Dwie Matki Benedykta XVI
Michał Gryczyński
Fot.
W drugim dniu pielgrzymki do Polski a więc 26 maja, gdy obchodzimy Dzień Matki Benedykt XVI nawiedzi Jasną Górę. Czy w takiej chwili Ojciec Święty przywoła tę, która dała mu życie, czyli własną matkę? Czy wpatrując się w Oblicze Jasnogórskiej Pani wspomni Czarną Madonnę z Dzieciątkiem, która odbiera cześć w jego rodzinnych stronach, w sanktuarium maryjnym w Altötting?...
W drugim dniu pielgrzymki do Polski – a więc 26 maja, gdy obchodzimy Dzień Matki – Benedykt XVI nawiedzi Jasną Górę. Czy w takiej chwili Ojciec Święty przywoła tę, która dała mu życie, czyli własną matkę? Czy wpatrując się w Oblicze Jasnogórskiej Pani wspomni Czarną Madonnę z Dzieciątkiem, która odbiera cześć w jego rodzinnych stronach, w sanktuarium maryjnym w Altötting?
Powiada się, że chrześcijanin postrzega Boga Ojca – zwłaszcza we wczesnych latach życia – przez pryzmat wizerunku własnego ojca; wydaje się, że taka analogia występuje także między matką a Matką Bożą. O matce Benedykta XVI – Marii Ratzinger – wiemy tyle, ile sam napisał w autobiografii „Moje życie”.
Matka, która go urodziła
Wedle świadectw tych, którzy znali rodzinę Ratzingerów, starszy brat Georg był podobny do ojca, a Joseph – do matki. Rodzice byli ludźmi głębokiej wiary, szczerze miłującymi Matkę Bożą, a o ich religijności wymownie świadczy fakt, że oddali Kościołowi obu swoich synów na służbę kapłańską. Jak większość ówczesnych kobiet, Maria Ratzinger poświęciła się prowadzeniu domu i wychowaniu dzieci.
W swoich wspomnieniach z lat spędzonych w miasteczku Tittmoning nad rzeką Salzach kardynał Ratzinger przywoływał wędrówki z matką i rodzeństwem przez granicę, do sąsiedniej Austrii; a także pielgrzymowanie na wzgórze, gdzie wznosiła się piękna barokowa kaplica, otoczona lasem. Odnotował, że po przeprowadzce do Aschau matka była zaskoczona ślicznym mieszkaniem, a kiedy przenieśli się do Traunstein i zamieszkali w zakupionym wcześniej starym domu: „mama stworzyła z niego w przeciągu lat wspaniały dom... miała pieczę nad dwoma ogrodami, w których rosło wszystko, co najpotrzebniejsze, i które otoczone były całym spektrum kwiatów”.
Gdy pod koniec wojny do wsi wkroczyli Amerykanie, Maria Ratzinger przeżyła trudne chwile: „Musiałem znowu założyć mundur, podnieść ręce w górę i ustawić się w grupie jeńców, których Amerykanie gromadzili na naszej łące. Szczególnie dotknęło to moją dobrą matkę. Patrzyła na swojego syna, niepewna jego losu, i na wielu innych żołnierzy pobitej armii...”. Po zwolnieniu Joseph powrócił do domu, ale matka i siostra były akurat w kościele: „W drodze powrotnej do domu dowiedziały się o mnie od dziewcząt, które widziały, jak bardzo się spieszyłem. W moim życiu żaden posiłek nie smakował mi tak wyśmienicie jak ten, który przyrządziła mi wtedy moja mama”.
Przed habilitacją Ratzinger ściągnął swoich rodziców do Freising: „Zaledwie wniesiono meble, a mama założyła fartuch i wspólnie z ojcem zabrali się do pracy. Wieczorem mama stała już przy kuchni i przygotowywała pierwszą kolację...”. Kiedy otrzymał propozycję objęcia stanowiska wykładowcy teologii fundamentalnej w Bonn, rodzice mieli zamieszkać z bratem Georgiem: „Niestety, zanim poinformowaliśmy mamę – nie chcąc jej wcześniej niepokoić – dowiedziała się o tym z trzeciej ręki i długo cierpiała, uznając nasze zachowanie za brak zaufania”.
W połowie sierpnia 1963 r. lekarze wykryli u pani Ratzinger raka żołądka: „Jej dobroć stała się jeszcze bardziej promieniująca i przebijała się przez narastający ból”. Zmarła 16 grudnia 1963 r., a kardynał Ratzinger napisał: „Dla mnie pozostało jednak świadectwo jej dobroci, będące świadectwem wiary, przez którą pozwoliła się kształtować”.
Maryjne refleksje teologa
Jako jeden z najwybitniejszych teologów naszych czasów, na kartach swoich dzieł wielokrotnie prezentował przemyślenia maryjne. W „Eschatologii”, nawiązując do dogmatu o cielesnym Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, pisał m.in.: „Szokujące stwierdzenie, że oto jeden człowiek – Maryja – zmartwychwstał już cieleśnie, stanowiło wręcz wyzwanie do nowego, całościowego przemyślenia relacji między śmiercią a czasem oraz istoty cielesności ludzkiej”.
Wiele interesujących refleksji o Maryi znalazło się w zbiorze rozważań pt. „Służyć prawdzie”. Na dzień Matki Bożej Gromnicznej pisał o związkach nauki o Chrystusie z mariologią: „dopiero kiedy chrystologia jest pojmowana tak radykalnie, że jest związana z Maryją i staje się mariologią, ów radykalizm z punktu widzenia wiary Kościoła jest takim, jakim być musi. Urzeczywistnienie szczególności tego macierzyństwa, które żądało całego człowieka dla Tego, który miał się narodzić, widział Kościół, według świadectwa Mateusza i Łukasza, w jedności macierzyństwa i dziewictwa”.
Natomiast na uroczystość Niepokalanej zanotował: „Jeśli więc dogmat o Niepokalanej przenosi wypowiedzi odnoszące się pierwotnie do antytezy Stary – Nowy Izrael na konkretną postać Maryi, oznacza to, że Maryja jest ukazana jako początek i osobowa konkretyzacja Kościoła”.
W „Obrazach nadziei” podjął m.in. problem roli Maryi w dziele zbawienia: „W dramacie zbawienia nie jest tak, że Maryja miałaby jakąś rolę do odegrania, aby potem zejść ze sceny, jak ktoś, kogo występ się skończył. Wcielenie z Niewiasty nie jest rolą, która po krótkim czasie zostałaby «załatwiona»; Wcielenie to wieczne bycie Boga z ziemią, z człowiekiem, z nami, którzy jesteśmy ziemią”.
W „Raporcie o stanie wiary” – zapisie rozmów z Vittorio Messorim sprzed dwudziestu lat – kardynał Ratzinger ukazał związek kryzysu moralności z problematyką kobiety i jej roli w Kościele. Przeprowadzając wnikliwą krytykę ekstremalnego feminizmu, upomniał się o macierzyństwo i dziewictwo, jako dwie wartości najwyższe, w których kobieta realizuje swoje powołanie. Jednocześnie wskazał, że jedynym ratunkiem jest Maryja: „Wydaje mi się, że przywrócenie Madonnie należnego Jej miejsca jest istotne dla zachowania równowagi wiary, zwłaszcza w dzisiejszym Kościele”.
Wyznał wówczas, że w okresie przedsoborowym, jako młody teolog, odczuwał rezerwę wobec dawnych formuł maryjnych głoszących np. że Dziewica jest „nieprzyjaciółką wszelkiej herezji” albo – że „o Maryi nigdy za wiele”. Jednak po latach, gdy do autentycznej wiary usiłowały przeniknąć liczne herezje, zrozumiał, że nie ma w tych formułach cienia przesady.
Matka, której zawierzył siebie i Kościół
Benedykt XVI przyznaje, że z upływem lat Matka Boża staje się dla niego coraz ważniejsza i bliższa. Zaraz po wyborze dał wyraz swojej duchowości maryjnej, mówiąc m.in.: – W radości Zmartwychwstałego Pana, ufni w Jego ustawiczną pomoc, idźmy naprzód, Pan nas wspomoże, a Matka Boża będzie po naszej stronie.
Podczas pierwszej Mszy papieskiej wygłosił orędzie do kardynałów zakończone słowami: – Uciekam się do macierzyńskiego wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny. W Jej ręce składam teraźniejszość i przyszłość mojej osoby i Kościoła. Przyzywam także wstawiennictwa świętych apostołów Piotra i Pawła oraz wszystkich świętych.
W maju ub.r., w związku z narodową pielgrzymką Hiszpanów do sanktuarium maryjnego w Saragossie – z okazji 150. rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu i 50. rocznicy poświęcenia Hiszpanii Matce Bożej – Benedykt XVI wystosował specjalny list, w którym pisał m.in. o poznawaniu Chrystusa w szkole Maryi: „Kontemplujemy Ją jako «Niewiastę Eucharystii», a Ona prowadzi nas na spotkanie ze swym Synem, który pozostaje z nami «przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28, 20), zwłaszcza w Najświętszym Sakramencie. U stóp Dziewicy składam wszystkie wasze niepokoje i nadzieje, ufając, że Duch Święty pobudzi wiele osób, by wielkodusznie umiłowały życie i otoczyły troską ubogich, kochając miłością wzorowaną na Bożej”.
Z kolei w czerwcu, w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, Papież powiedział: – Sercem, które bardziej niż wszelkie inne podobne jest do Serca Chrystusa, jest bez wątpienia Serce Maryi, Jego Niepokalanej Matki, i dlatego w liturgii są one czczone razem. Odpowiadając na wezwanie skierowane przez Najświętszą Pannę w Fatimie, Jej Niepokalanemu Sercu, które w sposób szczególny kontemplowaliśmy wczoraj, zawierzamy cały świat, aby doświadczył miłosiernej miłości Boga i poznał Jego prawdziwy pokój.
Z okazji 40. rocznicy zakończenia Soboru Watykańskiego II podkreślił jego maryjne ramy i stwierdził, że „Maryja ukierunkowała całą jego drogę”. Przywołał także wspomnienia: – Pozostaje niezatarty w mej pamięci moment, gdy słysząc jego [Pawła VI] słowa: „Mariam Sanctissimam declaramus Matrem Ecclesiae” – ogłaszamy Najświętszą Maryję Matką Kościoła, ojcowie soborowi odruchowo wstali ze swych miejsc i na stojąco klaskali, oddając hołd Matce Bożej, naszej Matce, Matce Kościoła.
Kiedy wspólnie z Benedyktem XVI będziemy klęczeć u stóp Jasnogórskiej Królowej Polski, nie zapomnijmy pomodlić się za spokój duszy jego matki. To u jej boku pielgrzymował jako chłopiec do Czarnej Madonny w Altötting, której – jako metropolita Monachium – zawierzył całą Bawarię.