażenie. Takie przemiany czasami mają miejsce, każdy ma do nich prawo i należy się z nich cieszyć. Nie ma jednak powodów, aby wspomniane osoby bez zastrzeżeń promować wysokimi stanowiskami publicznymi. Kryminalna przeszłość, niewyjaśnione powiązania korupcyjne czy agenturalne, brak prawdomówności, uzależnienie od nałogów oraz inne negatywne zachowania kandydata wskazują na cechy jego charakteru”.

Pokonać zniechęcenie
– Zniechęcenie do udziału w życiu publicznym, które się w nas pojawia, zapewne wynika ze zmęczenia dość agresywną polityką albo nawet sposobem jej prezentowania, także w mediach – mówi ks. prof. Bortkiewicz. – Wydaje mi się, że ta agresja jest dziś konsekwencją stawki, o jaką toczy się walka. Gdyby to była tylko gra dotycząca stołków, przywilejów partyjnych, to walka ta nie byłaby aż tak agresywna. Stawką tą jest po prostu kształt Polski, jej tożsamość, przeszłość i przyszłość.

Również dlatego tak ważne jest, byśmy pokonali własne zniechęcenie i pesymizm i mimo wszystko wzięli świadomy i odpowiedzialny udział w nadchodzących wyborach. Bo nawet jeśli dokonane w ich trakcie skreślenia okażą się po upływie czterech lat nietrafne, przynajmniej będziemy mieli moralne prawo do narzekania. W innym wypadku sami wyłączamy się z życia społeczeństwa, potwierdzając antyczną zasadę Absens carens – nieobecny traci.

Wyborcze ABC
czyli wszystko, co trzeba wiedzieć o głosowaniu

Gdzie?
Wybory samorządowe odbędą się w niedzielę 12 listopada. Lokale wyborcze będą czynne w godzinach od 6 do 20.
Jak znaleźć swoją obwodową komisję wyborczą? Jako regułę można przyjąć (jeżeli się ostatnio nie przemeldowaliśmy), że „naszą” urnę znajdziemy w tym samym miejscu, co podczas poprzednich głosowań (czyli np. ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych). Przynależność do odpowiedniej komisji można odnaleźć też na obwieszczeniach wyborczych, ewentualnie zapytać wcześniej w urzędzie gminy (miasta).
Ważne jest to, że w wyborach samorządowych – inaczej niż podczas innych głosowań – nie można pobrać zaświadczenia upoważniającego do oddania głosu w dowolnym miejscu. Ponieważ wybieramy nasze władze lokalne, głosujemy tam, gdzie mieszkamy (jesteśmy zameldowani).


Kto?
Uprawnionych do głosowania w tych wyborach jest ponad 30 milionów osób. Głosować może niepozbawiony praw obywatelskich i nieubezwłasnowolniony obywatel polski, który najpóźniej w dniu wyborów uzyska pełnoletniość.
Po 12 listopada, w wyniku naszych decyzji przy urnach, skład 2 826 rad w Polsce (2 413 gminnych i miejskich, 65 rad miast na prawach powiatu, 314 powiatowych, 16 sejmików wojewódzkich i 18 rad dzielnic Warszawy) zasili rzesza 46 790 radnych. Wybierzemy jednocześnie w wyborach bezpośrednich 1 590 wójtów gmin, 781 burmistrzów mniejszych miast i 107 prezydentów największych miast.
Swoje listy wystawiło aż 13 235 komitetów wyborczych (większość to lokalne przedsięwzięcia w skali gminy czy powiatu).


Jak?
Wybierając się do lokalu wyborczego, pamiętajmy o zabraniu dokumentu tożsamości ze zdjęciem (dowód, paszport, prawo jazdy…). Po odszukaniu nas w spisie wyborców złożymy swój podpis i otrzymamy od członka komisji wyborczej cztery (a w miastach na prawach powiatu – trzy) karty do głosowania w różnych kolorach. Niekiedy mogą one być sporych rozmiarów (do formatu A2).
Biała karta służy do wyboru rady gminy/miasta. Stawiamy tu jeden znak X w kratce z lewej strony nazwiska wybranego kandydata. (Inaczej wygląda to w małych gminach – do 20 000 mieszkańców. Tam możemy zaznaczyć znakiem X maksymalnie tylu kandydatów, ile mandatów jest do zdobycia w danym okręgu wyborczym; szczegółowa informacja znajdzie się na karcie do głosowania).
Żółta karta pozwoli wybrać członków rady powiatu (nie otrzymają jej mieszkańcy miast na prawach powiatu; z kolei w Warszawie karta w tym kolorze służy do wyboru rady dzielnicy). Stawiamy jeden znak X w kratce z lewej strony nazwiska wybranej osoby.
Niebieska karta zawiera nazwiska kandydatów do sejmiku województwa. Tu też stawiamy wyłącznie jeden znak X przy jednym nazwisku.
Różowa karta służy do wyłonienia wójta/burmistrza/prezydenta. Popieramy wyłącznie jednego kandydata, stawiając znak X w kratce z lewej strony jego nazwiska. (Jeśli zdarzy się, że będzie tylko jeden kandydat, pojawią się dwie kratki ze słowami TAK i NIE; wówczas stawiamy znak X w jednej z nich, wyrażając poparcie lub dezaprobatę dla tej osoby.)


Uwaga!
Dostaniemy wyłącznie jeden komplet kart do głosowania. Ważne więc, by ze spokojem zastanowić się przed dokonaniem skreśleń i nie zmarnować swojego głosu. Warto więc pamiętać, że głos będzie nieważny, jeżeli:

– postawimy jakikolwiek inny znak niż X
– postawimy więcej niż jeden znak X, przy różnych listach (lub więcej znaków X niż można w gminach do 20 000 mieszkańców)
– nie postawimy żadnego znaku X
– postawimy znak X wyłącznie przy nazwisku kandydata skreślonego z listy po jej zamknięciu (informacja o takim przypadku będzie wywieszona w lokalu wyborczym)
– karta będzie uszkodzona w stopniu uniemożliwiającym jednoznaczne odczytanie preferencji wyborcy
– karta nie będzie posiadała stempla komisji wyborczej.

ABO

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki