Nim dodzwoniłam się do o. Lecha Dorobczyńskiego OFM - twórcy słynnego już w Koninie chóru gospel - kilka razy włączała się elektroniczna sekretarka. "Tu ojciec Lech, niestety nie dane jest nam teraz ze sobą rozmawiać..." - słyszałam w słuchawce wesoły głos zakonnika. Na szczęście, za którymś razem "było nam dane" i dzięki temu - równie radosnym tonem - o. Lech opowiedział mi między innymi o tym, czym jest dla niego Zmartwychwstanie Pańskie.
Muzyka gospel zawsze brzmi bardzo radośnie. Czy to radość ze Zmartwychwstania? Czy chór prowadzony przez Ojca śpiewa również o tym, że Chrystus pokonał śmierć?
- Źródłem muzyki gospel są pieśni negro spirituals, wykonywane przed wiekami na amerykańskich plantacjach przez czarnoskórych niewolników. Wiadomo, że poszukiwali oni wolności, czekali na nią, marzyli o niej, a ich śpiew był tego wyrazem. I nie chodziło tu wyłącznie o uwolnienie się spod jarzma białych, ale również o wolność od grzechu. Początkowo teksty tych śpiewów opierały się głównie na Starym Testamencie, lecz gdy narodziło się to "właściwe" gospel, zaczęto czerpać treści również z Nowego Testamentu, zaczęto śpiewać o Jezusie Chrystusie, a więc de facto także o Jego Zmartwychwstaniu. W muzyce gospel jest wiele tekstów, które Zmartwychwstania dotykają, jednak nie tyle w śpiewaniu o nim jako o pewnym "akcie", którego dokonał Chrystus, lecz w odniesieniu do życia zwyczajnych ludzi, świadczeniu o tym, jak Zmartwychwstanie wpływa na nasze życie. Kiedyś pewien znany kaznodzieja w niedzielę wielkanocną wyszedł, by powiedzieć kazanie i rzekł tylko tyle: tak, Chrystus zmartwychwstał, ale co ten fakt zmienia w twoim życiu, co to oznacza dla ciebie? I na tym skończył. Gospelowe pieśni o Zmartwychwstaniu odpowiadają na takie właśnie pytania.
Co dla Ojca znaczy Zmartwychwstanie?
- Głęboko wierzę w to, że Chrystus zmartwychwstał, a skutek tego jest taki, że nie muszę już żyć w grzechu. Poza tym, gdybym nie wierzył w Zmartwychwstanie, nie byłbym dziś kapłanem. Nie śpiewałbym również gospel, bo jeśli się nie wierzy w Chrystusa, to z równym przejęciem można śpiewać choćby o niebieskich migdałach. Nie można śpiewem chwalić Boga, gdy On człowieka w ogóle nie obchodzi. Myślę, że istotą świąt Wielkiejnocy jest to, by człowiek zrozumiał, że nie musi dalej żyć w grzechu. Chrystus przez swoje Zmartwychwstanie wyrwał nas ze szponów grzechu. Jedną z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka jest wolność, a Jezus mówił, że jedyną, prawdziwą niewolą, jaka może spotkać człowieka, jest niewola grzechu. On przez swoje Zmartwychwstanie tę wolność daje mnie i każdemu, kto chce ją przyjąć.
Bono, lider zespołu U2, powiedział kiedyś o pewnym znanym muzyku gospel (którego nazwiska nie pamiętam), że "w jego żyłach płynie gospel". To poruszające stwierdzenie, ale czy ono może się naprawdę zrealizować? Czy nie jest tylko piękną metaforą?
- Bardzo możliwe, że tym muzykiem był Kirk Franklin, który zaprosił kiedyś Bono do małej przygody z gospel. Przechodząc jednak do rzeczy, o gospel możemy mówić w dwóch aspektach: gospel jako rodzaj muzyki i gospel jako Ewangelia, bo angielskie słowo "gospel" oznacza właśnie Ewangelię. Jeśli człowiek naprawdę żyje Ewangelią, to już gospel płynie w jego żyłach, nawet jeśli z samą muzyką gospel nie ma on najmniejszej styczności. Natomiast jeśli chodzi o muzykę, to może ona prawdziwie płynąć w czyichś żyłach tylko wówczas, gdy ten ktoś żyje Ewangelią. Gdy brakuje tego fundamentu, gospel nie brzmi autentycznie. Właściwie nie wiem, czy w ogóle jest w stanie brzmieć jakkolwiek. Nie da się śpiewać gospel bez doświadczenia miłości Boga. Słowa Bono nie są tylko piękną przenośnią, one mogą się jak najbardziej urzeczywistniać.
Dziękuję za rozmowę.