Szedł wiernie, ofiarnie, pokornie przez 27 lat przy Papieżu Janie Pawle II. Jego powołanie do grona kardynalskiego – już jako metropolity krakowskiego – stało się wolą Papieża Benedykta XVI.
Rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej stwierdził, że ta nominacja to „potwierdzenie długu, jaki ma cały Kościół wobec abp. Dziwisza za jego wkład w ciągu długich lat pontyfikatu Jana Pawła II”. Sam abp Dziwisz o nominacji kardynalskiej powiedział krótko: „przyjmuję z pokorą i miłością”.
Jawią się więc nowe wyzwania, jakie wobec abp. Stanisława Dziwisza stawia dziś Kościół, aby był kontynuatorem i był... jeszcze bardziej w posługiwaniu Kościołowi powszechnemu.
Znana jest postawa „księdza Stanisława” – jak życzy sobie Purpurat, by o nim mówiono. Znaczącym jest zdarzenie z 26 sierpnia 2005 r. Podczas nałożenia na obraz jasnogórski koron dla Jezusa i Maryi, które poświęcił Ojciec Święty jako ostatni w swym życiu dar dla Maryi Królowej Polski, abp Stanisław Dziwisz wyznał: „Dostąpiłem wielkiej łaski, za którą bardzo dziękuję, gdyż wraz ze wszystkimi obecnymi mogliśmy nałożyć na skronie Jezusa i Maryi te wyjątkowe korony i w ten sposób niejako spełnić ostatnią wolę – testament Papieża Jana Pawła Wielkiego”.
Wciąż drogowskazem pozostają słowa zachęty, jakie kard. Joachim Meisner skierował wówczas na Jasnej Górze do abp. Stanisława Dziwisza: „Kochany bracie Stanisławie, weź Matkę Bożą z Jasnej Góry do Krakowa i uczyń Ją w Krakowie pierwszym zarządcą diecezji. To wówczas w Krakowie, w Kurii, będzie taka radość, jak na weselu w Kanie Galilejskiej”.