"Każdego biedaka, co pode drzwi przyjdzie, trzeba przyjąć na dłużej czy na krócej i dać, co można, choćby przez to trochę biedować albo reszcie obroku ująć". Te niezwykłe słowa, wypowiedziane przed ponad stu laty przez św. Brata Alberta, nigdy nie straciły swojej aktualności. Co więcej, trzeba je i dzisiaj często przypominać, a nade wszystko wprowadzać w życie. Dobrym przykładem realizacji "przesłania miłości ubogich" jest codzienna i ofiarna posługa Stowarzyszenia im. Świętego Brata Alberta w Słupcy.
Wśród licznych form działalności wspomnianego stowarzyszenia na szczególną uwagę zasługuje stworzenie własnej jadłodajni w budynku należącym do parafii pw. św. Leonarda w Słupcy. Każdy, kto tutaj przychodzi, nie odchodzi głodny. Każdy uzyskuje pomoc. Na ciepłą strawę przychodzą więc do jadłodajni ludzie bezdomni, biedni i bezrobotni ze Słupcy oraz z gmin należących do powiatu.
Dla każdego wystarczy
Każdego dnia, z wyjątkiem sobót i niedziel, wydawanych jest ponad sto obiadów. Zdarza się, że osoby, które przyszły na posiłek, proszą o dokładkę. Tutaj nie odmawia się nikomu. - Przecież, nierzadko, jest to ich jedyny posiłek w ciągu dnia - tłumaczy prezes stowarzyszenia Elżbieta Kapturska. - Każdy powinien wyjść stąd najedzony do syta. W jadłodajni wydawane są też posiłki, które przychodzący zabierają do domów, głównie dla dzieci. Członkowie stowarzyszenia zadecydowali, że posiłki na miejscu spożywają tylko dorośli. Postanowili tak, gdyż nie chcieli, aby dzieci przyzwyczajały się do tej sytuacji, uznając ją za normę życia. Co rodzi również niebezpieczeństwo pogłębienia się tzw. "biedy dziedziczonej"
Od tej żelaznej zasady robią wyjątki: wspólne obiady świąteczne z okazji Świąt Bożego Narodzenia lub Świąt Wielkanocnych. Na te spotkania zapraszają także osoby samotne.
Potrzebującym podać rękę
Słupeckie Stowarzyszenie im. Świętego Brata Alberta skupia w swoich szeregach osoby, które angażują się w pomoc potrzebującym, nie tylko w wymiarze materialnym. W pomieszczeniach należących do parafii pw. św. Leonarda zorganizowano również tzw. Dom Dziennego Pobytu, w którym mogą przebywać osoby samotne i bezdomne. Do ich dyspozycji jest wyremontowana łazienka, przystosowana również do potrzeb osób niepełnosprawnych, telewizor oraz gry planszowe. Bywa też, że ten czas jest spędzany efektywniej, kiedy panie kucharki poproszą o pomoc w sprzątaniu jadłodajni, sanitariatów lub potrzebna jest ona przy porządkowaniu terenu wokół zabudowań.
W pomieszczeniach oddanych na potrzeby Stowarzyszenia zorganizowane zostało również poradnictwo terapeutyczne. Prowadzone jest ono przez członków zarządu stowarzyszenia. - Pomagamy wyjść ludziom z nałogu, poukładać swoje, nierzadko bardzo, poplątane życie - mówi pani prezes Elżbieta Kapturska.
"Sierpniówka"
Zdobywanie funduszy na działalność statutową Stowarzyszenia nie jest łatwe. Jadłodajnia korzysta z dofinansowania z budżetu miasta, gminy i powiatu, ale jak wszędzie, tak i tutaj, potrzeby są większe niż dotacje. Członkowie Stowarzyszenia radzą więc sobie, jak mogą. Co roku organizują tzw. "sierpniówki". Piętnastego sierpnia każdego roku odbywa się festyn połączony z loterią fantową, kwestą i wspólną zabawą. Oprócz corocznych festynów "pukają po prośbie" do różnych drzwi. Darczyńców szukają wszędzie, wśród miejscowych przedsiębiorców, właścicieli sklepów, a poprzez kwesty pod kościołami starają się włączyć w to dzieło licznych mieszkańców miasta. - Wszystko się przyda, worek ziemniaków, skrzynka marchwi czy natka pietruszki - mówi Elżbieta Kapturska. Pani prezes z pewną zazdrością spogląda na Gniezno, gdzie zapoczątkowana przez Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej akcja oddawania przez miejscowe piekarnie niesprzedanego w ciągu dnia chleba dla najuboższych okazała się bardzo udanym przedsięwzięciem. - W Słupcy piekarnie są niewielkie. Produkują tylko na potrzeby miejscowego rynku i, niestety, raczej nie mają "zwrotów" ze sklepów - tłumaczy.
Pomimo trudności, Stowarzyszenie im. Świętego Brata Alberta w Słupcy pragnie kontynuować swoją działalność. To jednakże wymaga wsparcia i szczodrości wrażliwych ludzi, którzy pamiętają słowa Ojca Świętego Jana Pawła II: "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz kim jest. Nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi".
Tekst i zdjęcie: