Logo Przewdonik Katolicki

Na krawędzi ŻYCIA I ŚMIERCI

Błażej Tobolski
Fot.

Każdy człowiek będzie kiedyś musiał przekroczyć granicę między życiem a śmiercią. Przy pomocy nauki dokonujemy jednak cudów, aby nasze ziemskie życie przedłużyć, zatrzymać. Jednocześnie pojawiają się trudne pytania, wymagające rzetelnego rozeznania i poważnego zastanowienia. Jak długo powinno się w danej sytuacji podtrzymywać życie przy pomocy urządzeń technicznych? Kto...

Każdy człowiek będzie kiedyś musiał przekroczyć granicę między życiem a śmiercią. Przy pomocy nauki dokonujemy jednak cudów, aby nasze ziemskie życie przedłużyć, zatrzymać. Jednocześnie pojawiają się trudne pytania, wymagające rzetelnego rozeznania i poważnego zastanowienia. Jak długo powinno się w danej sytuacji podtrzymywać życie przy pomocy urządzeń technicznych? Kto ma prawo ostatecznie o tym zadecydować?



W lutym 1990 roku, w wieku 27 lat Terri Schiavo przeszła zawał serca. Mimo że serce zaczęło ponownie bić po kilku minutach, to jednak jej mózg został częściowo uszkodzony z powodu niedotlenienia. Od piętnastu już lat kobieta znajdowała się w stanie wegetatywnym, tzn. była pozbawiona świadomości, ale oddychała samodzielnie oraz reagowała na dźwięki, światło i ból. Mogła nadal żyć, dzięki pożywieniu podawanemu przez rurkę podłączoną do żołądka.

Walka o życie


Przed 15 laty uznano, że Terri należy udzielić pomocy, tak aby mogła żyć. Chociaż pozostawała w stanie śmierci klinicznej, całkowita śmierć mózgu nie nastąpiła. Przez lata jednak toczyły się procesy między mężem a rodzicami Terri Schiavo przed sądami amerykańskimi. Czy powinno się odłączyć rurkę, za pomocą której przyjmowała pokarm, jak tego chciał Michael Schiavo, mąż chorej? Czy też prawo do podjęcia decyzji w tej kwestii mają rodzice, którzy pragnęli, by ich córka żyła?
Społeczeństwo amerykańskie i opinia światowa podzieliła się na obrońców życia Terri i na zwolenników dokonania na niej eutanazji. W całą sprawę zaangażował się Kongres Amerykański wraz z prezydentem George'em W. Buschem, który podkreślił, iż w tak poważnych przypadkach prawo i społeczeństwo powinno brać pod uwagę przede wszystkim kwestię prawa osoby do życia. 18 marca sąd jednak zadecydował, że należy przerwać sztuczne podawanie jej pokarmu. Tym samym Terri Schiavo została skazana na śmierć głodową. 30 marca Sąd Najwyższy USA odrzucił kolejne odwołanie w tej sprawie. 41-letnia kobieta, która już od kilkunastu dni nie otrzymywała pożywienia, balansowała na krawędzi życia i śmierci. Bolesnej i okrutnej śmierci. 31 marca Terri Schiavo zmarła.

Opatrzona sakramentami


Terri Schiavo, pacjentka Hospiucjum Woodside w Pinellas Park na Florydzie, nie znajdowała się jedynie pod nadzorem urządzeń medycznych. Jako człowiek i katoliczka miała również zapewnioną opiekę duszpasterską, dzięki staraniom jej rodziców. Ksiądz Tadeusz Malanowski, Amerykanin pochodzący z polskiej rodziny, regularnie odwiedzał chorą kilka razy w miesiącu, udzielając jej Komunii Świętej. Swoją duchową pomocą służył także rodzinie kobiety, uczestniczącej w dramacie walki o życie własnej córki.
Po odłączeniu Terri od aparatury dostarczającej pokarm, kapłan udzielił jej sakramentu namaszczenia chorych. Komunię św. dostała pod postacią kropli konsekrowanego wina, wpuszczonej do wyschniętych z pragnienia ust. - Terri nie jest żadną rośliną. To osoba ludzka. Gdy się nad nią nachylam, to patrzy, jakby mnie poznawała. Sama oddycha, budzi się i zasypia, porusza się - mówił ks. Malanowski po ostatniej wizycie u swojej podopiecznej w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Skąd w człowieku taka pycha?


Żywy, chociaż bardzo ciężko chory człowiek, potrzebujący opieki i pomocy innych ludzi. Człowiek, dla którego być może istniała nawet szansa na powolną rehabilitację i przywrócenie do świadomego życia. Takiego zdania jest polski lekarz prof. dr hab. Jan Talar, kierownik Katedry i Kliniki Rehabilitacji Collegium Medicum w Bydgoszczy. Profesor, który wybudził ze śpiączki i przeprowadził rehabilitację około 200 osób w Polsce, zaproponował ewentualną pomoc w e-mailu skierowanym do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niestety, jednak wyrok już zapadł...
Skąd w człowieku bierze się pycha, aby decydować o czyimś życiu lub śmierci?
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.

Kościół katolicki naucza, że "eutanazja bezpośrednia, niezależnie od motywów i środków, polega na położeniu kresu życiu osób upośledzonych, chorych lub umierających. Jest ona moralnie niedopuszczalna. [...] Nawet jeśli śmierć jest uważana za nieuchronną, zwykłe zabiegi przysługujące osobie chorej nie mogą być w sposób uprawniony przerywane".
(Katechizm Kościoła Katolickiego nr 2277-2279)

Aktem moralnie niedopuszczalnym było, zdaniem Watykanu, przerwanie sztucznego odżywiania Terri Schiavo. Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, bp Elio Sgreccia usunięcie sondy gastrycznej, umożliwiającej kobiecie przyjmowanie pokarmu, nazwał wprost aktem eutanazji bezpośredniej. Obawia się on również, aby ten przypadek nie stał się dla sądów amerykańskich precedensem do traktowania eutanazji jako prawa. - Zostało przerwane życie... śmierć została w sposób arbitralny przyspieszona - oświadczył, już po śmierci Terri Schiavo, Joaquin Navarro-Valls, rzecznik Stolicy Apostolskiej.
(Na podstawie KAI)

Nie mieliśmy żadnych dokładnych danych medycznych, aby na tej podstawie stwierdzić, w jakim stanie znajdował się mózg Terri Schiavo - zauważa Dariusz Karłowicz, doktor filozofii. Nigdy też, co warto podkreślić, nie była ona sztucznie utrzymywana przy życiu przez aparaturę medyczną! Dostarczano jej tylko pożywienie. Nie mieliśmy więc do czynienia z przypadkiem uporczywego leczenia. Koszmar tej sytuacji polegał między innymi na tym, że wiedząc tak mało o jej rzeczywistym stanie, zadawano pytania, czy można ją zabić, czy też nie! Zdawało się, że lekcję wynikającą z doświadczenia XX-wiecznego ludobójstwa mamy już za sobą, że nikt już nie będzie arogancko orzekał, które życie ma sens, a które go nie ma. Niestety znowu triumfuje dogmatyzm. Przekonanie, że jeżeli rodzą się wątpliwości w kwestii życia i śmierci, zawsze należy bronić życia znowu przegrywa. Jest to tym bardziej przygnębiające, że nikt nawet nie udaje, że mieliśmy tu do czynienia z jakimś tragicznym dylematem. Życie Terri Schiavo nie musiało nikomu ciążyć. Wymagała tylko podstawowej opieki, były środki na jej dalszą hospitalizację. Czy to właśnie nie jest kultura śmierci, o której mówił wielokrotnie Jan Paweł II. Skazanie człowieka na śmierć z głodu, w imię - no właśnie w imię czego?
BT

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki