Logo Przewdonik Katolicki

Wandea - brzemię rewolucji

Łukasz Kaźmierczak
Fot.

14 lipca 1789 roku tłum podburzonych Paryżan zdobył królewskie więzienie - Bastylię. Tak rozpoczęła się Wielka Rewolucja Francuska, która w powszechnej opinii uważana jest za wielką zdobycz nowożytnej cywilizacji europejskiej. Doprawdy? Los, jaki rewolucjoniści zgotowali mieszkańcom francuskiej prowincji Wandea przeczy tej romantycznej legendzie. "Wolność, równość, braterstwo",...

14 lipca 1789 roku tłum podburzonych Paryżan zdobył królewskie więzienie - Bastylię. Tak rozpoczęła się Wielka Rewolucja Francuska, która w powszechnej opinii uważana jest za wielką zdobycz nowożytnej cywilizacji europejskiej. Doprawdy? Los, jaki rewolucjoniści zgotowali mieszkańcom francuskiej prowincji Wandea przeczy tej romantycznej legendzie.


"Wolność, równość, braterstwo", prawa człowieka, prawa obywatelskie, własność prywatna, laickość państwa - te pojęcia są wymieniane jednym tchem przez entuzjastów porewolucyjnych zmian. Nie da się zaprzeczyć, że niektóre zdobycze francuskiej rewolucji - np. powszechne prawo wyborcze - na trwałe pozytywnie wpisały się do kanonu współczesnego świata. Nie należy jednakże zapominać, iż to właśnie ta rewolucja, jako pierwsza w historii nowożytnej Europy usunęła Boga z życia obywateli i stała się grabarzem wielowiekowej cywilizacji łacińskiej zbudowanej na fundamentach wiary katolickiej.
Za przyczyną rewolucji francuskiej pojawiły się zupełnie nowe pojęcia: ludobójstwo, eksterminacja, obóz koncentracyjny, prymat narodu nad jednostką ludzką, co w konsekwencji doprowadziło do powstania w dwudziestym wieku dwóch zbrodniczych ideologii: nazizmu i komunizmu.

Śmierć "obywatela Kapeta"


Rewolucja w ciągu trzech lat obaliła monarchię i proklamowała powstanie republiki. We Francji rozpoczęły się rządy krwawego terroru. Polowano na prawdziwych i domniemanych wrogów rewolucji. W ciągu kilku lat zgilotynowano kilkanaście tysięcy osób, pozostałych "winnych" zsyłano do obozów koncentracyjnych w Gujanie, w których ginęło 70 procent deportowanych. Głównym celem rewolucyjnych prześladowań stał się Kościół katolicki. Republika dokonała konfiskaty dóbr kościelnych, laicyzacji związków małżeńskich oraz równouprawnienia wszystkich religii. Prawnie usankcjonowano rozwody. Urządzano masowe pogromy księży i zakonnic, niszczono i profanowano kościoły, duchowni mogli być jedynie płatnymi funkcjonariuszami państwa bez możliwości odwoływania się do Rzymu. Obowiązywało ich ślepe posłuszeństwo wobec rządu rewolucyjnego. Ci, którzy nie chcieli się temu podporządkować, byli gilotynowani lub deportowani. Wprowadzono oświeceniowy kult Istoty Najwyższej (człowieczego rozumu), który miał zastąpić dotychczasową religię.
Pomimo tych prześladowań wielu Francuzów pozostawało gorliwymi katolikami i lojalnymi królewskimi poddanymi.
W styczniu 1793 roku rewolucyjny rząd zgilotynował króla Francji Ludwika XVI. Niedługo później ogłoszono przymusowy pobór 300 tysięcy rekrutów do republikańskiej armii, która miała dokonać rewolucji w całej Europie. Wydarzenia te spowodowały, że katolicy i rojaliści w całej Francji chwycili za broń. Jako pierwsza zbuntowała się Wandea. Tę położoną na zachodzie Francji ubogą, rolniczą prowincję zamieszkiwał lud przepojony głęboką katolicką wiarą. To z tej ziemi wywodził się Święty Ludwik Maria Grignon de Montfort, czciciel Matki Bożej i autor zawołania: "Cały Twój". Dlatego niech nie dziwi nikogo, że katolicka Wandea ruszyła do walki za "Wiarę i króla" przeciwko rewolucyjnemu rządowi. To był największy cios dla "ludowej rewolucji". Przeciw "dobrodziejstwom" nowego systemu społecznego wystąpili bowiem nie arystokraci i kler - główni przeciwnicy paryskiego rządu - lecz prości chłopi.

Życie za Kościół i wiarę


"Musimy walczyć, bo republika nas zmiażdży. Rzeczą kobiet jest modlić się. My, mężczyźni, musimy się bić" - mówił chłopski przywódca zrywu Jakub Cathelineau. Wandejscy powstańcy zasłynęli z nieugiętej waleczności i bohaterstwa. Do boju szli, odmawiając różaniec i pod sztandarami swoich parafii. Na piersiach nosili szkaplerze z Najświętszym Sercem Jezusa, które stało się ich symbolem. Jako Armia Katolicka i Królewska osiągali początkowo duże sukcesy, gromiąc wojska republikańskie. Do wandejskich powstańców dołączyła arystokracja i mieszczaństwo, a także szuani - chłopscy partyzanci z Bretanii i departamentu Maayenne. W odpowiedzi jakobiński rząd rewolucyjny jeszcze bardziej wzmógł terror i rzucił wszystkie dostępne siły do stłumienia powstania. Wojna domowa ogarnęła 53 departamenty. Strajk tkaczy w Lyonie zakończył się zgładzeniem lub deportowaniem 60 tysięcy mieszkańców miasta - prawie połowy jego populacji. Z kolei w Tulonie doszło do krwawej rzezi rojalistów, w której wyróżnił się młody kapitan wojsk republikańskich, niejaki Napoleon Bonaparte.
O determinacji powstańców najlepiej świadczą słowa jednego z ich przywódców Henryka de la Rochejacquelin: "Jeśli będę szedł naprzód - idźcie za mną, jeśli się cofnę - zabijcie, jeśli umrę - pomścijcie." Nieuchronnie zbliżał się jednak koniec katolickiego powstania słabo uzbrojeni chłopi musieli w końcu ulec przeważającym siłom rewolucyjnej republiki. Dzień przed Bożym Narodzeniem roku 1793 Wielka Armia Katolicka i Królewska poniosła klęskę w bitwie pod Savenay, w której zginęła większość wandejskich powstańców i ich przywódców.
Kilka miesięcy wcześniej francuski rewolucyjny Konwent wydał dekret nakazujący eksterminację i zniszczenie Wandei. W ten sposób zaplanowano ostateczne rozwiązanie kwestii wandejskiej.

Pieczenie chleba wolności


Pomimo tego, że powstanie wygasło, na bezbronną Wandeę ruszyła republikańska armia generała Turreau składająca się z dwudziestu kolumn, które idąc naprzeciw siebie, niszczyły wszystko, co napotkały na swojej drodze. Tak rozpoczęło się pierwsze ludobójstwo w dziejach ludzkości, precyzyjnie zaplanowane i przeprowadzone. Jego świadomym założeniem było unicestwienie całej bez wyjątku wandejskiej populacji. Bestialstwo republikańskiej zemsty przekroczyło wszelkie znane wcześniej granice. Żołnierze "piekielnych kolumn" cięli Wandejczyków na kawałki, rozpruwali brzuchy ciężarnym kobietom, obnosili nienarodzone dzieci na ostrzach bagnetów. Zabijano niemowlęta, krojąc je na pół. Gwałcono kobiety. Cała Wandea była równana z ziemią - kościoły, lasy, pola, domostwa. Ludność wiosek i miasteczek zapędzano do kościołów, które następnie palono lub bombardowano z armat. Republikańscy dowódcy nosili spodnie uszyte ze skóry Wandejczyków. Rewolucyjni naukowcy zbierali tłuszcz ludzki w celu prób jego wykorzystania. Na masową skalę używano arszenik, trując studnie i żywność. O skali ludobójstwa najlepiej świadczą oficjalne raporty pisane przez republikańskich generałów do władz w Paryżu: "Obywatele republikanie. Wandea już nie istnieje. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą [...]. Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które nie będą już rodzić bandytów. My nie bierzemy jeńców [...] Litość nie jest rewolucyjną sprawą" - pisał generał Westermann, nazywając eksterminację Wandei "pieczeniem chleba wolności". Inny generał donosił: "Cały czas poluję. Każdego dnia moi myśliwi przynoszą mi co najmniej 10 głów bandytów [...], ilość zwierzyny jednak się zmniejsza". W innym miejscu: "Zabijamy ich dwa tysiące dziennie". Z kolei gen. Cordelier, po zgładzeniu pół tysiąca mieszkańców miasteczka Lucs-sur-Boulogne (w tym 110 dzieci poniżej siedmiu lat) napisał do Paryża: "Dzień męczący, ale owocny".
Aby usprawnić eksterminację Wandejczyków - która zdaniem Konwentu przebiegała zbyt powolnie - wprowadzono nową technikę. Rzeczne barki wyładowane setkami ludzi topiono na środku Loary. W ciągu miesiąca uśmiercano w ten sposób 5 tysięcy osób.
Ogólna liczba ofiar wojny wandejskiej oceniana jest na ponad 400 tysięcy zabitych po obu stronach. Większość z nich stanowią cywilni mieszkańcy Wandei.
19 lutego 1984 roku Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował 99 wandejskich męczenników z Angers. W homilii beatyfikacyjnej Papież odniósł się do wszystkich męczenników rewolucji francuskiej: "Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani - oni [...] nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy - oni pozostali wierni swoim kapłanom[...]. Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o sprzyjanie siłom 'kontrrewolucyjnym'. Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych [...]. Nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich Wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej Wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako "fanatyzm".
Kiedy Francuzi świętowali cztery lata temu dwusetną rocznicę wybuchu rewolucji, wandejczycy zmobilizowani przez Filipa de Villiers obchodzili tę rocznicę jako dzień żałoby i wspomnienia męczeństwa ich przodków. Bo nikt nie powinien zapominać, że hasła "Wolność, równość, braterstwo" zostały zbudowane na krwi setek tysięcy niewinnych osób.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki