Logo Przewdonik Katolicki

A co się dziwisz?

Natalia Budzyńska
Fot.

Jan Jakub Kolski wbrew pozorom pokazał w Jasminum prawdziwe życie takie, jakie jest w swojej dziwności, niespodziankach, pięknie, cudowności. Taki świat został nam dany i taki świat bardzo umiejętnie na co dzień staramy się ukryć pod płaszczem wmówionego nam malkontenctwa. A co się dziwisz? pyta nas pięcioletnia narratorka opowieści, Gienia,...

Jan Jakub Kolski wbrew pozorom pokazał w „Jasminum” prawdziwe życie – takie, jakie jest w swojej dziwności, niespodziankach, pięknie, cudowności. Taki świat został nam dany i taki świat bardzo umiejętnie na co dzień staramy się ukryć pod płaszczem wmówionego nam malkontenctwa. „A co się dziwisz?” – pyta nas pięcioletnia narratorka opowieści, Gienia, która ma to szczęście, że potrafi jeszcze patrzeć niewinnymi oczami dziecka.

Gdy wyszłam z kina, przez chwilę też udało mi się spojrzeć na to, co jest dookoła oczami Gieni. „A co się dziwisz?” – przez kilka dni nawet ją cytowałam. Kolski zrobił film o ewangelicznym wprost dziecięctwie, a do tego tak piękny, że pobudza wszystkie zmysły. Nazywany przez niektórych krytyków „poetą ekranu”, Kolski uprawia poezję, ale bardzo ludzką, bliską człowiekowi z krwi i kości, przyjazną.

Metafizyk wsi i miasteczek
W swoich filmach potrafił zbudować własny świat, w którym działy się rzeczy niemożliwe. Niemożliwe dla mieszczucha. Wioski, małe miasteczka stawały się symbolem mistycznego niemal powrotu do lat dzieciństwa, które przeminęło, do utraconych czasów niewinności i naiwności, dzięki którym widziało się więcej.

„Jańcio Wodnik”, „Grający z talerza”, „Pograbek”, „Historia kina w Popielawach” – to kilka tytułów zrealizowanych przez niego filmów fabularnych. Magia miesza się z rzeczywistością, sacrum z profanum, nierealne z realnością i nic się z niczym nie kłóci. W świecie Kolskiego wszystko ma swoje miejsce, jest uporządkowane, takie jakie powinno być. Nie ma tu buntu, niezgody czy marudzenia, każde zdarzenie, nawet najgorsze, ma jakiś cel i sens. Gdy był krytykowany za to, że zamknął się w tym swoim „Macondo”, zrobił dwa filmy, w których odszedł od autorskiej wizji świata: „Daleko od okna” według reportaży Hanny Krall i „Pornografię” według Witolda Gombrowicza. Teraz powrócił baśnią, od której bije jasność.

Zapas światła
„«Jasminum», Jaśmin, jedenasty film fabularny. Nawet nie wiem, jak napisać: zrobiłem, zrobiliśmy, zrobił się? Dwa poprzednie filmy, «Daleko od okna» i «Pornografia» wzięły się z cudzego zaczynu. W obydwie historie wpisany był smutek, więc by nasycić nim ekran, zużyłem cały osobisty zapas mroku. Teraz patrzę na «Jasminum» i sprawdzam, czy zużyłem na ten film cały osobisty zapas światła i czy nasycony nim ekran daje ten szczególny refleks, który trafia widza prosto w serce i każe się zanieść do domu” – mówi reżyser o swoim najnowszym filmie.

Nakręcił „Jasminum” w dwadzieścia osiem dni, za pieniądze, które w Hollywood przeznacza się na nakręcenie jednej sceny. Przenosimy się do małego miasteczka, w którym stoi stary klasztor mnichów pustelników, pewnie kamedułów, choć to nie ma znaczenia. Jest ich pięciu: przeor Kleofas (Adam Ferency), czekający na zapowiedziany cud, brat Zdrówko (rewelacyjny Janusz Gajos), urzędujący w kuchni i trzej zakonnicy posiadający przedziwne właściwości przekazywane od stuleci. Otóż każdy z nich pachnie innym zapachem: czereśnią, śliwą i czeremchą. W ten urządzony po swojemu świat wkraczają pewnego dnia dwie panie: konserwator sztuki Natasza (Grażyna Błęcka-Kolska) ze swoją córką Gienią (Wiktoria Gąsiewska). I teraz razem z Gienią już niczemu nie będziemy się dziwić: bo dlaczego dziwić się, że brat Zdrówko rozmawia ze św. Rochem, że pokazuje prosiakom niebo, że przeor całymi dniami nanosi na mapę szlaki pustelników, że siłę można brać ze świętych, a sama świętość nie bierze się z lewitowania, ale ze służenia, a miłość ma zapach. Wszystko to ma swoje wytłumaczenie i głęboki sens, który wkrótce zrozumiemy.

Jan Jakub Kolski mówił, że pisząc scenariusz do „Jasminum”, chciał się nacieszyć uśmiechem widza wychodzącego z kina. Owszem, kino Kolskiego ma niejako moc uzdrawiania, jest tym miejscem magicznym, w którym można śmiać się i płakać, doświadczać katharsis. Oglądając ojca Kleofasa płaczącego ze wzruszenia podczas oglądania Felliniego, możemy być pewni, że o takie kino chodzi Kolskiemu. O kino, dzięki któremu możemy doświadczyć wzruszeń i które nas ubogaca. I takie jest „Jasminum”. Gwarantowany uśmiech na twarzy.

Wypowiedzi Jana Jakuba Kolskiego pochodzą z materiałów prasowych filmu „Jasminum”

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki