Męczennik komunizmu
Jadwiga Knie-Górna
Fot.
Z księdzem Piotrem Tarnawskim, postulatorem rzymskim procesu beatyfikacyjnego sługi Bożego
księdza Władysława Findysza,
rozmawia Jadwiga Knie-Górna
Zaskoczyła nas wiadomość, że pierwszym błogosławionym, będącym męczennikiem systemu komunistycznego, został sługa Boży ksiądz Władysław Findysz, a nie jak się wszyscy spodziewali ksiądz Jerzy Popiełuszko.
- Rzeczywiście,...
Z księdzem Piotrem Tarnawskim, postulatorem rzymskim procesu beatyfikacyjnego sługi Bożego
księdza Władysława Findysza,
rozmawia Jadwiga Knie-Górna
Zaskoczyła nas wiadomość, że pierwszym błogosławionym, będącym męczennikiem systemu komunistycznego, został sługa Boży ksiądz Władysław Findysz, a nie jak się wszyscy spodziewali ksiądz Jerzy Popiełuszko.
- Rzeczywiście, chyba mało kto się tego spodziewał. Po prostu proces beatyfikacyjny księdza Władysława Findysza udało się wcześniej zakończyć. Po ponad dwóch latach prac w diecezji, jesienią 2002 roku akta zostały przekazane do Rzymu. W ciągu następnego roku opracowałem Positio, a 20 grudnia 2004 r. po zakończeniu prac w Kongregacji ds. Kanonizacyjnych został wydany dekret o męczeństwie księdza Findysza. Z powodu śmierci Papieża Jana Pawła II beatyfikacja przygotowana na dzień 24 kwietnia 2005 r. w Rzymie nie mogła się odbyć. Ostatecznie List apostolski, którym Ojciec Święty Benedykt XVI zaliczył ks. Findysza w poczet błogosławionych, został uroczyście ogłoszony w Warszawie 19 czerwca 2005 r.
Zainteresowanie osobą księdza Jerzego Popiełuszki jest oczywiste. To postać zdecydowanie lepiej znana, także za granicą. Bestialskie zamordowanie go przez funkcjonariuszy SB wstrząsnęło Polską i całym światem. Natomiast ksiądz Findysz poniósł śmierć dokładnie 20 lat wcześniej, na prowincji, w zupełnie innych czasach. Po zakończeniu procesu, w którym skazano księdza Władysława, został on także publicznie zdyskredytowany i oszkalowany na łamach ogólnopolskiej prasy. Po jego śmierci władze czyniły wszystko, żeby wszelka pamięć o nim zaginęła. To się jednak nie udało. Pamięć o męczenniku z Nowego Żmigrodu była głęboko zapisana w ludzkich sercach.
Potwierdzają to również starania o wyniesienie na ołtarze księdza Władysława Findysza, których siłą napędową stali się właśnie wierni.
- To prawda. Od momentu aresztowania nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że ksiądz Findysz za swoją działalność duszpasterską był prześladowany przez przedstawicieli reżimu komunistycznego, również jego śmierć uznano za męczeńską. Jednakże czasy PRL-u uniemożliwiały rozpoczęcie jakichkolwiek oficjalnych działań. Dopiero po upadku komunizmu pamięć o księdzu Władysławie można było wyrazić poprzez bardzo konkretne działania wiernych z Nowego Żmigrodu i okolic. Zaangażowali się w nie również kapłani, którzy osobiście znali sługę Bożego, lub poznali świadków tamtych zdarzeń. Po licznych wstępnych rozmowach z biskupami wierni oraz kapłani postanowili zwrócić się do ordynariusza rzeszowskiego z oficjalną prośbą, aby zbadał sprawę i jeśli to możliwe, rozpoczął proces beatyfikacyjny. Tak też się stało.
Proces beatyfikacyjny jest zazwyczaj długi i żmudny. Jaki etap był najtrudniejszy w sprawie księdza Findysza?
- Trudności mogą pojawiać się już przy zbieraniu dokumentów, dotarciu do świadków. Pomimo upływu lat, ksiądz Findysz zmarł w 1964 roku, udało się dotrzeć do wielu osób, które mogły złożyć wartościowe zeznania. Zachowało się również bardzo wiele dokumentów, szczególnie Służby Bezpieczeństwa, oraz z procesu wytoczonego księdzu Findyszowi. Na etapie rzymskim najtrudniejsze było przedstawienie kontekstu historycznego prześladowania i śmierci księdza Władysława, czyli czasów komunistycznych w Polsce. Wiele prac historycznych ukazuje ich fałszywą wizję, spreparowaną jeszcze przez sam reżim. Są też prace tuszujące obraz powojennej Polski. Żyje przecież jeszcze wiele osób mocno uwikłanych w działania minionego system. Jeśli jest męczennik, to jest też oprawca, który ma ręce zbrukane jego krwią, a w trakcie procesu beatyfikacyjnego należy dokładnie go przedstawić. Skoro tragiczny czas PRL-u jest trudny do zrozumienia i oceny przez samych Polaków, to proszę sobie wyobrazić, jak ciężko przedstawić go cudzoziemcom. System komunistyczny już dawno został oficjalnie uznany przez Kościół za wrogi chrześcijaństwu, ale Positio o męczeństwie księdza Findysza jest pierwszą opracowaną i przeanalizowaną przez Kongregację ds. Kanonizacyjnych pozycją o męczenniku czasów komunistycznych z Polski.
W jakim celu dokonuje się wizytacji grobu sługi Bożego?
- Wizytacji grobu, a także innych miejsc szczególnie związanych ze sługą Bożym, dokonuje delegat biskupi z promotorem sprawiedliwości w trakcie procesu na poziomie diecezjalnym. Jest potrzebna dla potwierdzenia braku kultu publicznego sługi Bożego (w myśl dekretów papieża Urbana VIII). Pomaga też w upewnieniu się o istniejącej opinii świętości, a także opinii o męczeństwie.
Zwykle podczas etapu rzymskiego postulator zwraca się do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych o pozwolenie i specjalną instrukcję do przeprowadzenia otwarcia grobu, ekshumacji, rozpoznania i zabezpieczenia szczątków oraz przeniesienia ich w nowe, bardziej eksponowane i bezpieczne miejsce. Najczęściej jest to kościół lub kaplica. Wtedy też pobiera się relikwie. W czynnościach tych, przeprowadzanych bardzo dyskretnie, biorą udział wyłącznie przedstawiciele biskupa, biegli lekarze oraz niezbędni pracownicy. Oczywiście, w nowym miejscu złożenia ciała sługi Bożego nie oddaje się kultu publicznego, aż do czasu beatyfikacji.