Logo Przewdonik Katolicki

Strome schody

Stanisław Zasada
Fot.

Przy wznoszonych współcześnie świątyniach od razu buduje się podjazdy, poręcze, a nawet instaluje windy dla inwalidów. Gorzej z zabytkowymi kościołami: na podjazd czasem nie ma pieniędzy albo zgody konserwatora. - A czasem księża tego nie czują - burzą się architekci. Żeby dostać się do kościoła, poznaniak Filip Libicki musi się czasem nieźle nagimnastykować. - Dla takich...

Przy wznoszonych współcześnie świątyniach od razu buduje się podjazdy, poręcze, a nawet instaluje windy dla inwalidów. Gorzej z zabytkowymi kościołami: na podjazd czasem nie ma pieniędzy albo zgody konserwatora. - A czasem księża tego nie czują - burzą się architekci.


Żeby dostać się do kościoła, poznaniak Filip Libicki musi się czasem nieźle nagimnastykować. - Dla takich ludzi jak ja bariery są często nie do przebycia - mówi Libicki, który porusza się na wózku inwalidzkim.
- Niepełnosprawny też chce normalnie funkcjonować, ale trzeba mu ułatwić wejście do sklepu, autobusu czy do kościoła - tłumaczy Henryk Sufryd, poznański architekt, który od lat namawia księży, by pamiętali także o inwalidach i ułatwiali im dostęp do świątyń. - Najłatwiej jest mówić kazania o miłosierdziu, bo to nic nie kosztuje. Trudniej jest wcielić to miłosierdzie w życie - denerwuje się Sufryd.
- Kapłani mają zalecenia, aby tam, gdzie to jest możliwe, ułatwiali niepełnosprawnym dostęp do kościoła - odpowiada ojciec Adam Schulz, rzecznik Episkopatu.

Nie każdego stać


Największy problem jest z wielowiekowymi, zabytkowymi kościołami. Pół biedy, jeśli posadzka takiej świątyni jest na tym samym poziomie co wejście do niej. Tak jest na przykład w warszawskiej archikatedrze świętego Jana Chrzciciela albo w poznańskiej farze. Tam niepełnosprawny na wózku może bez problemu wjechać do środka, bo nie musi pokonywać progów ani schodów.
Główne wejście do poznańskiej katedry, najstarszej na ziemiach polskich, jest też płaskie. Jeżeli jednak jest zamknięte, co się często zdarza, niepełnosprawny nie dostanie się sam do środka -musi liczyć na cudzą pomoc. Droga bocznym wejściem prowadzi bowiem przez kilka stromych stopni.
Katedra w Poznaniu nie jest wyjątkiem. Takie utrudnienia niepełnosprawni napotykają w większości starych kościołów.
Czy karkołomnych wejść do zabytkowych świątyń nie można wyposażyć w podjazdy i poręcze?
- Nie każdą parafię na to stać - odpowiada ojciec Schulz. - A czasem na wybudowanie podjazdu nie chce zgodzić się konserwator zabytków - dodaje.
Przekonali się o tym poznańscy franciszkanie. Kiedy odnawiali swój kościół, chcieli zrobić podjazd dla niepełnosprawnych. - Ale konserwator się nie zgodził - mówią.
- Bzdura! - złości się architekt Sufryd. - Katedra Notre Dame w Paryżu jest starszym zabytkiem i tam podjazd dla niepełnosprawnych nikomu nie przeszkadza.
Inżynier Henryk Nowak, który jest inspektorem nadzoru budowlanego w poznańskiej kurii, podaje jeszcze inny powód, dla którego czasem w kościele nie można zrobić pochylni. - Przecież taka pochylnia musi mieć odpowiednią długość i nie wszędzie się zmieści.

Nie musiał namawiać


Kolega Syfryda, architekt Bogdan Celichowski projektował dwadzieścia lat temu w Poznaniu dwa kościoły: Świętej Rodziny i świętego Jerzego. - Nie musiałem namawiać księży, żeby wybudowali podjazdy dla inwalidów - opowiada dziś Celichowski. - Jeden i drugi proboszcz rozumieli, że niepełnosprawnym trzeba ułatwić życie.
- To chyba normalne, że zgodziłem się na podjazd i poręcze - kanonik Stefan Komorowski, proboszcz parafii świętego Jerzego jest zdziwiony pytaniem. - A jak człowiek na wózku albo o kulach ma dostać się do kościoła?
Henryk Sufryd uważa, że nie wszędzie tak jest. - Od lat staram się poruszyć skamieniałe serca proboszczów na niepełnosprawnych i idzie jak po grudzie - żali się architekt. - A jak już gdzieś jest podjazd albo winda, to nie ma znaków, które by o tym informowały.

Żeby nie siedzieli w domach


- W zrozumieniu potrzeb niepełnosprawnych w polskim Kościele jest wiele opóźnień - przyznaje ksiądz Janusz Malski, kierujący stowarzyszeniem Cichych Pracowników Krzyża w Polsce. Powstałe we Włoszech stowarzyszenie opiekuje się chorymi i angażuje ich do ewangelizowania innych chorych.
W kościele księdza Malskiego w Głogowie nawet ambonka, na której leży Pismo Święte, przystosowana jest dla osób na wózkach inwalidzkich. - Zależy mi na tym, żeby niepełnosprawni brali tak samo czynny udział w liturgii, jak każdy człowiek - tłumaczy ksiądz Janusz. Kapłan musi być wrażliwy na potrzeby każdego - dodaje.
Takiego kapłana spotkała Maria Piechowska z Elbląga. Dwadzieścia lat temu uległa poważnemu wypadkowi. Od tamtego czasu porusza się na wózku. Kiedy proboszcz jej rodzimej parafii Trójcy Świętej budował kościół, zadbał nie tylko o podjazdy i poręcze, ale nawet specjalne toalety dla niepełnosprawnych.
- Naszemu proboszczowi zależy, żeby niepełnosprawni nie siedzieli w domach, ale brali udział w normalnym życiu - mówi Piechowska.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki