Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi. Błogosław nam, Ojcze Święty…! - powiedział w homilii podczas Mszy pogrzebowej Jana Pawła II kardynał Joseph Ratzinger.
Wcześniej, rankiem dokonano zamknięcia trumny. W tej uroczystości wzięła udział jedynie ściśle określona prawem grupa kardynałów i najbliższych współpracowników Jana Pawła II. W gronie dwudziestu osób znalazł się kardynał kamerling, dziekani trzech stopni kardynalskich, penitencjarz większy, prefekt domu papieskiego, archiprezbiter Bazyliki Świętego Piotra, jałmużnik i arcybiskup Stanisław Dziwisz - od 1963 roku sekretarz arcybiskupa Karola Wojtyły. Po odmówieniu odpowiednich modlitw zakryli oni twarz Ojca Świętego białym welonem. Przed założeniem wieka do trumny włożono pamiątkowe medale wybite podczas tego pontyfikatu. Odczytano także specjalny dokument notarialny zawierający życiorys zmarłego Papieża. Uczestnicy rytuału podpisali go i również umieścili w trumnie.
Uroczystości pogrzebowe poprzedził maraton modlitewny. Jak obliczyła jedna z agencji, od chwili ogłoszenia zgonu Papieża na Placu Świętego Piotra i w Bazylice Watykańskiej modlono się bez przerwy przez 135 godzin. Wspomnieć też trzeba o ogromnym wysiłku pielgrzymim. Ludzie podejmowali decyzję natychmiast, z godziny na godzinę, i wyruszali w długą drogę. Wybitni profesorowie przerywali udział w sympozjach, żeby być z tym, który rozumiał ich duchowe rozterki i dylematy. Niektórzy godzinami czekali na wejście do bazyliki, aby oddać ostatni hołd Papieżowi. Inni przepłacili swój entuzjazm utratą cennych rzeczy. Wielu noc spędziło na chodnikach, inni nie spali wcale, byleby tylko dostać się na Plac św. Piotra.
Polski "najazd na Rzym" przyjęty został na ogół pozytywnie. Włosi z myślą o rodakach Papieża przygotowali specjalne informacje. W czwartek, 7 kwietnia, i w dzień pogrzebu, piątek, 8 kwietnia, specjalny program na żywo emitowała dla pielgrzymów Sekcja Polska Radia Watykańskiego.
Mszę pogrzebową celebrowali wyłącznie kardynałowie, patriarchowie Kościołów wschodnich i proboszczowie Rzymu. Z lewej strony bazyliki stali biskupi z całego świata, a po przeciwnej przywódcy państw. Na miejscach honorowych znaleźli się Aleksander Kwaśniewski i prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi. Ludzkie rzesze wypełniły Plac Świętego Piotra, nad którym dominowały polskie flagi i transparenty.
W swym kazaniu kardynał Ratzinger przypomniał życiową drogę Karola Wojtyły, nawiązując do jego potrójnej odpowiedzi na głos Chrystusa: "Pójdź za mną". Wyrażała się ona w kapłaństwie, biskupstwie i wreszcie posłudze Piotrowej. "Ojciec Święty był kapłanem, aż do głębi oddał bowiem życie Bogu za swoje owce, zwłaszcza w trudnej próbie ostatnich miesięcy" - stwierdził kardynał Ratzinger. Dziekan Kolegium Kardynalskiego podkreślił, że dzięki temu darowi z siebie wszystko, co Jan Paweł II oddał w ręce Pana, powróciło w nowy sposób: miłość słowa, poezji, literatury. Zyskało także nową świeżość, siłę przyciągania do głoszenia Ewangelii, także wówczas, gdy było znakiem sprzeciwu. Wskazał na siłę jego modlitwy i przepowiadania oraz głęboką pobożność maryjną. Na wzór świętego Jana przyjął ją w pełni do swego wnętrza i od Matki nauczył się upodabniać do Chrystusa. "Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi. Tak. Błogosław nam. Ojcze Święty" - stwierdził w homilii kardynał Joseph Ratzinger.
Wierni przyjęli słowa dziekana Kolegium Kardynalskiego owacją. Na wielu transparentach wyrażono pragnienie szybkiego wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze. Po Komunii św. rozpoczęły się obrzędy pożegnania zmarłego. Najpierw odśpiewano Litanię do Wszystkich Świętych, a następnie specjalną modlitwę Kościołów wschodnich, zaczerpniętą z nabożeństwa za zmarłych w liturgii bizantyńskiej. Przy śpiewie "Magnificat" rozpoczęła się procesja z ciałem Papieża do Grot Watykańskich. Tam, zgodnie z tradycją, cyprysowa trumna została umieszczona w cynkowej skrzyni, ta zaś w zewnętrznej drewnianej trumnie, na której umieszczono papieski herb: krzyż i dużą literę M. Ciało Jana Pawła II spoczęło w grobie wykopanym pod Bazyliką Watykańską, gdzie przed swoją beatyfikacją był pochowany Jan XXIII, blisko grobu świętego Piotra.
Wydarzenie to zadziwiło świat. Jedna trzecia ludzkości śledziła pogrzeb Jana Pawła II na ekranach telewizorów. Hołd Papieżowi chcieli oddać także agnostycy czy ludzie niepraktykujący, którzy jeszcze niedawno bronili się przed obecnością wiary w życiu publicznym. Dostrzeżono licznie obecnych monarchów i prezydentów. Pogrzeb Ojca Świętego stał się okazją do największego od lat spotkania przywódców politycznych świata. Niektórzy bez obecności kamer i fleszy modlili się w ciszy przy trumnie Papieża, który wprowadził świat w trzecie tysiąclecie. Uczynił tak między innymi ukraiński przywódca Wiktor Juszczenko z małżonką.
W czasie papieskiego pogrzebu wiał silny wiatr. Przypomniały się słowa Jana Pawła II, że to symbol obecności Ducha Świętego. Zasługą Ducha Świętego jest to, że na Plac Świętego Piotra przybyło sześćdziesiąt delegacji różnych odłamów chrześcijaństwa oraz przedstawicieli światowych religii. Uczucie to umocniła reakcja przywódców zwaśnionych państw na zaproszenie do przekazania sobie znaku pokoju. Podjęli je między innymi prezydenci Izraela i Syrii. Opinia polska poruszona była uściśnięciem dłoni Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego. W chwili śmierci Jana Pawła II ten mariaż polityki i duchowości stał się bardziej widoczny niż kiedykolwiek. Światowi komentatorzy zauważyli, że pogrzeb Papieża ukazał prawdziwy wymiar i pokojową siłę religii.
Dla nas, Polaków, skończyła się pewna epoka. Rozumieliśmy Papieża, który mówił do nas i niekiedy za nas. Czuliśmy się wysłuchani, cieszyliśmy się z każdego dowcipu i oklaskiwaliśmy słowa wypowiadane na wielkich placach naszej Ojczyzny. Także Ojczyzny Jana Pawła II. Przypomina o tym garść wadowickiej ziemi umieszczona pod trumną Ojca Świętego w Grotach Watykańskich. Już w tym tygodniu zaczną tam pielgrzymować Polacy i wszyscy wierni, odkrywając piękno powszechności Kościoła. Może wielu podejmie wezwanie do całkowitego powierzenia siebie Bogu, tak jak to uczynił Karol Wojtyła - "Totus Tuus", Cały Twój.