Logo Przewdonik Katolicki

Ślub w dwudziestym dniu pożogi (część III)

Adam Gajewski
Fot.

Kończymy już wojenną epopeję państwa Zofii i Wacława Szczepańskich, pary bojowników Armii Krajowej, którzy w krwawiącej Warszawie roku 1944, dwudziestego dnia powstańczej walki, ślubowali sobie dozgonną miłość w kościele pw. św. Michała. Dotrzymali złożonej przysięgi - razem są już 61 lat! Historia ich małżeństwa mogłaby doprawdy posłużyć za materiał do filmowego scenariusza....

Kończymy już wojenną epopeję państwa Zofii i Wacława Szczepańskich, pary bojowników Armii Krajowej, którzy w krwawiącej Warszawie roku 1944, dwudziestego dnia powstańczej walki, ślubowali sobie dozgonną miłość w kościele pw. św. Michała. Dotrzymali złożonej przysięgi - razem są już 61 lat! Historia ich małżeństwa mogłaby doprawdy posłużyć za materiał do filmowego scenariusza. Dostawszy się, po upadku powstania, do niemieckiej niewoli - rozdzieleni - wykazali hart ducha godny literackich herosów.



Koniec walki! Mąż próbuje kanałami przedostać się do Śródmieścia, ale jest już za późno. Wrócił, dał mi trochę pieniędzy, przekazał adres swojej matki w Bydgoszczy. Przed Niemcami udawaliśmy cywilów. Rozdzielono nas: osobno kobiety, osobno mężczyzn gnano do Pruszkowa. Ja na wozie konnym. Zewsząd słyszeliśmy ostrzeżenie: "Ludzie, kto może, niech ucieka! Póki można!"... - wspomina pani Zofia.
Młodziutka Zosia uchodzi w ostatniej chwili! Pomagają miejscowi. Rozpoczyna się jej "odyseja", pełne nadziei, ale też i lęku oczekiwanie. Dzięki sprytowi, pieniężnym łapówkom, przedostaje się do Krakowa, potem do Mszany Dolnej. Nawiązuje kontakt z matką Wacława. Tamta pisze: "Wacek jest pod Hanowerem! Został wcielony na kolej!".
- A więc żyje! - młoda małżonka nie może uwierzyć we własne szczęście. Jeszcze mocniej zadziwia ją Boże Narodzenie 1944 roku! - W drzwiach domu przyjaciół, u których mieszka "kącikiem", staje jej luby! - Uciekł, przemierzył całą Rzeszę! Dla mnie! Myślałam, że widzę ducha! - opowiada pani Szczepańska. Wacław do dziś jest dumny ze swej okupacyjnej eskapady! - Przecież nie mogłem zostawić żony bez opieki! - tłumaczy... Nie zostawił, ani w ostatnich miesiącach wojny ani już nigdy. Osiedliwszy się w Bydgoszczy państwo Szczepańscy przez kilkadziesiąt lat pracowali wspólnie w jednym przedsiębiorstwie: - Wielu ludzi dziwi się; jak można przebywać ze sobą bez przerwy taki szmat czasu. Ja znam odpowiedź. Jeśli wyszło się z piekła Warszawy, wojny, każdy wie, co zostało jemu przez Boga wyznaczone. Cieszymy się każdą godziną życia we dwoje - mówi Zofia Szczepańska.
Tym wyznaniem zamykamy naszą opowieść o miłości silniejszej niż najstraszniejsze przeciwności losu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki