Z zapisków byłego kapelana szpitala (2)
bp Czesław Lewandowski
Nawrócenie działacza ateistycznego
Od około trzech tygodni na chirurgii leży Stanisław. Jedna z sióstr pielęgniarek powiedziała mi, że jest to były prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Prosiła, abym do niego poszedł. Nie wiedziałem, jak mnie przyjmie. Zapytałem, czy mogę go odwiedzić? - Bardzo proszę. Ksiądz ma tak wspaniałą misję jak Chrystus, aby pocieszać chorych...
Nawrócenie działacza ateistycznego
Od około trzech tygodni na chirurgii leży Stanisław. Jedna z sióstr pielęgniarek powiedziała mi, że jest to były prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Prosiła, abym do niego poszedł. Nie wiedziałem, jak mnie przyjmie. Zapytałem, czy mogę go odwiedzić? - Bardzo proszę. Ksiądz ma tak wspaniałą misję jak Chrystus, aby pocieszać chorych - odpowiedział. Ucieszyłem się z takiego obrotu sprawy. Można już było poprowadzić rozmowę i odwiedzać go w następnych dniach. Pewnego razu powiedział, że poszedł do kaplicy, ale była zamknięta. Było to w czasie Mszy św. Drzwi nie były zamknięte, lecz ciężko się otwierały i dlatego nie mógł wejść. Przyszedł wreszcie czas jego operacji. Odwiedzałem go kilkakrotnie. Dziś zauważyłem, że jest bardzo osłabiony. Zapytałem, czy nie chciałby się wyspowiadać? Wyraził zgodę. Mógł odpowiadać, przyjął także sakrament chorych. Komunii św. nie mógł przyjąć, gdyż po operacji nie mógł spożywać żadnych pokarmów ani napojów. Wielka łaska, jakiej dostąpił w ostatnich chwilach życia. Dwa dni później zmarł.
Modlitwa żony wyprasza łaskę nawrócenia dla męża
Dziś odbył się pogrzeb Mateusza K., który był dyrektorem jednego z zakładów w Kaliszu. Poznałem go w szpitalu, gdzie przebywał na obserwacji. Chorował na raka płuc. Później wyjechał na badania do Poznania. Stamtąd powrócił do domu. Pewnego dnia, gdy wychodziłem ze szpitala, czekały na mnie dwie panie, które przyszły od żony chorego. Prosiły, abym odwiedził w domu jej chorego męża. Poszedłem więc do niego. Rozmawialiśmy na różne tematy, również na temat chorych, którzy poprzednio leżeli w szpitalu... Powiedziałem, że o ile by sobie życzył, jestem zawsze gotów służyć swą posługą kapłańską, zwłaszcza przez spowiedź i Komunię św. Uśmiechnął się tylko, ale podziękował. Widać było, że nie zamierza skorzystać. Po pewnym czasie telefonuje do mnie jego żona i prosi, abym przyjechał do męża z Panem Jezusem. Zapytałem, czy prywatnie, incognito? Odpowiedziała: "proszę przyjechać oficjalnie". Przybyłem. Chory wyglądał znacznie gorzej. Do spowiedzi był już przygotowany. Po udzieleniu Komunii św. zapytałem, czy chciałby przyjąć również sakrament chorych. Zawahał się chwilę, spojrzał na żonę. Ta skinęła lekko głową i wówczas wyraził zgodę.
Gdy później żona chciała mi dziękować, powiedziałem, że powinna za to podziękować przede wszystkim Bogu. - Łaskę dobrej spowiedzi - mówiłem dalej - wyprosiła Pani przez swoją modlitwę, dobroć, cierpliwość. Do tego przyczyniły się również Msze św. zamawiane przez Panią...
Przeżywała boleśnie ból bliskiego rozstania, ale i wielką radość z uratowania duszy swego męża. (cdn.)