Logo Przewdonik Katolicki

Po wizycie do progów apostolskich

Ks. Waldemar Karasiński
Fot.

Z ordynariuszem diecezji włocławskiej Wiesławem Alojzym Meringiem rozmawia ks. Waldemar Karasiński Ekscelencjo, proszę powiedzieć, jaki jest cel wizyty "ad limina apostolorum" i jak się do niej przygotowuje biskup diecezjalny? - Już nazwa wizyty sugeruje, co jest najistotniejsze w trakcie przypisanego prawem kanonicznym spotkania biskupa diecezjalnego z głową Kościoła katolickiego...

Z ordynariuszem diecezji włocławskiej
Wiesławem Alojzym Meringiem
rozmawia ks. Waldemar Karasiński



Ekscelencjo, proszę powiedzieć, jaki jest cel wizyty "ad limina apostolorum" i jak się do niej przygotowuje biskup diecezjalny?
- Już nazwa wizyty sugeruje, co jest najistotniejsze w trakcie przypisanego prawem kanonicznym spotkania biskupa diecezjalnego z głową Kościoła katolickiego - z Biskupem Rzymu. To ma być nawiedzenie progów apostolskich. W każdej uroczystej Mszy św. w niedzielę wyznajemy, że Kościół jest "apostolski", czyli wywodzi się od apostołów i ma trwać w wierności nauce przez nich przekazanej. Jest w Kościele zwyczaj, że biskupi, świadomi tego, że na nich nie zaczyna i nie kończy się Kościół, lecz tak jak cały ich lud są żywą cząstką Kościoła Jezusa Chrystusa obejmującego całą ziemię, że ci biskupi udają się do tego, przy którym mają trwać, świadomi apostolskości Kościoła. Jest takie powiedzenie w teologii, że biskup jest "sub Petro" i "cum Petro" - pod Piotrem i razem z Piotrem, we wspólnocie z Piotrem. Pod nim, czyli pod jego kierownictwem wykonuje swoje posłannictwo. Oto zasadniczy powód, dla którego nawiedzenie progów apostolskich jest potrzebne biskupowi. Nie tyle Ojcu Świętemu, lecz właśnie biskupowi diecezji. Po pierwsze po to, by miał świadomość, że ktoś jest nim zainteresowany, po drugie, żeby wiedział, że nie pełni swej posługi w oderwaniu od spraw, którymi żyje Kościół.
W trakcie nawiedzenia progów apostolskich składane jest sprawozdanie z pięciolecia życia Kościoła lokalnego, za który biskup diecezjalny jest odpowiedzialny. Co się udało, co jest sukcesem, jakie są radości, ale również przedstawienie niekorzystnych zjawisk. Sprawozdanie na piśmie jest przygotowywane dużo wcześniej i liczy mniej więcej 200-300 stron. Jest zatem bardzo szczegółowe, po to, by dawało wierny obraz tego, czym żyje diecezja. Podczas pobytu w Rzymie przybywa się do kolejnych kongregacji, do różnych komisji, odbywają się spotkania, którym zazwyczaj przewodniczy prefekt kongregacji, czyli któryś z księży kardynałów czy arcybiskupów. Jest to właściwie rozmowa na tematy będące przedmiotem zainteresowania danej kongregacji. Zatem mówi się np. o rodzinie, edukacji, wychowaniu katolickim, duchowieństwie, o biskupach, o sprawach uprawiania teologii w danym kraju itd. Przewodniczący rozmowie kardynał przygotowuje się do niej m.in. w oparciu o analizę wcześniej przeze mnie wspomnianego sprawozdania, które otrzymał co najmniej pół roku wcześniej.
Zawsze istnieje element kultyczny wizyty do progów apostolskich. Biskupi nawiedzają cztery bazyliki. Trzy apostolskie, czyli św. Piotra, św. Pawła i św. Jana - najważniejszych apostołów i Bazylikę Matki Bożej Większej. Maryja bowiem trwała, jak mówią Dzieje Apostolskie, we wspólnocie z pierwotnym Kościołem, gromadziła apostołów wokół siebie dla dzieła Jej Syna. W czasie uroczystych celebr, kiedy sprawujemy Najświętszą Ofiarę, towarzyszą nam księża z danych diecezji - bywa, że jest 60-70 celebransów, przychodzą też Polacy, którzy dowiadują się o obecności biskupów z Polski. Trzecią częścią składową wizyty jest spotkanie z ojcem chrześcijaństwa, czyli z papieżem. Rzecz jasna, jest jeszcze wiele innych towarzyszących wydarzeń, ale o nich za chwilę.

Przybył Ksiądz Biskup "do progów apostolskich" w grupie polskich biskupów z abp. metropolitą wrocławskim Marianem Gołębiewskim na czele. Podczas audiencji Benedykt XVI skierował do Waszych Ekscelencji przemówienie. O czym mówił Papież?
- Przemówienie Ojca Świętego jest już znane, dostępne, nie chcę więc powtarzać jego tez. Papież będzie wygłaszał je w trzech częściach, do poszczególnych grup biskupów będą kierowane jeszcze inne przemówienia. Dopiero całość ukaże wszystko, co Ojciec Święty chciał przekazać. Powiem jednak, że ze strony Benedykta XVI, jak i ze strony kongregacji, spotkaliśmy się z życzliwym uznaniem, z serdecznym podziwem dotyczącym pracy Kościoła w Polsce. To nie znaczy, że mamy tylko sukcesy, jak już wspomniałem.
Myślę jednak, że polski Kościół naprawdę usiłuje pracować najlepiej jak potrafi. Zawsze są te dziedziny, w których jego obecność czy stanowisko powinno być jeszcze bardziej wyraźne, czytelne, ale na pewno na tle innych Kościołów nie mamy się czego wstydzić. Tak zostaliśmy ocenieni w Rzymie. Kilku kardynałów wprost wyrażało uznanie dla naszej pracy. To bardzo dodaje otuchy, mobilizuje do jeszcze większego wysiłku. Daje radość, satysfakcję z tego, co się zrobiło. Dlatego rad dzielę się tym spostrzeżeniem z czytelnikami "Ładu Bożego".

Tak jak pozostali biskupi uczestniczący w wizycie, Ksiądz Biskup otrzymał zaproszenie na osobistą audiencję u Benedykta XVI. Wyznaczono dzień i godzinę. Przybył Ksiądz Biskup wraz z towarzyszącymi mu biskupem pomocniczym Stanisławem Gębickim i biskupem seniorem Bronisławem Dembowskim do sali audiencyjnej i...
- Było to dla nas ogromnym przeżyciem. Ja jestem młodym biskupem (w sensie sprawowania funkcji), jednak dla prawie wszystkich z nas było to pierwsze spotkanie na audiencji prywatnej z Benedyktem XVI. Ktoś podkreślił, że jest to pierwsze "ad limina" w tym tysiącleciu, pierwsze za tego pontyfikatu i rzeczywiście - wszystko było nowe. Zresztą każde "ad limina" przebiega nieco inaczej, na co zwracali uwagę biskupi, którzy odbywali taką wizytę po raz któryś z rzędu.
Byłem zdumiony i ujęty serdecznością, prostotą i otwartością Papieża Benedykta XVI. Przyjmował nas, jakbyśmy byli jego krewnymi. Tak sobie wyobrażam spotkanie z dobrym ojcem, z dobrym wujkiem, który cieszy się, że pojawił się u niego ktoś, kto jest bliski jego sercu. Takie wrażenie mieliśmy wszyscy.

Co szczególnie interesowało Ojca Świętego, o co pytał Waszą Ekscelencję?
- Ojciec Święty był dobrze zorientowany w sprawach diecezji włocławskiej. Treść jego pytań, problematyka, jaką poruszał, świadczą, jak doskonale był przygotowany do rozmowy. Na przykład spytał mnie, jak często jestem w seminarium, w miejscu, w którym rozstrzyga się przyszłość lokalnego Kościoła. Odpowiedziałem, że wszyscy biskupi są co tydzień w seminarium, ponieważ wszyscy wykładają. Papież pyta: czego ksiądz biskup uczy? Mówię, że wprowadzenia do filozofii. Bardzo się ucieszył. I na temat filozofii rozmawialiśmy co najmniej z 7-8 minut. Przede wszystkim interesowało go, czy przedstawiamy tę filozofię tak jak robiła to Tradycja; czy jest metafizyka, czy właśnie ona stanowi zasadniczy zrąb problematyki filozoficznej? Zapewniłem Ojca Świętego, że tak właśnie pracuje się w polskich seminariach. Pogratulował tego i dodał, że dokładnie tak wyobraża sobie studium filozofii. Pytał, czy jest obecny w tym nauczaniu św. Tomasz z Akwinu. Odpowiedziałem, że każdy uczący metafizyki sięga do myśli św. Tomasza i powraca do niej. Pytał jeszcze, jakie jest miejsce współczesnych prądów filozoficznych w nauczaniu historii filozofii. Gdy usłyszał, że swoje miejsce mają wszystkie okresy, tj. starożytność, średniowiecze, nowożytność i współczesność wyraził się o tym z dużym uznaniem. Interesowały go też sprawy związane z bierzmowaniem, z uczestnictwem wiernych we Mszach św. niedzielnych. Zaznajomiłem Papieża z istniejącym stanem rzeczy i dodałem, że w różny sposób usiłujemy zmienić go na lepszy, m.in. wykorzystując doświadczenie Roku Eucharystii. Moich wypowiedzi Benedykt XVI słuchał z uwagą i serdecznością, odnotowywał je w świadomości. To było dla mnie jakimś znakiem, że Biskup Rzymu jest bardzo zainteresowany Kościołami lokalnymi, diecezjami, sprawami, którymi one żyją.

Jakie były inne, ważne przeżycia podczas "ad limina apostolorum"?
- Byliśmy w sercu Kościoła powszechnego. A jednak diecezjalność Kościoła była także i tam zaznaczana. Dla przykładu: wizyta "ad limina" jest dobrą okazją do spotkania prezbiterium Kościoła włocławskiego, które jest w Rzymie. Mam na myśli naszych studentów, pracowników, księży, którzy poczuwają się do więzi z biskupem. Wszyscy gromadzą się albo na wspólnych celebrach, albo na spotkaniach. Diecezjalność i powszechność Kościoła stale się przenikały i to było niezwykle piękne. Bez spotkań, wymiany zdań, wzajemnych kontaktów więzy słabną. Dlatego tego typu relacje są bardzo ważne.
Mieszkałem w Instytucie Polskim w Rzymie - jednej z dwóch bardzo ważnych instytucji scalających życie polskie w Wiecznym Mieście (drugą jest Kolegium Polskie). Instytut zorganizował spotkanie z ambasador Hanną Suchocką. Następnie wszyscy biskupi zostali zaproszeni przez nią do Ambasady Polskiej przy Stolicy Apostolskiej. Piękne, miłe gesty, które prawdę mówiąc świadczą o normalności. Kiedyś, jeżeli tego typu spotkania były, to miały charakter wyłącznie polityczny, oficjalny. Natomiast teraz były to rozmowy bezpośrednie, szczere, serdeczne. Omawialiśmy różne problemy, ale bez napięć, w dobrej atmosferze.
Wspominaliśmy wielokrotnie postać Jana Pawła II. On zawsze był z nami, obok nas, on nas integrował. Benedykt XVI często odwołuje się do jego myśli, nawiązuje do jego przykładu, pontyfikatu. To Jan Paweł II wyniósł do godności biskupów znakomitą większość dzisiejszego Episkopatu Polski. Nic więc dziwnego, że po uroczystej celebrze u grobu św. Piotra udaliśmy się do grobu Ojca Świętego, by modlić się o jego beatyfikację i kanonizację. Mogliśmy zobaczyć tłumy ludzi, które stale się ustawiają, przesuwają, trwają na klęczkach, w autentycznym skupieniu, w modlitwie, ciszy, mimo że sama bazylika nie sprzyja niestety wyciszeniu i rozmodleniu. Została poniekąd zamieniona na muzeum sztuki, które się zwiedza. Nie umiem się z tym pogodzić. Nie kryję, że boli mnie i martwi świadomość faktu, że trzeba wydzielać specjalne części bazyliki, kaplice, gdzie wystawiany jest Najświętszy Sakrament, gdzie stwarza się możliwość Jego adoracji.

W jakim stopniu wizyta "do progów apostolskich" inspiruje pasterza diecezji, pozostałych biskupów do podejmowania przez Kościół nowych wyzwań? Jakie są to wyzwania?
- Można powiedzieć, że to wszystko, co nam powiedział Ojciec Święty i co usłyszeliśmy w kongregacjach w reakcji na pytania zgłaszane przez biskupów, to właśnie program. W tym sensie jest to jakieś programowanie pracy. Ale na co dzień to raczej stosuje się usłyszane podczas wizyty wskazówki do celów, które wyznaczył sobie lokalny Kościół. Drugą rzeczą wartą podkreślenia jest zyskanie świadomości tego, że stale musimy się uczyć pracy w kolegialności, w zespole. Wizyta "ad limina" pokazuje, jak ważne są konferencje episkopatu, gdzie omawia się program duszpasterski na dany rok - właśnie we wspólnocie. Następnie, jak przenosić życzenia Kościoła powszechnego do Kościoła lokalnego - bo są pewne akcenty. Mieliśmy tego dowód choćby we wspomnianym Roku Eucharystii. To była inicjatywa Jana Pawła II, jakże błogosławiona! Ileż ona przyniosła dobrych i trwałych owoców! Ukazuje to również "Ład Boży", informując o inicjatywach, które miały miejsce w poszczególnych wspólnotach parafialnych. Te dziedziny będą się ciągle przenikały, uzupełniały wzajemnie. Nieprawdą jest, że "w Rzymie obmyślają dla nas program". Natomiast na pewno są sprawy, na które Ojciec Święty czy poszczególne urzędy zwracają nam uwagę. I to przynosi bardzo konkretne skutki w naszych późniejszych działaniach duszpasterskich.
Na zakończenie, w uzupełnieniu dodam, że pojechałem do Rzymu bezpośrednio po pobycie we Francji, gdzie złożyłem wizytę rektorowi Polskiej Misji Katolickiej w Paryżu ks. inf. Stanisławowi Jeżowi, uczestniczyłem w posiedzeniu Episkopatu Francji w Lourdes i byłem gościem Polonii w Alzacji. Takie spotkania zacieśniają więzi między Kościołem polskim a Kościołem francuskim, nadto czeka na nie wielu naszych rodaków, a jak ważne jest w naszej pobożności Lourdes, o tym nie muszę przypominać. Udział biskupa w Konferencji Episkopatu innego kraju nie jest szczególnie twórczy, bowiem jest on słuchaczem, ale jego obecność sprzyja nawiązywaniu kontaktów, do których można sięgnąć, powracać. A to zawsze przynosi dobre owoce, dobre skutki.

Dziękuję Księdzu Biskupowi za rozmowę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki