Logo Przewdonik Katolicki

Chciałem posługiwać wśród ludzi

Marcin Makohoński
Fot.

Najpierw mijamy pola, mocno już pozłocone łanami zbóż i uczesane częstymi ostatnio wiatrami. Potem droga wciska się między zabudowania małej miejscowości o dość osobliwej nazwie: Kłopot. Po przejechaniu kilku kolejnych kilometrów wyłania się w oddali sylwetka kościoła z wysoką wieżą górującą nad okolicą Jesteśmy w Orłowie Nietrudno trafić do Orłowa, leżącego...

Najpierw mijamy pola, mocno już pozłocone łanami zbóż i uczesane częstymi ostatnio wiatrami. Potem droga wciska się między zabudowania małej miejscowości o dość osobliwej nazwie: Kłopot. Po przejechaniu kilku kolejnych kilometrów wyłania się w oddali sylwetka kościoła z wysoką wieżą górującą nad okolicą… Jesteśmy w Orłowie…



Nietrudno trafić do Orłowa, leżącego na trasie Inowrocław-Rojewo. Bez trudu również można odnaleźć znajdujący się po zachodniej stronie drogi parafialny kościół. Stoi on na małym pagórku, ogrodzony parkanem z piaskowca, charakterystycznie mieniąc się barwami różnokolorowej cegły. Wystarczy tylko przekroczyć bramę z ozdobną kratą, otworzyć lekko skrzypiące drzwi świątyni i już można podziwiać prawdziwą perłę kujawskiej ziemi. Choć w środku kościół jest skromny, to dociekliwe oko przybysza dostrzeże zapewne to, co naprawdę piękne i unikatowe: ołtarz główny, płaskorzeźbę św. Anny Samotrzeć czy wspaniały prospekt organowy.

Ślad na kartach przeszłości


Według zgodnej opinii badaczy historii, parafia pw. św. Elżbiety w Orłowie została utworzona w I poł. XIV wieku. Pierwszy kościół w tej miejscowości miał konstrukcję drewnianą. Wiele wskazuje na to, że znajdował się on w pobliżu obecnej świątyni. Szczegółowo o orłowskiej parafii wspomina lustracja dóbr z 1489 roku, a także późniejsze źródła inwentarzowe. Istnieją także wzmianki o uposażeniach królewskich dla tutejszej wspólnoty. W roku 1520, za zezwoleniem króla Zygmunta Starego, parafia orłowska została połączona z parafią w Starej Nieszawie. W drugiej połowie XIX wieku pieczę nad parafią sprawował król pruski, a ona sama należała wówczas do najmniejszych wspólnot w dekanacie inowrocławskim, co potwierdzają dane z 1873 roku, kiedy to parafia liczyła 470 wiernych.
Drewniana świątynia w Orłowie przetrwała do XIX wieku. Z biegiem czasu jej konstrukcja uległa jednak poważnym uszkodzeniom, co przesądziło o rozbiórce drewnianego kościoła. W miejscu dawnej świątyni postawiono prowizoryczny, drewniany barak, który w 1858 roku został zastąpiony masywną, murowaną budowlą. To właśnie ten kościół służy po dziś dzień wspólnocie parafialnej. Jak mówi ks. dr Piotr Jóźwiak, proboszcz parafii pw. św. Elżbiety w Orłowie, bogata historia tutejszego regionu wymaga jeszcze pogłębionych badań naukowych. Ogromną pomocą i źródłem wiedzy na ten temat są księgi metrykalne mieszkańców od 1776 roku, małżeńskie od 1817 roku i zmarłych od II poł. XVIII wieku, które obecnie znajdują się w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy i Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie. Dziś już wiadomo, że w niedalekich planach ks. proboszcza jest wydanie książki o dziejach tutejszej parafii.

Cieszymy się tym, co piękne…


Kościół w Orłowie jest świątynią nieorientowaną, co oznacza, że prezbiterium znajduje się po stronie zachodniej, a nie - jak w przypadku większości kościołów - po stronie wschodniej. Dziś ma on cechy neoromańskie i neogotyckie. Godnym podkreślenia jest fakt, iż budowlę wzniesiono z miejscowej cegły, zwanej "orłowską". Świątynia jest obecnie nieotynkowana, z licem ozdobionym żółtymi cegłami, przeplatanymi poziomo cegłami pomarańczowymi i wieloma dodatkami architektonicznymi. Kościół nie posiada krypt. Z jego lewej strony znajdują się groby orłowskich proboszczów: ks. Barcikowskiego i ks. Jezierskiego. Natomiast na cmentarzu parafialnym spoczywa ks. Alojzy Zieliński, proboszcz tutejszej parafii w latach 1976-1998.
Wnętrze świątyni jest skromne, neobarokowe. Dawne wyposażenie zostało bowiem usunięte. Prezbiterium i nawa główna ozdobione są witrażami, m.in. z postaciami świętych, i napisami w języku polskim. Znajdują się tam również gipsowe, malowane figury św. Piotra i Pawła, patronki parafii - św. Elżbiety oraz Najświętszego Serca Pana Jezusa
W maju br. ks. bp Wojciech Polak wizytując parafię w Orłowie, poświęcił odrestaurowaną płaskorzeźbę św. Anny Samotrzeć, a także poddany gruntownej konserwacji prospekt organowy pochodzący z 1886 roku. Płaskorzeźba przechowywana jest tutaj od ponad 200 lat, choć jej historia sięga I połowy XVII wieku. Przywędrowała ona do Orłowa z Podgórza, gdzie była umieszczona w jednym z bocznych ołtarzy tamtejszej świątyni. Staraniem ks. proboszcza Piotra Jóźwiaka płaskorzeźba św. Anny Samotrzeć została wpisana w 2003 roku na listę zabytków. W 2004 roku poddano ją natomiast gruntownej konserwacji w pracowni Hanny Belczyk w Bydgoszczy.

Bliżej ludzi aniżeli ksiąg


Drugiego czerwca br. minęła 21. rocznica przyjęcia święceń kapłańskich przez proboszcza orłowskiej parafii ks. dr. Piotra Jóźwiaka. Na jego drodze życia i powołania kapłańskiego znalazła się posługa wikariuszowska w Orzechowie, studia specjalistyczne na KUL-u w zakresie teologii ekumenicznej. Pełnił on również funkcję notariusza Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie oraz przewodniczącego Archidiecezjalnej Komisji Ekumenicznej. Następnie był wikariuszem w Bydgoszczy i Inowrocławiu. W tym ostatnim mieście pełni już od blisko 9 lat posługę kapelana w miejscowym Areszcie Śledczym. Od 1998 roku pracuje jako proboszcz parafii pw. św. Elżbiety w Orłowie. - Moim zawołaniem umieszczonym na obrazku prymicyjnym są słowa z Księgi Kronik: "Ty wskażesz im drogę, którą mają kroczyć". Z pokorą sądzę, że w mojej dotychczasowej posłudze kapłańskiej z całą mocą i zaangażowaniem oraz w duchu wiary starałem się je realizować - mówi ks. Piotr Jóźwiak. - W Orłowie ma to odniesienie zarówno do życia duchowego parafii, jak i sposobu bycia w niej dobrym gospodarzem. Prawdę mówiąc, nie chciałem pracować naukowo… chciałem posługiwać wśród ludzi.
Jak przyznaje ks. proboszcz, mieszkańcy orłowskiej parafii to ludzie bardzo otwarci i ofiarni. - Często spotykamy się na plebanii - mówi ks. Jóźwiak. - Latem zaś towarzyszę im podczas prac polowych. Początki nie były może łatwe, gdyż trochę bałem się, iż nie będę potrafił zjednać ludzi czy zwyczajnie prosić ich o pomoc. Dzisiaj wspólnie śmiejemy się z tamtych pierwszych chwil… bo kiedy z czasem okazało się, że potrzeba osób, które zaangażowałyby się do pracy przy parafialnym kościele czy też przy gruntownym remoncie plebanii, mieszkańcy parafii przyjeżdżali tak chętnie, że trzeba było każdemu wyznaczać dni i godziny pracy…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki