Logo Przewdonik Katolicki

Larum grają

Maria Przełomiec
Fot.

Wiadomość o powstaniu rządu większościowego wywołała, najdelikatniej mówiąc, mieszane komentarze. Polskie media ubolewały. Rosyjska gazeta nazwała powołanie nowej koalicji czarnym dniem polskiej demokracji. Niemal równie nerwowo zareagowała prasa niemiecka. Najspokojniejsi okazali się Brytyjczycy, rozsądnie sugerując, że najpierw trzeba poczekać na działania nowego...

Wiadomość o powstaniu rządu większościowego wywołała, najdelikatniej mówiąc, mieszane komentarze. Polskie media ubolewały. Rosyjska gazeta nazwała powołanie nowej koalicji „czarnym dniem” polskiej demokracji. Niemal równie nerwowo zareagowała prasa niemiecka. Najspokojniejsi okazali się Brytyjczycy, rozsądnie sugerując, że najpierw trzeba poczekać na działania nowego polskiego rządu.

Żeby nie było wątpliwości – sama nie jestem zachwycona wicepremierami Lepperem i Giertychem. Nie podoba mi się także fakt, iż lider LPR stanął na czele Ministerstwa Edukacji. Biadolenie jednak, że to finis Poloniae, że Rzeczpospolita gorze, uważam za zdecydowaną przesadę. Podobnie jak podpisany wspólnie przez Partię Demokratyczną-demokraci.pl, Socjaldemokrację Polską oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej apel, w którym te ugrupowania zwracają się do innych partii i społeczeństwa o „utworzenie porozumienia, sprzeciwiającego się radykalnym ugrupowaniom, które obecnie doszły do władzy”.

Nie przypominam sobie podobnych oświadczeń z okazji nawet najbardziej głośnych afer poprzedniego rządu. Skąd więc ta troska i wotum nieufności wobec polityków, którzy w końcu zostali wyłonieni w demokratycznych wyborach i – jak sami podkreślają – dotąd jeszcze nie rządzili? Oczywiście dotychczasowa działalność panów Giertycha i Leppera optymizmem nie napawa. Warto jednak pamiętać, że to nie oni ponoszą winę za obecną sytuację. To „cywilizowana” Platforma Obywatelska obraziwszy się za wyborczą przegraną, zrobiła wszystko, aby nie doszło do koalicji PO-PiS. To PiS bardzo się starał, by potencjalnym koalicjantom z Platformy sytuacji nie ułatwiać. Można było naturalnie doprowadzić do przyspieszonych wyborów, jednak ani PiS, ani PO na to się nie zdecydowały. W tej sytuacji Jarosław Kaczyński nie miał innego wyjścia jak zyskać poparcie LPR i Samoobrony. Tylko parlamentarna większość daje bowiem szanse na przeprowadzenie zmian, których nigdy nie dokonałby rząd mniejszościowy (zachowanie PO w sprawie becikowego wykazało jasno, że na jakiekolwiek wsparcie byłego sojusznika PiS nie ma co liczyć).

W nowej koalicji PiS ma mocną pozycję, pozwalającą wymóc na partnerach bardzo wiele. Jeżeli istotnie przy pomocy Giertycha i Leppera uda się spełnić przedwyborcze obietnice – uporać z WSI, skutecznie zwalczyć korupcję czy spowodować boom mieszkaniowy, to mimo całego ryzyka, może się ostatecznie okazać, że będzie to jeden z lepszych gabinetów po 1989 roku.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki