Uchwycić świat w jego zmienności.
Nie pozwolić przepływać przez siebie niepowrotnie.
Zatrzymać chwilę. Wypowiedzieć. Nabrać w oczy piękna.
Nasycić się dźwiękami.
Wydaje się straszne - odchodzić nie wypowiedziawszy ani słowa,
nie zobaczywszy nic z piękna świata, nie usłyszawszy śpiewu ptaka,
dźwięku muzyki, głosu przyjaciela.
Anna Kamieńska, "Twarze księgi"
Opadające liście, wieczory coraz dłuższe, uroczystość Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny - wszystko to nastraja człowieka, kierując myśli ku przemijaniu. Pytania o czas, o sens towarzyszą jesiennym zamyśleniom. Człowiek świadomy swego istnienia jest przecież filozofem, miłośnikiem mądrości, bo mądrość to też umiłowanie czasu i pytanie "jak długo?", "ile czasu poza mną, ile przede mną?".
Coraz częściej przecieramy oczy i w szalonym pędzie życia zaczynamy stawiać takie poważne pytania. Pytania o sens, o wolność, sumienie w obliczu uciekającego czasu. Pytania, które rodzą się szczególnie w sercu i duszy człowieka wiary. Może trudno spotkać w dzisiejszej rzeczywistości - na ulicach pełnych nowoczesnych banków i markowych sklepów - przechadzających się miłośników mądrości, dywagujących niczym starożytni greccy filozofowie o sensie i przyczynie wszystkiego co jest jednak w jesiennym szepcie opadających liści, podczas odwiedzania miejsca spoczynku najbliższych, niczym echo wracają pytania o czas, o sens rzeczywistości.
Człowiek jest i pozostanie istotą nieznaną. Nosi w sobie tajemnicę i to stanowi radosną prowokację, motyw do poszukiwań. Można powiedzieć, że to jest wezwanie do filozofowania, do odwagi myślenia, które przekracza mury getta, w które często sami się wpędzamy, zapominając, że... przemijamy. Przemijanie rodziło i rodzi pytania, na które próbowali odpowiedzieć wielcy filozofowie, ale te pytania - jeśli człowiek chce być - jak mawiał Martin Heidegger - "pasterzem swego bycia", muszą dotknąć każdego. Niekiedy aż do bólu.
Chodzi w tym wszystkim o to, by mieć twarz. A człowiek z twarzą to prawdziwy twórca, kreator rzeczywistości, w perspektywie czasu, który "wszystko ci weźmie, siły twoje strawi, tylko co piękne w twej duszy - to ci zostawi..." (Albert Schweitzer). Życie człowieka - poszukiwacza Mądrości - w takiej perspektywie może stawać się i być swoistym dziełem sztuki, ale takim, które nie tylko zachwyca, wstrząsa i wzrusza, lecz pociąga i mobilizuje do czynu. Czyn ma sens właściwy, gdy pełen jest miłości.
W jednym z najważniejszych dzieł filozoficznych duńskiego filozofa - Sorena Kierkegaarda - zatytułowanym "Albo - Albo", znajduje się nawiązanie do pewnej angielskiej historii: "Wiadomo, że w pewnym miejscu w Anglii znajduje się grób, wcale nie odznaczający się wspaniałością pomnika czy też malowniczym otoczeniem, tylko krótkim napisem - "Najnieszczęśliwszemu". Podobno otwierano ten grób, ale nie znaleziono śladów ani trumny, ani zmarłego. Prawdziwie, ten napis jest tak znaczący, i zależnie od nastroju, wstrząsający albo zachwycający - dla każdego, który w cichości ducha przejął się myślą, że jest najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie".
Grób z tajemniczym napisem jest - według tej opowieści - pusty. Tchnie nadzieją, że może byli i są ludzie, którzy odnaleźli szczęście prawdziwe w rozwoju; takie, które rodzi się z umiłowania Mądrości, Miłości i Prawdy, wobec czasu, który przemija.
Jesienne wieczory przyzywają jednak nie samotność, a wspólnotę. Wspólnotę z tymi, którzy już cieszą się Niebem, z tymi, którzy jeszcze potrzebują naszej modlitwy.
W obliczu opadających liści trzeba wpatrzyć się także w twarz Drugiego człowieka, który odbiciem Zmartwychwstałego być może, bo jak mawiał jeden z wybitnych współczesnych filozofów, ta twarz mówi "Ty nie umrzesz".