Logo Przewdonik Katolicki

Pozakościelne formy ascezy

Mateusz Filipowski OCD
fot. Aleksandar Nakic/Getty Images

Minimalizm, okna żywieniowe, akcje charytatywne, samoograniczanie się w używaniu smartfona, psychoterapia i siłownia. Świat wcale nie pogrążył się w hedonizmie, a ludzie wciąż szukają ascezy. Mamy się czego chwycić. Czy znajdziemy wspólny język?

Post, modlitwa, jałmużna, asceza… passé! W ostatnich latach niewątpliwie doświadczamy widocznego odpływu wiernych od Kościoła oraz spadku w praktykowaniu różnorodnych form ascezy chrześcijańskiej. Można narzekać na rzeczywistość, że czasy złe, że ludzie niedojrzali, że to wina polityki państwowej czy złego Soboru Watykańskiego II. Trzeba jednak bardzo poważnie zastanowić się, czy ludzie rzeczywiście stracili potrzebę kształtowania ducha, ciała i psychiki, przemiany własnej egzystencji i podążania za tym, co dobre i piękne, czy też może wielowiekowe środki w osiąganiu doskonałości chrześcijańskiej przestały być dla ludzi czytelne i zrozumiałe? Być może problem tkwi nie w braku zainteresowania i obojętności, lecz w tym, że nasze nauczanie na temat tego, co uświęcone tradycją, nie zostało w należyty sposób współczesnemu człowiekowi opowiedziane, uwzględniając przy tym dorobek współczesnej nauki, jak i sposobów komunikacji, odpowiadający wrażliwości dzisiejszego człowieka.

Mindfulness zamiast modlitwy
Spoglądając na sylwetkę współczesnego Polaka, można zaobserwować, że potrzeby w człowieku pozostają jednak niezmienne. Nadal drzemie w nim niesamowita energia, która została jednak ukierunkowana poza widzialną strukturę Kościoła. Niekoniecznie jest nacechowana i zwrócona w religijnym, a tym bardziej katolickim kierunku, ale jednak, antropologicznie, nadal położona bardzo blisko chrześcijańskiego ducha.
Z jednej strony ludzie odchodzą od praktyki modlitwy chrześcijańskiej, z drugiej zaś można zauważyć rozwijające się zainteresowanie praktyką mindfulness, medytacjami dalekowschodnimi czy też yogą. Czy to zastępuje modlitwę? Oczywiście, że nie. Jednocześnie, w tym zwrocie ku praktykom medytacji bezprzedmiotowej widzę wielką i niewykorzystaną, jak na razie, szansę na wprowadzenie ludzi w praktykę modlitwy kontemplacyjnej, która wszak jest obecna w Kościele od starożytności. Zwrot ku różnego rodzaju medytacjom wskazuje, że człowiek nadal nosi w sobie głód i potrzebę ciszy, skupienia oraz zanurzenia się w swoim wewnętrznym świecie. Potrzeba ta, z jakichś względów, zostaje jednak zaspokajana poza chrześcijaństwem.

Okna żywieniowe zamiast postu
Podobnie rzecz ma się ze sprawą postów. Niewiele osób je praktykuje w tak radykalny sposób, jak czynili to nasi przodkowie. Zarówno jeśli chodzi o praktykę przeżywanego postu w każdy piątek roku oraz okresów tak Wielkiego Postu, jak i Adwentu. A jednak coraz powszechniejsze stają się tak zwane okna żywieniowe. Praktyka bezwzględnego postu, przeżywana przez 10, 16, 24, a nawet 48 godzin. Dzięki niej organizm oczyszcza się z niepotrzebnych toksyn, a komórki ludzkie się regenerują. Mamy na ten temat coraz więcej naukowych opracowań, po które człowiek chętnie sięga. Do tego dodajmy współczesny trend praktykowanego wegetarianizmu i weganizmu oraz coraz większą świadomość potrzeby zdrowego odżywania się. Kiedy patrzę na praktykę postną klasztorów kontemplacyjnych oraz ich zróżnicowaną i mądrą dietę, myślę sobie, że nic nowego świat nie wymyślił. A jednak cały czas się zastanawiam, dlaczego nie potrafimy ludziom dobrze opowiadać o praktyce postu, nie tylko z perspektywy duchowej, ale również tej cielesnej i medycznej, a co za tym idzie, również naukowej. Bądź co bądź, to właśnie chrześcijanie jako jedyni w tym wszechświecie wierzą i oczekują zmartwychwstania ciał. I to właśnie my winniśmy być pionierami w dbałości o to, co wcielone i materialne.

Duch miłosierdzia
To, co zawsze cechowało chrześcijan, to ich podejście do ubogich tego świata. Jałmużna jest najprostszym, a jednocześnie najbardziej uniwersalnym środkiem pomocy osobom ubogim i potrzebującym. Czy Polacy przestali być hojni? Czy gromadzą środki jedynie na swoich kontach dla zaspokajania własnych żądz? Bynajmniej! Patrząc na liczbę funkcjonujących organizacji pozarządowych, które są finansowane przez darczyńców, na ogrom organizowanych charytatywnych zbiórek oraz popularność różnych serwisów internetowych, pomagających w zbieraniu środków na określone cele, trzeba uczciwie powiedzieć, że Polacy chętnie dzielą się i pomagają innym. Kościół niewątpliwe przestał mieć monopol na dobroczynność. I choć nie nazywają tego religijną jałmużną, to jednak gest serca dzielącego się z potrzebującymi nadal pozostaje w nas żywy. Piękny mieliśmy również tego przykład przy okazji wybuchu wojny w Ukrainie. Setki tysięcy Ukraińców znalazło schronienie pod naszymi dachami, a pomoc, której udzieliliśmy im jako naród, świadczy jedynie o tym, że duch miłosierdzia nadal w nas jest obecny.

Minimalizm zamiast ubóstwa
Chrześcijański ideał życia codziennego cechował się również pochwałą na rzecz ubóstwa, umiaru i prostoty. Gdzie znajdziemy współczesne odpryski tej uniwersalnej mądrości? Chociażby w coraz modniejszym stylu życia zwanym minimalizmem. Po doświadczeniu pewnego rodzaju przesytu i nadmiaru, które zwyczajnie obciążają ludzkie życie, odkryto, że ograniczenie swoich wymagań, potrzeb i dążeń do minimum ma dobroczynny wpływ na egzystencję ludzką. Minimalizm sprowadza się do przewartościowania osobistych priorytetów, tak aby pozbyć się nadmiaru i zbędnych rzeczy. W ten nurt wpisuje się również praktyka naprawiania zepsutych rzeczy czy nabywania rzeczy nie nowych, lecz używanych. Konsumpcjonizm coraz częściej jest postrzegany jako realne zagrożenie, nie tylko dla samego człowieka, ale również całego środowiska.

Nawrócenie ekologiczne
A skoro jesteśmy przy środowisku. Pochwała na rzecz stworzenia, którą przed wiekami wyśpiewał św. Franciszek z Asyżu, a którą od wieków tak bardzo się zachwycamy, również jest obecna we współczesnych wrażliwościach ludzkich. I chyba daleko bardziej niż w naszej chrześcijańskiej mentalności. W społeczeństwie można zauważyć zarówno realną troskę o ochronę stworzenia, jak i podejście ekologiczne do wielu codziennych rzeczywistości, jak chociażby korzystanie z pojemników i toreb wielokrotnego użycia czy segregacja śmieci. Życie wielu ludzi jest coraz bardziej zgodne z naturą oraz zauważalna jest fascynacja światem przyrody. To wszystko staje się powszednim chlebem dla wielu osób. Oczywistością, z którą się nie dyskutuje. Laudato si’ papieża Franciszka nie przebiła się powszechnie do mentalności Kościoła w Polsce. A powinna, ponieważ mamy w tej materii poważną lekcję do odrobienia. Niebawem może się okazać, że świat, z którego w tej materii kpiliśmy, wyjdzie nam naprzeciw i pomoże nam w jakiś sposób dokonać własnego, ekologicznego nawrócenia.

Dbałość o ciało i psychikę
Do tego krajobrazu współczesnych dróg metanoi człowieka należy również dodać coraz większą dbałość o zdrowie psychiczne, które przejawia się chociażby w podejmowaniu psychoterapii dla uporządkowania świata psychoemocjonalnego. Widzę w tym nic innego, jak zasadniczy etap w wędrówce wewnętrznej, o której pisała już przed pięcioma wiekami św. Teresa z Ávila. Warunkiem przejścia pierwszych mieszkań w wędrówce po zamku, aż do zjednoczenia z Bogiem jest poznanie samego siebie. Bez poznania samego siebie, zrozumienia swojej struktury, swoich ran i kruchości, bez ich nazwania i przyjęcia, nie ma możliwości, aby w pełni prowadzić życie duchowe. Niegdyś ten szczegółowy wgląd w samego siebie dokonywał się podczas modlitwy dyskursywnej, dziś zaś narzędziem, które pomaga poznać samego, jest psychoterapia i pomoc psychologiczna.
Nie tylko zdrowie psychiczne jest w kręgu zainteresowań współczesnych Polaków. Także dbałość o kulturę fizyczną staje się częścią codzienności coraz większej liczby osób. Bieganie, siłowania, fitness to podstawowe wyzwania, które nakładają sobie ludzie. A każdy, kto próbował jakiegokolwiek sportu, ma świadomość, ile samozaparcia potrzeba, aby poczynić postępy i wytrwać w sportowej praktyce. Owszem, po pewnym czasie wysiłek fizyczny przynosi dobrostan, a nawet przyjemność, jednak nie zapominajmy, że kluczowa jest wierność, która ostatecznie jest wyborem woli.

Czas przed ekranem
Na koniec do naszej mozaiki współczesnego ascety dodajmy poszerzającą się świadomość higieny cyfrowej i dbałość o to, aby technologia, która jest niesamowicie uzależniająca dla naszego mózgu, nie miała nad nami kontroli. Rozpoznanie przez współczesnego człowieka zagrożeń płynących z niepohamowanego i niekontrolowanego korzystania z urządzeń cyfrowych jest coraz powszechniejsze. Budowanie zdrowych nawyków, samokontrola i samoograniczenia, które w tym aspekcie ludzie sobie nakładają, pokazują, że zmysł ascetyczny nadal jest w nich obecny.

Nie taki świat zły
W jakieś mierze można się cieszyć z tego nakreślonego krajobrazu. Pokazuje nam on, że potrzeby ludzi się nie zmieniają. Hartowanie psychiki, ciała oraz subiektywnie pojętego ducha nadal w ludziach trwa. Oznacza to, że ludzie jednak dokonują głębokiej pracy nad sobą. Nie poddali się lenistwu ani stagnacji. Nie są jedynie hedonistycznym społeczeństwem ślizgającym się po powierzchni swoich smartfonów. Wręcz przeciwnie, półki w księgarniach uginają się od wieloaspektowych poradników, które mają dostarczyć wiedzy i sposobów na to, aby przebudować ludzkie życie, zbudować w nim trwałe nawyki oraz uczynić je szczęśliwszym i bardziej harmonijnym. Coaching rozwija się równie dobrze, co kierownictwo duchowe świadczone w złotej erze zakonu jezuitów. I choć te wszystkie rzeczywistości realizowane są w dużej mierze poza Kościołem, nie powinniśmy ich dewaluować oraz sprowadzać do mody czy kolejnego pomysłu na ludzką przyjemność. Wiele z tych rzeczywistości wymagają od człowieka podjęcia konkretnych zmian, trudu i wysiłku w budowaniu innego, lepszego życia codziennego. Choć tego sobie nie uświadamiają, to jednak w jakiś sposób uczestniczą na poziomie człowieczeństwa w nurcie ascezy.

Zmiana języka i zaktualizowanie wiedzy
Kolejny jednak ruch należy do nas. W pierwszej kolejności warto zastanowić się, jak na nowo opowiedzieć o chrześcijańskiej ascezie i środkach chrześcijańskiej doskonałości ludziom, którzy jeszcze pozostali w Kościele. Jak w przystępny i pociągający sposób ukazać im tak transcendentalny, jak i racjonalny wymiar praktyk duchowych. Na początek może warto zaktualizować wiedzę naukową oraz zacząć mówić po prostu językiem współczesnego człowieka. Jeżeli słowo „asceza” nie  tylko jest nieznane, ale również bardzo często kojarzone z czymś archaicznym, to może warto zacząć mówić zwyczajnie o ćwiczeniach lub higienie życia duchowego? Ludzie również dlatego odchodzą z Kościoła, ponieważ nie znajdują w nim odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania oraz nie mają bardzo konkretnych propozycji, które korespondowałyby z ich realnymi potrzebami. Patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, warto w niej dostrzegać dobro i ukryty potencjał. W wielu praktykach współczesnych Polaków widać ukrytą głębię, która jest wspólna dla każdego człowieka. Chrześcijaństwo posiada niezwykle różnorodną i mądrą tradycję, aby na nią odpowiadać. Jednak aby tak się stało, musi na nowo być czytelne i sensowne.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki