Logo Przewdonik Katolicki

Wierność misji

Katarzyna Jarzembowska
Fot.

Przyjmując święcenia diakonatu, musicie uświadomić sobie, w jaką drogę się wybieracie z takimi słowami zwrócił się do pięciu kleryków bydgoskiego seminarium bp Jan Tyrawa. Ordynariusz, przewodnicząc uroczystościom w katedrze, przypomniał, że święcenia diakonatu są posługą znamieniem na całe życie. Podczas homilii biskup bydgoski zauważył, że głoszenie...

Przyjmując święcenia diakonatu, musicie uświadomić sobie, w jaką drogę się wybieracie – z takimi słowami zwrócił się do pięciu kleryków bydgoskiego seminarium bp Jan Tyrawa. Ordynariusz, przewodnicząc uroczystościom w katedrze, przypomniał, że święcenia diakonatu są posługą – znamieniem na całe życie.

Podczas homilii biskup bydgoski zauważył, że głoszenie słowa Bożego ciągle napotyka na opór i sprzeciw świata. Dawniej prowadziło to do prześladowań i wiązało się z licznymi ofiarami, aż po ofiarę życia wielu apostołów. – Świat nie potrzebuje takich misjonarzy, którzy będą mu schlebiać. Świat ma dzisiaj aż zanadto klakierów, którzy mu się przymilają – dlatego jest, jaki jest. To właśnie krzyż Chrystusa i krzyże wszystkich misjonarzy były i są znakiem wierności misji. Każdy, kto chce być posłuszny swojemu powołaniu, narazi się światu.

Jak tłumaczy ks. dr Wojciech Szukalski, rektor bydgoskiego seminarium, ten – kto przyjmuje diakonat – „staje do dyspozycji proboszcza i biskupa”. – Diakon idzie na parafię i tam służy, dzieląc się słowem Bożym ze wspólnotą, do której został posłany. Zatem oczekiwanie na prezbiterat jest czasem bardzo intensywnej pracy duszpasterskiej.
Diakon Artur Hauser (ur. 25 lutego 1982 roku) pochodzi z parafii św. Jadwigi Królowej w Bydgoszczy. Święcenia diakonatu są dla niego realizacją tego, co od początku stanowiło cel formacji. – Moje powołanie, które odczułem siedem lat temu, kształtowało się i dojrzewało do wyrażenia owego „tak”, jakie staje się moim udziałem. Sam diakonat to zaszczyt i godność, ale też dar, którego nie jestem godzien. Wszystko zawdzięczam łasce Chrystusa – to jej się poddałem.

Diakon Marek Kusy (ur. 2 stycznia 1981 roku) pochodzi z bydgoskiej parafii Świętej Trójcy. Przeżył formację w dwóch seminariach – w Gnieźnie i Bydgoszczy. – To dwie różne tradycje. Co prawda jest wiele wspólnych elementów, ale każde środowisko wniosło coś innego. Wszystkie wcześniejsze decyzje – w perspektywie tej obecnej – okazują się błahe. Diakonat to wielki krok – teraz można się wszystkiego spodziewać. Kapłaństwo będzie nas egzaminowało z życia na wszystkich szczeblach.

Diakon Wojciech Piskorz (ur. 13 listopada 1977 roku) pochodzi z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Wierzchucinie Królewskim. Do seminarium wstąpił po służbie wojskowej. Studia rozpoczynał w diecezji pelplińskiej. – Seminarium potrafi przygotować od ciężkiej pracy, a diakonat jest pierwszym stopniem kapłaństwa Chrystusowego. Trzeba dużo ufać, modlić się, a pomoc z góry – od Pana Boga – na pewno przyjdzie. Nie można się zrażać niepowodzeniami, bo one są wszędzie – i w małżeństwie, i w celibacie.

Diakon Robert Szczepański (ur. 31 maja 1981 roku) pochodzi z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Białośliwiu. – Formacja ma wpływ na rozwój człowieka – jego stronę intelektualną i duchową. Diakonat jest bardzo ważnym dniem, oddaniem się na posługę Bogu i ludziom, na posługę Kościołowi. Człowiek ma iść w świat, dawać coś z siebie.

Diakon Marcin Świderski (ur. 24 kwietnia 1978 roku) pochodzi z parafii Matki Bożej z Góry Karmel. – To ważny moment dla każdego z nas. Z jednej strony rodzi obawę, z drugiej – tęsknotę. To fascynacja Bogiem i Chrystusem, a także chęć dzielenia się nią z drugim człowiekiem. Poprzez te święcenia Kościół nadaje nam pewną misję, przygotowuje i posyła do konkretnych zadań.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki