Repetitio mater studiorum est. Zgodnie z tą starą łacińską sentencją dobrze jest u progu Wielkiego Postu przypomnieć, po co on w ogóle jest. Najgorzej bowiem przyzwyczaić się do utartych schematów. Trochę jak kaznodzieja z długim stażem, który zaglądając do lekcjonarza, mówi: A, znam ten fragment, już wiem, co powiem.
A jednak natura słowa Bożego, ale też i liturgii, która jest jego nośnikiem, jest taka, że tu nic nigdy nie jest takie samo, choć na pozór na takie wygląda. Przede wszystkim my nie jesteśmy tacy sami, jak chociażby przed rokiem w tym samym czasie. A Bóg mówi do nas tu i teraz, nie do nas z przeszłości ani do nas z przyszłości. Nie mówi do człowieka, który nie istnieje, ani do naszego wyobrażenia o sobie. Mówi do nas w tej konkretnej sytuacji, w której jesteśmy, z tym bagażem naszego doświadczenia, stanem ducha, emocji, psychiki.
To dlatego do Wielkiego Postu trzeba podejść ze świeżością. Zapytać, co on ma wnieść w moje życie dzisiaj? Dlatego podjęte przed rokiem postanowienia mogą, ale nie muszą być przydatne i w tym roku. Dobrze by było, gdybyśmy nie działali z automatu.
Żeby dobrze postanowienia dobrać, trzeba najpierw nabrać perspektywy. Papież Franciszek orędzie na Wielki Post tytułuje: „Bóg prowadzi nas przez pustynię ku wolności”. Tak jak Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, by był kuszony, tak i nas Bóg prowadzi, aby nas skonfrontować. Trochę jak w szkole (przy całej świadomości ułomności porównań) – co jakiś czas przychodzi moment weryfikacji tego, czego się uczyliśmy. Konfrontacja jest więc czasem próby, czasem naszego wyboru.
Co ważne, nie my sami mamy siebie wystawiać na pokusę. Wszak modlimy się codziennie: „i nie wódź nas na pokuszenie”. Mamy zaufać Temu, który nas zna i bez którego nic się nie dzieje; który wie, czy dopuszczona na nas pokusa jest przez nas do udźwignięcia. Jezus doświadcza pokusy, czyli konfrontuje się z innymi możliwościami, które przedstawia mu Szatan. Nie jest jednak w tej konfrontacji sam. Wiedziony przez Ducha jest w doskonałej komunii z Ojcem, ma do dyspozycji słowo Boga, wie też, czego chce.
Wiedzieć, czego chcemy – to kluczowe, by okres Wielkiego Postu przyniósł spodziewane efekty. A przynajmniej by zwiększyć na to szanse. Perspektywą jest Wielkanoc. To, co Franciszek nazywa wolnością. Wyzwoleni z grzechu jesteśmy ludźmi wolnymi. Możemy nie wybierać grzechu. Tych kilka tygodni przed Wielkanocą to właśnie czas, by przyjrzeć się swoim zniewoleniom. Co nie pozwala mi korzystać z wolności dziecka Bożego? Gdzie brakuje mi wolności, która jest darem od Boga? Właściwa diagnoza to dobry krok w stronę uzdrowienia. Teraz trzeba dobrać właściwe lekarstwo. Kościół proponuje dobre połączenie postu, modlitwy i jałmużny. Warto je tak dopasować do swoich potrzeb, abyśmy po okresie Wielkiego Postu faktycznie się zmienili. Nie na chwilę, ale na stałe. Byśmy uwolnili się od tego, co niepotrzebne, i wraz z radością paschalną mogli również doświadczać ofiarowanej wolności.
W tym celu, jako w wędrówce przez pustynię ku wolności, proponujemy naszym Czytelnikom dwa cykle. Jeden, ks. Artura Stopki, bezpośrednio odnosi się do myśli zawartych w papieskim orędziu. Drugi, Elżbiety Wiater, to zaktualizowana propozycja z przełomu XVI i XVII wieku, czyli rady świętego biskupa Franciszka Salezego, autora słynnej Filotei, jak żyć dobrze. To znaczy: wierząc Ewangelii, stawać się coraz lepszym, czyli nawracać się. Ostatecznie to zdanie otrzymujemy na początku Wielkiego Postu jako wskazówkę na ten czas. Choć nie tylko na ten, skoro to pierwsze słowa wypowiedziane przez Jezusa w Markowej redakcji Ewangelii i są programem Jego nauczania.