Duszno to niewielka miejscowość zagubiona wśród pól między Trzemesznem a Wylatowem. Mieszkańców jest niewiele, ponad 420 dusz. Życie płynie tu swoim rytmem. Wiosna, lato, jesień, zima i znowu wiosna... Myli się jednak ten, kto myśli, że płynie leniwie.
Wjeżdżając do Duszna trudno nie zauważyć charakterystycznego budynku z kamienia i czerwonej cegły, zdobnego w bocianie gniazdo na wysokim kominie. To stara kuźnia - wizytówka wsi. Nieopodal ceglana dzwonnica w kształcie bramy i takiż kościółek, ukryty wśród drzew. Zielono, pusto i cicho... Nienawykłym mieszczuchom trudno się do tych dobrodziejstw natury przyzwyczaić. Na szczęście tylko na początku...
,,Tylko nie do Duszna"
Ksiądz Grzegorz Porzecki przybył do Duszna w 1999 roku. Wcześniej, będąc jeszcze wikariuszem w Trzemesznie, gościł na jednym z tutejszych odpustów. Pomyślał wówczas: ,,Panie Boże, tylko nie do Duszna". Ale Pan Bóg nie posłuchał. Wiele lat później został proboszczem tej niewielkiej parafii, której patronuje św. Dorota. Dziś patrzy na nią zupełnie innymi oczyma. - Małe miejscowości mają swój urok - mówi z uśmiechem - Wszyscy się znają i niemal wszystko o sobie wiedzą. To daje poczucie swoistego bezpieczeństwa i przynależności do wspólnoty. Ksiądz Grzegorz ma porównanie. Przez wiele lat był wikariuszem w Bydgoszczy. Duszno to jego pierwsze probostwo. Przyznaje, że gdy je obejmował, miał poważne obawy. Zastanawiał się, czy podoła i zyska akceptację parafian. Udało się. Lody zostały przełamane już podczas powitania. Jeden z wiernych podszedł, wyciągnął rękę i powiedział: ,,No... witamy nowego proboszcza!" Tak się zaczęło. Do ciszy i wiejskiego rytmu życia przyzwyczajał się jednak ponad pół roku. Dziś zna wszystkie jego odcienie.
Wokal na szóstkę z plusem
Duszno liczy sobie ponad 700 lat. Przed wiekami było własnością kapituły gnieźnieńskiej, która uposażyła tutejszą parafię. Pierwsze kościoły zbudowano z drewna. Obecny, wzniesiony w 1965 roku w stylu neogotyckim, jest z cegły. W niewielkim, zacienionym wnętrzu zobaczyć można zabytkowy ołtarz z 1730 roku z figurami św. Ap. Piotra i Pawła, rokokowo-klasycystyczne ołtarze boczne oraz piękne barokowe świeczniki. Na chórze zaś organy. Niestety, rzadko używane, bo nie ma "etatowego" organisty. Ksiądz proboszcz jednak nie narzeka. Parafianie śpiewają... i to jak śpiewają. Wokalnego zapału może im pozazdrościć niejeden chór. Przykładnie dbają też o świątynię i otaczającą ją Bożą rolę. Co tydzień "porządkowy dyżur" ma inna rodzina. Harmonogram ustalają sami. Niemniej ochoczo uczestniczą także w przygotowywaniu dorocznych uroczystości i świąt. Ksiądz Grzegorz mówi o swojej "trzódce" z ogromną sympatią i nie przeczy, iż cieszą go wszelkie, podejmowane przez nią inicjatywy. W parafii działają Róże Różańcowe, Towarzystwo św. Doroty i aż 24 ministrantów (więcej niż w tutejszej czterooddziałowej szkole, w której kształci się zaledwie 19 uczniów). To sporo, jak na liczącą sobie niewiele ponad 420 dusz wspólnotę.
Duszpasterz, nauczyciel, animator
30 maja tego roku ks. Grzegorz Porzecki obchodził 20. rocznicę święceń kapłańskich. Były kwiaty, życzenia i łzy parafianek. Kiedyś chciał studiować na Akademii Rolniczej i zostać ogrodnikiem. Myśl o pójściu za głosem Chrystusa pojawiła się tuż przed maturą. Opierał się i wybrał studia. Zdał egzaminy, ale do otrzymania indeksu zabrakło mu kilku punktów. Wierzy, że Opatrzność zdecydowała za niego. Dziś decyzji tej nie żałuje, choć duszpasterska posługa do łatwych nie należy. Proboszcz jest przecież nie tylko duszpasterzem, ale i nauczycielem, księgowym, budowniczym, psychologiem, a nierzadko i animatorem lokalnego życia społecznego - zwłaszcza jeśli posługuje w tak małej parafii jak Duszno.