Logo Przewdonik Katolicki

„Pierwsza fala” minęła

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

Rozmowa z Rafałem Blechaczem laureatem XV Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Jak sobie radzisz z popularnością, która wybuchła tak nieoczekiwanie? Wszyscy chcą, żeby Blechacz u nich i dla nich grał No tak, rzeczywistość, która przyszła po mojej nagrodzie jest zupełnie odmienna od tego, co działo się przed. Zaskoczyło mnie...

Rozmowa z Rafałem Blechaczem – laureatem XV Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego.



Jak sobie radzisz z popularnością, która „wybuchła” tak nieoczekiwanie? Wszyscy chcą, żeby Blechacz u nich i dla nich grał…
– No tak, rzeczywistość, która przyszła po mojej nagrodzie jest zupełnie odmienna od tego, co działo się „przed”. Zaskoczyło mnie to – nawet bardzo. Nigdy nie przeżywałem czegoś podobnego – takiego natężenia koncertów, licznych wywiadów, spotkań, konferencji prasowych i różnych takich… medialnych historii. Ostatnie dni były pod tym względem ciężkie – trzeba było to wszystko przeżyć, no i dobrze zorganizować. Niekiedy nie miałem nawet czasu na poćwiczenie na fortepianie. Teraz jest już troszeczkę spokojniej, ponieważ ta „pierwsza fala” po konkursie minęła i wszystko wraca do normy. Wiadomo, że już nigdy nie będzie tak, jak przed konkursem, ale myślę, że odnajdę się w tej nowej rzeczywistości.
Czy wiesz, że nazywa się Ciebie na dziesiątki sposobów – na przykład „Małysz fortepianu”?
– Tak, słyszałem o tym. Wydaje mi się, że to są bardzo miłe oznaki. Każdy człowiek wyraża swoją radość najlepiej, jak umie. Jedni przyrównują to do sportu, inni do muzyki. Słyszałem nawet, że podczas ogłoszenia wyników w Filharmonii Narodowej zebrała się grupa szalikowców, którzy skandowali: „Rafał, Rafał!”. To też było bardzo sympatyczne.

Rafał Blechacz często grał podczas Mszy św. – m.in. w kościele w Nakle. Jak wspominasz te chwile?
– Tak, w parafii św. Wawrzyńca. Jeszcze teraz, gdy mam trochę czasu, to w niedzielę gram podczas Mszy Świętej lub na ważniejszych uroczystościach. Grałem również na Pasterce. Od pięciu lat istnieje w naszej parafii zespół młodzieżowy – często śpiewamy na różnych nabożeństwach. Ten kontakt z muzyką kościelną jest żywo obecny w moim życiu.

W tych pierwszych muzycznych krokach towarzyszył Ci ks. Jan Andrzejczak?
– Tak. On właściwie towarzyszył mi od samego początku, ponieważ jestem z parafii św. Wawrzyńca. Ksiądz proboszcz zorganizował nawet takie przesłuchanie na plebanii. Zaprosił na nie panią profesor, która wykładała organistykę na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, ponieważ rodzice chcieli zasięgnąć fachowej opinii, czy warto mnie kształcić muzycznie. No i tak oto – dzięki księdzu proboszczowi – mogę powiedzieć, że jestem w szkole muzycznej!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki