Logo Przewdonik Katolicki

Zdrowia, bo to najważniejsze

Ks. Jacek Zjawin
Fot.

Jest środa. Wracam ze szkoły po pięciu lekcjach z nie "najcięższymi" klasami. Czuję jednak zniewalające zmęczenie. W mojej głowie powoli narasta ból pulsujący w kilku miejscach. Kładę się i śpię płytkim snem. Ból pulsuje w skroniach i wokół głowy. Za oknem już ciemno. Przeleżałem całe popołudnie. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy jest jakiś prosty sposób odcięcia...

Jest środa. Wracam ze szkoły po pięciu lekcjach z nie "najcięższymi" klasami. Czuję jednak zniewalające zmęczenie. W mojej głowie powoli narasta ból pulsujący w kilku miejscach. Kładę się i śpię płytkim snem. Ból pulsuje w skroniach i wokół głowy. Za oknem już ciemno.


Przeleżałem całe popołudnie. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy jest jakiś prosty sposób odcięcia głowy. W końcu pojawia się olśniewająca myśl, żeby wziąć tabletkę. Ale... No właśnie - skoro Jezus Chrystus zbawił świat przez cierpienie, skoro święci chcieli cierpieć z miłości do Jezusa, to dlaczego ja mam uciekać przed cierpieniem? Czy w ten sposób nie tracę czegoś ważnego?
Postanowiłem, a właściwie pozwoliłem na to, by trwać w tym stanie jeszcze kilka godzin. Nie towarzyszyły mi wzniosłe motywy - bardziej chyba ciekawość: jak to jest, jak to "działa", że cierpienie zbliża do Boga. Nie udało mi się przeżyć tego czasu tak, jak bym chciał, co nie znaczy, że nie doświadczyłem czegoś nowego. Zachowałem się raczej jak chore osoby, które czasem odwiedzam i widzę w ich twarzach pretensje do Boga. Gdy zapraszam do głośnego wypowiadania intencji modlitwy, słyszę w większości: "o zdrowie, bo to najważniejsze". Nigdy w myślach nie zgadzam się z nimi, ale tego dnia postąpiłem według ich zasady.

Łamanie pychy



Myślałem tylko o jednym: kiedy przestanie boleć. Temat jednak nie dawał mi spokoju. Tak się złożyło, że w ostatnim czasie miałem okazję wielokrotnie oglądać pewien film. Dobry, chociażby dlatego, że za każdym razem oglądałem go z uwagą i odkrywałem w nim coś nowego. Mówię o filmowej biografii świętego naszych czasów - Ojca Pio.
Nie znałem w szczegółach tego życiorysu, nie wiem, czy reżyser wiernie oddał koleje jego życia, ale oglądając to dzieło, towarzyszyło mi wewnętrzne przeczucie, że "to jest to". Ojcu Pio nieobce było cierpienie - był on jednym z tych, którzy w cierpieniu widzieli drogę do bliskości z Bogiem.
Film jest formą "spowiedzi generalnej" stygmatyka z Pietrelciny przed kapłanem-sceptykiem wątpiącym w prawdziwość jego ran i sugerującym pozorowaną świętość. Główny bohater opisuje między innymi warunki panujące w nowicjacie zakonnym: zimna cela, wczesna pobudka, post, także dotkliwe ataki złego ducha, których doświadczał, i zaraz potem stwierdza, że największym cudem św. Franciszka jest fakt, że po siedmiuset latach są jeszcze młodzi ludzie, którzy chcą zostać zakonnikami. Te wszystkie "tortury" mają bowiem wygnać z serc młodych ludzi pychę.
Stwierdza też, że Pan Bóg chciał go "wymłócić". I rzeczywiście widać w postawie Ojca Pio zmianę: najpierw pewny siebie kapłan-zakonnik, potem obarczony cierpieniem, ale pełen pokory ojciec duchowny. A zatem cierpienie jest narzędziem Boga do łamania pychy człowieka.

Lekarstwo na grzech



Wielkopostne umartwienie stanowi takie narzędzie w ręku Boga. Dzisiaj, kiedy robimy wszystko, żeby odrzucić wszelkie cierpienie, kiedy uciekamy przed cierpieniem choroby w środki przeciwbólowe, przed cierpieniem tęsknoty, samotności w telefon, e-maile, "Gadu-Gadu", przed cierpieniem ciszy w Internet, tv, radio… sami mamy sobie zadać cierpienie. Mamy dać Panu Bogu do rąk narzędzie, którym złamie naszą pychę - korzeń każdego grzechu.
Kościół podaje trzy sposoby wielkopostnego powrotu do Boga: modlitwę, post i jałmużnę.

Modlitwa



Modlitwa - trudna rozmowa z Kimś, Kogo nie widać (a ja tak bardzo lubię karmić wzrok obrazami), nie słychać (a jak tak bardzo lubię karmić słuch dźwiękami), w ciemności wiary. Właśnie wtedy, gdy nie "czuję" modlitwy, mam na niej trwać. "Gryźć ławkę w kaplicy", jak mawiał jeden z rekolekcjonistów seminaryjnych, ale swoje wyklęczeć. To trudne uklęknąć do Różańca, gdy mam tyle spraw do załatwienia, gdy terminy gonią i każda minuta jest na wagę złota. To trudne oddawać się medytacji, gdy wszyscy wkoło oczekują konkretnych dowodów mojego działania. Modlitwa łamie moją samowystarczalność, łamie mój aktywizm i pragnienie natychmiastowej skuteczności.

Post



Post - poczuć brak, słabość własnego ciała, doświadczyć tego, jak bardzo jestem związany z ziemią. Post oczyszcza ciało i duszę, przywraca całemu człowiekowi zamierzoną przez Boga harmonię. Pościć to znaczy także zaniechać pewnych działań obronnych i znosić zło, którego mógłbym uniknąć, ale nie staram się unikać, pisał św. Tomasz z Akwinu. Post zatem łamie moje poczucie bezpieczeństwa wynikające z ludzkich możliwości, siły przebicia, autorytetu.

Jałmużna



Jałmużna - podzielić się tym, czego mi brakuje. Tu wzorem jest uboga wdowa z Ewangelii, która wrzuciła do skarbony "wszystko co miała na utrzymanie". Dla kogoś jałmużną mogą być pieniądze dane niekoniecznie "poszkodowanemu przez los", który prosi na bilet do Wrocławia, ale "rozdane" tak zwyczajnie i niepostrzeżenie przez niedopominanie się zwrotu kosztów, pożyczki, przez inwestowanie w dobro, o którym nikt nie wie. Dla kogoś jałmużną może być czas. "Nie mam czasu" - słyszę bardzo często. To się nim podziel.

Totus Tuus



Co z tego będę miał? Jaki owoc przyniesie ten wysiłek, to dobrowolnie zadane sobie cierpienie? Co ten Wielki Post może zmienić w moim życiu? "Ten rodzaj złych duchów wypędza się tylko modlitwą i postem", mówi Jezus. Wypędzę ducha pychy z siebie i przez to spojrzę w prawdzie na swoje życie i na ludzi, którzy je tworzą. Doświadczę wewnętrznej wolności i tego, że "radosnego dawcę miłuje Bóg", i że "kto dla mego imienia porzuci... dom, pole... stokroć więcej otrzyma..." .
To obiecuje Jezus. Chodzi o to, żeby kolejny raz wstrząsnąć sobą albo raczej pozwolić Panu Bogu, żeby nami wstrząsnął. Oświeceniowy racjonalista odzywa się w naszej głowie i mówi: masochizm, cierpiętnictwo. Coś w tym jednak musi być. Tylko ja ciągle przed cierpieniem uciekam, więc jak mogę to sprawdzić? Może ten Wielki Post jest szansą, żeby wejść w cierpienie z nadzieją i doświadczyć tam nowej jakości życia? To jest przecież orędzie Krzyża Chrystusowego, które swoje ostateczne wypełnienie znajduje w pustym grobie.
Papież, który w przeddzień święta Matki Bożej Gromnicznej kolejny raz został przewieziony do rzymskiej kliniki Gemelli (Totus Tuus, "cały Maryi"), i który głosi Dobrą Nowinę o cierpieniu całym swoim życiem, powiedział kiedyś: "Człowiek w swoim cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą".

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki