Z zapisków byłego kapelana szpitala (5)
bp Czesław Lewandowski
Fot.
Dwóch rannych w nieporozumieniu o miedzę
Wieczorem wszedłem na oddział chirurgii, do sali męskiej. Po jednej stronie przy drzwiach leży chory z obandażowaną głową, po drugiej - chory z bandażami na ręce. Pytam, czy są ofiarami wypadku? Odpowiedzią jest milczenie, ale dostrzegam, że inni chorzy lekko się uśmiechają. Po chwili dowiaduję się, że obaj obandażowani są ofiarami sporu...
Dwóch rannych w nieporozumieniu o miedzę
Wieczorem wszedłem na oddział chirurgii, do sali męskiej. Po jednej stronie przy drzwiach leży chory z obandażowaną głową, po drugiej - chory z bandażami na ręce. Pytam, czy są ofiarami wypadku? Odpowiedzią jest milczenie, ale dostrzegam, że inni chorzy lekko się uśmiechają. Po chwili dowiaduję się, że obaj obandażowani są ofiarami sporu o miedzę. Myślę więc, że trzeba ich jakoś pojednać. Pytam pierwszego, czy chciałby się pogodzić? Odpowiada, że tak. Pytam drugiego. On również daje pozytywną odpowiedź. Proszę więc tego, który może chodzić, by podszedł do łóżka leżącego, oraz aby podali sobie dłonie. Jeszcze raz zwracam się do obydwu, by sobie wzajemnie darowali. Tak też się dzieje. Dopiero wówczas proponuję spowiedź. Wyrażają zgodę, zatem po pół godzinie wracam do sali i spowiadam. Nazajutrz obaj przystępują do Komunii św.
Łaska nawrócenia
Stanisław leżał na oddziale wewnętrznym około dwóch tygodni. Cierpiał na silny ból głowy. Wspomniałem mu, że codziennie odwiedzam chorych i jeśli ktoś sobie życzy, wówczas spowiadam oraz udzielam Komunii św. i sakramentu chorych. Grzecznie podziękował, ale nie skorzystał. Zapytałem, czy mogę go odwiedzać. Odpowiedział, że bardzo chętnie ze mną porozmawia.
Na korytarzu spotkałem żonę chorego. Powiedziała, że gdy jej teściowa wspomniała synowi o spowiedzi, obraził się. Dodała, że są po ślubie kościelnym, a ona jest osobą wierzącą.
Kilka dni później otrzymałem ze szpitala telefon, że leżący w separatce komendant Milicji Obywatelskiej prosi o księdza. Pojechałem. Stanisław przystąpił to spowiedzi, Komunii św. oraz przyjął sakrament chorych. Na jego twarzy pojawiła się radość, przedziwny spokój. Powiedział do mnie: "Nigdy tego księdzu nie zapomnę".
Jest to wielka łaska. Najwidoczniej wyprosiły mu ją u Boga żona i matka. Stanisław był komendantem placówki MO leżącej w oddalonej od Kalisza części Polski.