Logo Przewdonik Katolicki

Tętno amputowanej ręki

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

Rozmowa z Michaelem Schudrichem, Naczelnym Rabinem Polski W tradycji żydowskiej rabin zawsze pełnił szczególną rolę... - Słowo "rabin" oznacza nauczyciela. W rzeczywistości funkcja ta daleko wykracza poza jej formalne znaczenie. Rabin jest nie tylko nauczycielem, ale także kimś, do kogo ludzie zwracają się po radę. Poza tym, rabin ucząc żydowskiej tradycji, stanowi także jej żywy...

Rozmowa z Michaelem Schudrichem, Naczelnym Rabinem Polski

W tradycji żydowskiej rabin zawsze pełnił szczególną rolę...

- Słowo "rabin" oznacza nauczyciela. W rzeczywistości funkcja ta daleko wykracza poza jej formalne znaczenie. Rabin jest nie tylko nauczycielem, ale także kimś, do kogo ludzie zwracają się po radę. Poza tym, rabin ucząc żydowskiej tradycji, stanowi także jej żywy przykład, co oznacza, że musi przekazywać wiedzę nie tylko w teorii, ale poprzez całe swoje życie i postępowanie. W każdej chwili - nawet jedząc czy chodząc po ulicy - rabin może czegoś nauczyć.

A jak to jest być rabinem w Polsce - w kraju, w którym podobno Żydów już nie ma?

- Co to znaczy nie ma? Przed wojną było tutaj 3,5 mln Żydów. Dziś dokładnie nie wiadomo, ilu ich jest - 20 tys., być może 30 tysięcy. Porównując te liczby, rzeczywiście można powiedzieć, że to prawie nic. Myślę jednak, że jak dla jednego rabina, to i tak aż nadto wystarczająca liczba. Od niedawna jest nas w Polsce dwóch. Ja i mój kolega, rabin Szlomo Zelig Awrasin, jesteśmy otwarci dla każdego Żyda, który ma do nas pytanie, prośbę czy jakąkolwiek sprawę.

Zapytam inaczej: łatwo być rabinem w Polsce? Na Zachodzie Polacy nazywani są narodem antysemitów...

- Dzięki Bogu Polska to nie Francja.

Tam jest gorsza sytuacja?

- Dzisiaj zdecydowanie tak… A wracając do pańskiego poprzedniego pytania, odpowiem, że w Polsce nie jest tak źle, jak mówią ludzie za granicą i nie tak dobrze, jak się tutaj uważa. Prawda leży gdzieś pośrodku. W moim odczuciu podstawowym problemem nie jest jakiś wielki antysemityzm. Ja np. nie boję się chodzić po ulicy. Nie, tego się raczej nie spotyka.
Problem pojawia się, gdy dobrzy ludzie milczą i nic nie robią, będąc świadkami nawet łagodnych przejawów antysemityzmu, np. dowcipów.
W Polsce jest za dużo pobłażliwości, mówi się "to tylko młodzież", "to tylko dowcip".
Kiedy czasami słyszę dowcip antypolski czy odnoszący się do innej nacji, to czuję się zobowiązany, by zaprotestować przeciwko temu. I mówię: nie, dziękuję, nie chcę tego słuchać.

Wspomniał Pan o różnych opiniach na temat Polski. Pan urodził się i wychował w Nowym Jorku - w zupełnie odmiennym środowisku, gdzie zapewne panowały kompletnie inne wyobrażenia o naszym kraju.

- Niestety, muszę potwierdzić, że jako dziecko słyszałem prawie wyłącznie negatywne rzeczy o Polakach, których nazywało się antysemitami. Dopiero po przyjeździe do Polski przekonałem się, że to nieprawda. Oczywiście, zdarzają się tutaj antysemici, ale to nie jest tak, jak słyszałem
w dzieciństwie.

Czy dziś w Nowym Jorku słychać już nieco inne opinie o Polakach?

- Tak, zmieniło się naprawdę wiele i obecnie wygląda to znacznie lepiej, choć nadal spotyka się nieprzychylne głosy. Stało się tak nieprzypadkowo, bo trudno nie zauważyć, że Polska jest dzisiaj wspaniałym krajem. Nie chcę mówić, że kilkanaście lat temu było tylko źle, ale dużo dokonało się za sprawą demokracji. Dzięki temu społeczeństwo polskie staje się coraz bardziej otwarte i pluralistyczne.

Rozmawiamy w przededniu obchodów VIII Dnia Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce. Co ten dzień oznacza dla Pana?

- Każda okazja do dialogu, do kolejnego wspólnego spotkania jest dla nas, Żydów, bardzo ważna. Myślę, że także dla Kościoła katolickiego, ponieważ przyczynia się do lepszego poznania korzeni. Naszych wspólnych korzeni.
Dostrzegam, że w Kościele katolickim w Polsce dzieje się bardzo dużo dobrego, m.in. dzięki wysiłkom arcybiskupa poznańskiego Stanisława Gądeckiego. I to jest bardzo, bardzo ważne. Zawsze, gdy jedna religia i jedna kultura spotyka się z drugą, daje to nową wiedzę i wzajemne ubogacenie duchowe. W naszej żydowskiej tradycji mówi się: nie mogę poznać Boga bez drugiego człowieka.

Czym charakteryzuje się dzisiejsze środowisko żydowskie w Polsce?

- Większość tutejszej społeczności żydowskiej jeszcze 10-15 lat temu nic nie wiedziała o swoim pochodzeniu. To jest bardzo wyjątkowa sytuacja, czegoś takiego nie ma w Stanach, w Anglii, natomiast podobne "powroty do korzeni" spotyka się w Czechach i na Węgrzech.
Dla wielu osób jest to skomplikowane doświadczenie. Najłatwiej z nową sytuacją radzą sobie młodzi ludzie. Gorzej, gdy ktoś dowiaduje się o swoich żydowskich korzeniach dopiero po kilkudziesięciu latach. Nie zawsze chce się wtedy zmieniać swoje dotychczasowe życie i przyzwyczajenia. Wszystko jest kwestią indywidualnego wyboru. Naszym zadaniem jako gminy żydowskiej jest stwarzanie okazji, dlatego zawsze zostawiamy otwarte drzwi: chcesz się czegoś dowiedzieć - zapraszamy, nie chcesz - to twoja decyzja, którą szanujemy.
Gmina żydowska w Polsce staje się coraz młodsza. Już teraz większość jej członków stanowią właśnie ludzie młodzi. W czasie nabożeństw w synagodze ja należę do grupy tych najstarszych.

Powiedział Pan kiedyś, że "Polsce amputowano Żydów". Dziś w naszym kraju znów obserwujemy wzrost zainteresowania kulturą żydowską...

- Człowiek po operacji, któremu amputowano rękę, cały czas czuje, że ta ręka jest.
Naród żydowski był bardzo ważną częścią przedwojennej społeczności w Polsce i odgrywał znaczącą rolę choćby na polu kultury czy nauki. Przed wojną kontakty polsko-żydowskie były bardzo intensywne, tak jak ma to miejsce wśród ludzi żyjących obok siebie na co dzień. Czasami pozytywne, czasami negatywne, ale normalne. Jeśli człowiek miał pretensje do Żyda, to chodziło o zwykłe sprawy - Mojsze był przykry, Mojsze czegoś nie zrobił.
Wszystko zmieniło się po tej wielkiej tragedii, jaką była II wojna światowa. Śmierć poniosło wówczas kilka milionów Polaków, zginęło też 90 proc. spośród 3,5 miliona polskich Żydów. Większość z tych, którzy przeżyli Holokaust, wyjechała potem za granicę. Przez następne kilkadziesiąt lat Polacy nie mieli właściwie okazji, by poznać kulturę żydowską. Rozdział ten był zamknięty przez cały okres komunizmu.
Tym bardziej fascynuje więc, że po 45 latach wzajemne kontakty stały się znowu możliwe i dziś są stopniowo odnawiane.

Mam wrażenie, że potomkowie przedwojennych polskich Żydów niewiele wiedzą na temat bogatej kultury ich przodków.

- Tuż po zakończeniu wojny cała uwaga Żydów skupiona była na teraźniejszości i na Izraelu, gdzie tworzyła się wówczas nasza państwowość. Większość osób zaczynała wszystko od zera, trzeba było odbudować rodzinę, gminę itd. Jakieś 25-30 lat po wojnie zaczęliśmy dużo mówić o Holokauście. Pojawiły się specjalne lekcje w szkołach, badania historyczne, filmy i książki. Mniej więcej 10-15 lat temu przyszedł czas na trzeci etap. Dziś mamy już stabilne gminy żydowskie, względnie stabilny Izrael, wiadomo też, że dzięki dobrej edukacji nikt nie zapomni o Holokauście. Dlatego teraz musimy szukać tego, co było przed wojną, przed tragedią. Im dalej od Holokaustu, tym głębiej zaczynamy szukać. I dopiero dziś docieramy do naszych przedwojennych korzeni.

Na jakim etapie znajduje się proces zwrotu majątku należącego przed wojną do gmin żydowskich?

- To trudna i delikatna sprawa, która napotyka nadal na pewne trudności. Czy jednak Kościół katolicki nie ma podobnych problemów? Restytucja się odbywa, ale nie jest to proces szybki i łatwy. Proszę pamiętać, że nie mówię o mieniu prywatnym, a jedynie o komunalnym - o przedwojennych żydowskich cmentarzach, szkołach czy synagogach.
Naszym moralnym obowiązkiem jest odbudowa chociaż części z nich. Ale powinno to być ważne również i dla samych Polaków. Wszak Żydzi ze swoją kulturą, obyczajami i zabytkami stanowili istotny fragment kultury polskiej.

Czy Pańskim zdaniem niedawne zwycięstwo Mahmuda Abbasa w wyborach prezydenckich w Autonomii Palestyńskiej daje szansę na trwały pokój w Ziemi Świętej?

- Nie mogło się lepiej stać. Po zwycięstwie Abbasa każdy Izraelczyk i każdy Palestyńczyk obudził się z większą nadzieją. Dzisiaj szansa na pokój jest o wiele większa niż jeszcze kilka miesięcy temu. Są dwie strony, które chcą ze sobą rozmawiać. A kiedy człowiek czuje, że jest nadzieja, to jest też szansa, żeby coś wreszcie załatwić.


Michael Schudrich (ur. 1955 r. w Nowym Jorku). Jego przodkowie pochodzili spod Przemyśla. Uczę-szczał do nowojorskich szkół żydowskich, studiował religioznawstwo i teologię. W 1980 roku został rabinem, a dwa lata później ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Columbia. W latach 1983-1989 był rabinem społeczności żydowskiej w Japonii. W 1990 roku zaczął pracować dla Fundacji Laudera. Lata 1992-98 spędził w Warszawie. Do Polski powrócił w czerwcu 2000 roku jako główny rabin Warszawy i Łodzi. W grudniu 2004 roku został wybrany Naczelnym Rabinem Polski.


(wywiad nieautoryzowany)

Rozmawiał:

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki