Rozmowa z ks. prof. dr. hab. Antonim Siemianowskim, filozofem, wykładowcą w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie
O śmierci mówić niełatwo, zaryzykuję jednak pytanie: czym jest, dlaczego jest i jaki jest jej sens?
- To trudne pytania, na które nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć. Nie dziwię się jednak, że pani je zadaje. Robi to chyba każdy człowiek... Osobiście niełatwo mi mówić o śmierci, bo jestem świadomy tego, jak wiele o niej nie wiem. Nie wiem, czym jest, dlaczego jest i jaki jest jej sens. Jeśli odpowiadam sam sobie, to zawsze sens tych odpowiedzi wyznacza mi mój pogląd na człowieka, moja postawa wobec życia, moja wiara, doświadczenie i wiedza, a nade wszystko moja troska o właściwe "poczynanie samego siebie w wolności i prawdzie". Sądzę, że nasze myślenie o śmierci uwarunkowane jest właśnie tego typu poglądami. Tak myślimy o śmierci i tak ją rozumiemy, jak myślimy o życiu i o sobie samych. Nigdy jednak nie będziemy w stanie ogarnąć jej umysłem do końca. Dlatego przeżywamy bojaźń i drżenie. Nie boją się jedynie ludzie lekkomyślni, płytcy lub wyrobieni duchowo, którzy zajmują postawę stoicką. Jezus jednak takiej postawy nie zajmował. Drżał, lękał się i trwożył, mimo iż znał śmierć do końca.
Współcześnie śmierć to temat tabu, paradoksalnie jednak pełno jej w codziennych wiadomościach, filmach, grach komputerowych - spowszedniała nam, a jednocześnie udajemy, że nie istnieje. Skąd takie dualistyczne postrzeganie śmierci?
- Z ducha naszych czasów. Trudno nie zauważyć, iż we współczesnej kulturze panuje tendencja do spłycania, banalizowania i redukowania wszystkiego, co dotyczy człowieka i jego życia. W dużym stopniu odpowiedzialne są za to media, których głównym celem jest z jednej strony dostarczanie rozrywki, z drugiej sensacji. Bardzo często ukazują one śmierć jako coś zwyczajnego, banalnego, a nawet śmiesznego. Wydaje się, że miejsce refleksji zajęła tu trywialność. Podobnie jest z grami komputerowymi, gdzie można zabić, wciskając odpowiedni klawisz. To bardzo niebezpieczne i destrukcyjne, bo znieczula na realność umierania i prowadzi do coraz głębszego prymityzowania śmierci. Oczywiście, za wszystkim tym kryje się zredukowany pogląd na człowieka, którego głównym celem ma być - jak się dziś wydaje - hedonistyczne dążenie do osiągnięcia maksymalnej przyjemności przy jednoczesnym eliminowaniu cierpienia. Tymczasem być człowiekiem - być autentycznie sobą - to nie tylko żyć od sukcesu do sukcesu, od doznania do doznania. Być człowiekiem to znaczy także umiejętnie przyjmować i przeżywać porażki oraz cierpienie, nawet jeśli wydaje się ono bez sensu. Taką drogę pokazał nam Jezus, który powierzając się Ojcu, przez cierpienie i śmierć przeszedł do chwały zmartwychwstania. Jeśli spojrzymy na życie i jego kres z tej właśnie perspektywy, dostrzeżemy, iż mają one bardzo głęboki, wcale nieiluzoryczny sens.
Wiele się dziś mówi o aborcji i eutanazji - czy człowiek ma prawo decydować o końcu swego życia bądź życia swoich bliskich, także tych nie narodzonych?
- To zależy od tego, jak ktoś odczytuje - w samym sobie i w innych - sens bycia człowiekiem. Kto ma za nic człowieczeństwo w początkach bytu ludzkiego i uznaje je tylko za zbiór pomnażających się komórek - ten aborcję akceptuje bez jakichkolwiek oporów. Kto w starym, beznadziejnie chorym człowieku widzi tylko zużyty organizm, którego obsługiwanie zbyt wiele kosztuje, ten eutanazję uważa za dobry sposób likwidowania nikomu niepotrzebnego cierpienia... Aborcja i eutanazja jawią się tu jako najprostsze, bo skuteczne rozwiązania trudnych problemów. Ale czy te trudne, a często także dramatyczne problemy życia godzi się rozwiązywać w taki właśnie, technicznie sprawny sposób? No i czy człowiekowi wszystko wolno? Czy jest on absolutnym panem swego życia?
Czy zgadza się Ksiądz Profesor ze stwierdzeniem, że to śmierć uczy nas żyć?
- Jak najbardziej, pod warunkiem jednak, że człowiek myśli, że szuka w życiu "rozświetlania własnej egzystencji" w sposób godny siebie jako osoby. Sądzę, że bez świadomości śmierci trudno zapanować nad własnym życiem, trudno podejmować wyzwania, które ono z sobą niesie i trudno dokonywać właściwych wyborów. Śmierć jest przecież miarą, jaką mierzy się życie.
Dziękuję za rozmowę
Tekst i zdjęcie: