Z Garrym O'Connorem, autorem książki "Ojciec wszystkich. Życie Jana Pawła II",
rozmawia Natalia Budzyńska
Jest Pan zawodowym biografem. Skąd wybór Jana Pawła II na bohatera Pana najnowszej książki?
- Wybrałem go dlatego, iż był jedną z najbardziej wpływowych osobistości XX wieku. Ponieważ wcześniej napisałem biografie wielu aktorów, a także Szekspira, więc czułem, że mogę wnieść inne spojrzenie na Papieża. Zainteresowała mnie epickość tej postaci, bogactwo wewnętrzne. Był to człowiek, który miał tak wiele różnych aspektów, tak wiele różnych talentów. To było dla mnie duże wyzwanie, żeby je pokazać w tej książce. Im dłużej zajmowałem się Papieżem, tym bardziej pociągało mnie to, jak potrafił ze straty, z bólu i cierpienia uczynić wartości pozytywne: miłość, przebaczenie, wiarę. Te negatywne doświadczenia nie zasiały w nim nasion zła, agresji. Ujęło mnie, w jaki sposób objawił się jego sprzeciw wobec niszczących ideologii XX wieku: nazizmu i marksizmu, a także później wobec konsumpcyjnego stylu życia, nadmiernie rozbuchanego indywidualizmu. A mimo to zawsze w jego spojrzeniu był respekt i szacunek dla ludzkiego życia. To właśnie przekonało mnie do wybrania Jana Pawła II jako bohatera mojej publikacji.
Zawsze staram się znaleźć coś nowego na temat ludzi, których biografie już istnieją. Staram się za każdym razem rozmawiać z kilkoma wybranymi osobami i zdobyć nowe informacje na temat osoby, o której piszę. Pracuję w pewnym sensie jak detektyw, czasem działam w sposób intuicyjny, tak jak podpowiada mi przeczucie. Pisanie biografii traktuję tak, jakbym dostał zlecenie na namalowanie portretu, tyle że jest to żywy portret, poruszający się, zmieniający się w czasie. Jest to dla mnie wyzwanie literackie, pragnę ożywić postać, pokazać ją w całej rozciągłości, we wszystkich aspektach. Można przecież tę samą osobę pokazać w zupełnie inny sposób, inaczej dobierając i selekcjonując materiał.
Jak długo pracował Pan nad książką i skąd czerpał Pan informacje?
- Pierwsze materiały zacząłem zbierać dziesięć lat temu. Wtedy też zrobiłem pierwsze wywiady. Faktycznie jednak pisałem książkę przez trzy lata z przerwami i skończyłem ją krótko przed śmiercią Papieża. W listopadzie 2003 r. oddałem do wydawnictwa zasadniczy zręb książki, przez cały 2004 r. pracowałem nad poprawkami, a po śmierci Jana Pawła II dodałem jeszcze kilka stron.
Zależało mi na tym, aby postać Papieża w mojej książce była żywa, a nie papierowa. Nie miałem zamiaru przedstawić ciągu kolejnych pielgrzymek z kraju A do kraju B. Pomysł na publikację był generalnie taki, aby pokazać innego Papieża, niekoniecznie chronologicznie, ale jako osobę. Jako bogatą osobowość.
Komentując powstające na jego temat książki, Jan Paweł II powiedział kiedyś: "Próbują zrozumieć mnie od zewnątrz. Ale mnie można zrozumieć wyłącznie od środka". Czy to nie jest trudne zrozumieć kogoś "od środka", nie przebywając z nim na co dzień i nie rozmawiając z nim?
- Zawsze istnieje takie wewnętrzne życie, szczególnie na linii Bóg - osoba, do którego nie da się dotrzeć i trzeba to uszanować. Jest to tak bardzo intymna sprawa, że nikt z nas nie może jej zgłębić. Jednak z drugiej strony charakterologicznie Karol Wojtyła był bardzo otwartym człowiekiem, łatwo nawiązywał kontakt z ludźmi, jestem pewien, że nikt nie miał wątpliwości, iż nie ma w nim ani cienia fałszu, udawania czy jakiejś gry pozorów. Drugą wskazówką jest twórczość Jana Pawła II: jego wiersze i dramaty. Jeśli podchodzi się do tego z pewną wrażliwością, to na podstawie wskazówek zawartych w tych tekstach: tego, jak się zachowują postaci, do czego dążą, jak się zmieniają, można wiele dowiedzieć się o życiu duchowym samego Papieża, bo przecież wszyscy pisarze tworzą na podstawie własnych doświadczeń osobistych. To nie może być rzecz całkiem zmyślona. Uważam, że twórczość literacka Karola Wojtyły pozwala zbudować portret wewnętrzny Jana Pawła II.
Skąd czerpał Pan informacje do wydania? Jeśli korzystał Pan z informacji prasowych, czy nie miał Pan trudności, żeby odróżnić zwykłą plotkę od wydarzeń prawdziwych?
- To prawda, początkowo korzystałem także z informacji prasowych. Ale przecież nie było to podstawowe dla mnie źródło! Przez piętnaście lat mieszkałem w Oksfordzie, gdzie poznałem wielu księży, którzy umożliwili mi kontakt z ludźmi z Watykanu. Muszę też nadmienić, że ci nieliczni katolicy w Wielkiej Brytanii, którzy bardzo wiele mi pomogli, są ludźmi wykształconymi. Napisałem biografię znakomitego aktora angielskiego Paula Scofielda, który grał rolę Tomasza Moora w filmie "Man through seasons" i wysłałem ją do Watykanu. Przekonano się, że nie jestem tuzinkowym autorem i że można mi zaufać.
Jak odróżniałem informacje nieprawdziwe od prawdziwych? Kluczową rolę odegrało tutaj moje wykształcenie, stopień naukowy z literatury brytyjskiej, filozofii, wiele lat pracy jako krytyk literacki recenzujący książki innych pisarzy. Myślę, że człowiek może w sobie wykształcić pewną zdolność, przenikliwość w dotarciu do prawdy. Poza wszystkim są tacy dziennikarze, którym można zaufać i tacy, którzy piszą wyłącznie dla plotek.
Jest to biografia bardzo subiektywna. Czy taki był jej zamiar?
- Każda biografia jest nieuchronnie subiektywna. Nie wierzę w możliwość powstania w pełni obiektywnej biografii, a gdyby taka powstała, byłaby bardzo nudna: tylko ciąg wymienianych faktów i zdarzeń.
Recenzja książki Garry'ego O'Connora "Ojciec wszystkich. Życie Jana Pawła II"