Małe kroki miłości
Błażej Tobolski
Fot.
Szczęśliwy jest człowiek, który spełnia czyny miłosierdzia, a wśród wszystkich czynów miłosierdzia najwięcej pociechy daje służenie ubogim pisał św. Wincenty Paulo, założyciel Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia.
Tego szczęścia szukają siostry miłosierdzia także w Poznaniu, prowadząc Dom Dziecka przy ul. Mariackiej, który w tym roku obchodzi stulecie...
„Szczęśliwy jest człowiek, który spełnia czyny miłosierdzia, a wśród wszystkich czynów miłosierdzia najwięcej pociechy daje służenie ubogim” – pisał św. Wincenty à Paulo, założyciel Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia.
Tego szczęścia szukają siostry miłosierdzia także w Poznaniu, prowadząc Dom Dziecka przy ul. Mariackiej, który w tym roku obchodzi stulecie swojego istnienia. I zdaje się, że je odnajdują w posłudze pośród swoich wychowanków, bo mimo codziennych trosk, w ich oczach dostrzec można iskrę radości.
Dla tych najmniejszych
Siostry miłosierdzia św. Wincentego à Paulo przybyły do Polski w 1652 r. na życzenie polskiej królowej Ludwiki Gonzagi, żony Jana Kazimierza. W Poznaniu są od 1822 r., a w 1906 r. znalazły się tu, na ul. Głównej, kiedy ówczesne władze poprosiły je o pielęgnację chorych na tyfus. W tym czasie zdarzało się, że matki pozostawiały swoje małe dzieci pod mieszkaniem sióstr – taki był początek sierocińca. Od 1952 r. Dom Dziecka prowadzony przez zgromadzenie upaństwowiono.
Charyzmatem sióstr jest: „Brać w opiekę tych najsłabszych, co nie dają sobie rady, potrzebują wsparcia”. Opiekując się nimi, doświadczają one wciąż, jak mówią, przede wszystkim działania Opatrzności Bożej i opieki Niepokalanej. Obecnie także ich ośrodek cieszy się przychylnością władz miasta Poznania i wielu, wielu ludzi dobrej woli.
Znalazły tu dom
Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy, bo tak brzmi oficjalna nazwa domu, jest jedyną tego typu placówką w mieście, przyjmującą także dzieci i młodzież o ograniczonej sprawności intelektualnej. Ponieważ od kilku już lat liczba ich podopiecznych przekracza setkę, zostanie wkrótce otwarta również filia domu dla kilkudziesięciu dziewcząt przy ul. Mińskiej 14, na osiedlu Warszawskim.
– Nasze dzieci – mówi s. Zdzisława Walder, przełożona sióstr i dyrektorka domu – pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych, zaniedbanych społecznie, z problemami alkoholowymi. Kierowane są do nas nierzadko całe rodzeństwa, najczęściej przez Sąd Rodzinny, kuratorów społecznych lub przez samych rodziców. Są to zarówno małe dzieci (najmłodsze ma 4 lata), jak i nastolatki, które pozostają u nas aż do ukończenia edukacji. Chciałybyśmy przyjąć wszystkich potrzebujących, ale to niestety niemożliwe.
Wychowankowie sióstr uczą się w wielu różnych poznańskich przedszkolach i szkołach, także przygotowujących do zawodu, niektórzy zaś korzystają z pomocy wykwalifikowanych specjalistów zarówno świeckich, jak i zakonnych na terenie domu. Wielu z nich może w przyszłości usamodzielnić się całkowicie.
– Chcemy zapewnić im najlepiej jak umiemy – przekonuje s. Zdzisława – klimat ciepła i poczucia bezpieczeństwa, jakiego potrzebują, a którego dotąd nie doznały. Często poranione duchowo dopiero tutaj odżywają, rozwijają się, ujawnia się ich prawdziwe, piękne oblicze, zdolności, uczą się odpowiedzialności, miłości – zaczynają normalnie żyć. Ale wszystko to dokonuje się stopniowo, małymi krokami.
Tak jak w zwykłym domu, jest tu czas na naukę, pracę, zabawę (także rozrywki kulturalne). Szczególną troską objęty jest również rozwój duchowy i religijny dzieci, czemu sprzyja uczestnictwo w życiu parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, której kościół znajduje się po drugiej stronie ulicy.
Szczęśliwy to musi być dom, jeśli dorosłe już dzieci, opuszczając go, potem wracają na chwilę, dzieląc się swoimi radościami lub tutaj szukają wsparcia w chwilach trudnych. – Niech Bóg będzie uwielbiony za łaski, jakie otrzymywało zgromadzenie i mieszkańcy ośrodka przez minione sto lat – wyraża wdzięczność s. Zdzisława.