Logo Przewdonik Katolicki

Oby nam Pan Bóg dał po denarze

Adam Suwart
Fot.

Z biskupem Józefem Zawitkowskim o radiowej Mszy św. i jej historii rozmawia Adam Suwart Ekscelencjo, od samego początku towarzyszy Ksiądz Biskup radiowej Mszy Świętej... - Ponieważ mam tę łaskę, honor i zaszczyt, że jestem od początku świadkiem głoszenia tego słowa transmitowanego przez Polskie Radio, dlatego 25-lecie radiowej Mszy św. jest dla mnie szczególnym, także osobistym...

Z biskupem Józefem Zawitkowskim o radiowej Mszy św. i jej historii rozmawia Adam Suwart



Ekscelencjo, od samego początku towarzyszy Ksiądz Biskup radiowej Mszy Świętej...
- Ponieważ mam tę łaskę, honor i zaszczyt, że jestem od początku świadkiem głoszenia tego słowa transmitowanego przez Polskie Radio, dlatego 25-lecie radiowej Mszy św. jest dla mnie szczególnym, także osobistym przeżyciem. Jak to było od początku? Transmisje Mszy św. w Polskim Radiu to niewątpliwa zasługa "Solidarności". To ten wielki zryw Polaków postawił wśród swych głównych żądań w 1980 r. postulat wolnego słowa, a także transmisji Mszy św. przez radio. Msza św. miała być wówczas transmitowana przede wszystkim dla ludzi starszych i chorych. Było to bardzo ostrożne i roztropne podejście do sprawy. Prymas Wyszyński ustanowił wkrótce Tymczasową Redakcję Radiowej Mszy św. i odtąd rozpoczęły się transmisje. Oczywiście było to na początku wielkie wydarzenie, pełne stremowania i przeżycia. Przecież po tamtej stronie drżeli esbecy, drżeliśmy też my, nieprzygotowani jeszcze przecież w pełni do tak niecodziennej pracy. Pierwszą Mszę św. sprawował biskup Jerzy Modzelewski - 21 września 1980 roku. Słowa wtedy wypowiedziane będę wspominał zawsze. Słuchając tej pierwszej transmisji Mszy św., ludzie płakali, klękali na Podniesienie w domach, szpitalach, autobusach. Czuliśmy, że nastąpiło wielkie święto, wielkie świętowanie całej niedzieli.

Wiadomo jednak, że mimo iż uzyskano zgodę władz na radiową transmisję, to nie była ona taka łatwa...
- Cenzura była wtedy bardzo wymagająca. Oprócz zdarzających się niekiedy błędów ortograficznych czy stylistycznych zarzucano nam także inne "błędy". Np. nie wolno było powiedzieć, że nauczycielka zaprowadziła w czasie wakacji dzieci do kościoła, ale już można było napisać, że "pani" zaprowadziła dzieci do kościoła; nie wolno było mówić, że harcerze odmawiali wieczorny pacierz, ale można było napisać, że w modlitwie tej uczestniczyła "grupa chłopców". Trzeba więc było mieć w sobie trochę bystrości, aby niekiedy przechytrzyć peerelowską cenzurę i jej nierzadko absurdalne zastrzeżenia. Z czasem cenzura nieco się z nami "oswoiła" i można było głosić teksty z lekcjonarza. Jeśli tekst z lekcjonarza był wcześniej wydrukowany, nie trzeba było przekazywać go cenzurze. Pamiętam, że przy zmianie rządu w latach 80. czytałem akurat słowa z Ewangelii: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy". Telefony o mało nie spaliły się od gorącej atmosfery tego dnia: "Jak można takie rzeczy w kościele mówić i to na dzień po zmianie rządu?".
W okresie stanu wojennego przez 11 niedziel z rzędu Eucharystia w radiu była zawieszona. Potem pozwolono na transmisję, ale do redakcji Mszy św. zaczął przychodzić komisarz. Zbieraliśmy się co dwa tygodnie i księża musieli czytać komisarzowi teksty homilii. Później już zupełnie mu na tym nie zależało i stwierdził: "Wal ksiądz ile się da - im gorzej, tym lepiej". Był to już czas, kiedy wszyscy wiedzieli, że wszystko się sypie.

Potem nadeszła wielka radość z odzyskanej wolności. Czy ta wolność wyszła na lepsze Mszy św. radiowej?
- Nie wiem. Poszerzyło się bardzo grono sprawujących te Eucharystie i głoszących kazania. Dzisiaj te radiowe Msze św. stały się często pomocą dla rocznic, zgromadzeń, zakonów, grup zawodów. Wydaje się, że przestało to być uporządkowaną i programową ewangelizacją. Podstawowe funkcje tej Mszy św. zostały jednak zachowane: nadal służy ona ludziom chorym, cierpiącym i samotnym, którzy nie mogą dotrzeć do świątyń. Paradoksalnie w latach zniewolenia i cenzury bardziej zobowiązujące było to, co się mówi. Jak będzie dalej? Czy ludzie nadal będą chcieli mieć Mszę św. transmitowaną przez radio? Nie wiem. Ale dopóki Pan Bóg dał nam tę łaskę, to trzeba Panu Bogu i ludziom być zobowiązanym. Przywodzę na myśl Pawłowe słowa, że sługami nieużytecznymi byliśmy i spełniliśmy to, co nam Pan polecił. A na końcu, gdy przyjdziemy tam, do Niego, oby nam Pan Bóg dał choćby po denarze…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki