Logo Przewdonik Katolicki

Upragniona data jedności

ks. Artur Stopka
fot. Wojciech Wojtkielewicz Kurier Poranny/Gazeta Współczesna/Polska Press/East News

W tym roku chrześcijanie na Wschodzie i Zachodzie będą obchodzić Wielkanoc tego samego dnia. Ale to zbieżność, a nie wynik konsensusu. Czy jest szansa na stałą i wspólną datę świąt Zmartwychwstania Pańskiego?

Z Bożym Narodzeniem nie ma problemu. Wszyscy wiedzą, że w chrześcijaństwie zachodnim obchodzone jest 25 grudnia. Większość zdaje sobie również sprawę, że nie jest to dzień faktycznych urodzin Jezusa, Bożego Syna. Jest to co prawda data umowna, ale co roku Narodzenie Pańskie świętowane jest w tym samym terminie i nie trzeba jej za każdym razem wyznaczać na nowo. Również na Wschodzie data Bożego Narodzenia jest stała, choć z powodu różnic w stosowanych kalendarzach, z punktu widzenia Zachodu przypada później – 7 stycznia.

Raz jest, a raz jej nie ma
Zupełnie inaczej jest z datą uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Mało kto zapytany w styczniu na ulicy potrafi, bez sięgania do kalendarza, wskazać ją bezbłędnie w danym roku. Pytanie o to, ile dni będzie wynosić różnica między obchodami na Zachodzie i na Wschodzie, okazuje się nie lada problemem dla naprawdę wielu. Nic dziwnego. Nie dość, że w każdym roku święta Wielkanocy przypadają w innym terminie, to jeszcze nie ma stałej, liczonej w dniach, różnicy między ich obchodami np. w Kościele rzymskokatolickim a w prawosławiu. W 2024 r. różnica ta wynosiła ponad miesiąc. W roku 2025… nie będzie jej wcale.
„Najważniejszą kwestią duszpasterską była data Wielkanocy, która pokazuje, że już we wczesnym Kościele była ona kontrowersyjna i że istniały różne daty” – napisał kard. Kurt Koch, prefekt Dykasterii ds. Jedności Chrześcijan, w opublikowanym 20 stycznia br. tekście poświęconym 1700. rocznicy pierwszego soboru ekumenicznego w historii Kościoła, który odbył się w Nicei w 325 roku. Istotnie, problem z terminem obchodów najważniejszego chrześcijańskiego święta ma bardzo długą historię.

Sprawa wydawała się prosta
„O wczesnochrześcijańskiej kontrowersji paschalnej mówi się przeważnie w liczbie pojedynczej, mając na myśli spór z II wieku, który miał odżywać w następnych stuleciach. Debata ta jednak miała różne fazy, które należy uznać jako oddzielne kontrowersje” – zwrócił uwagę prawie dwie dekady temu historyk literatury wczesnochrześcijańskiej, patrolog i bizantynolog ks. Józef Naumowicz w artykule opublikowanym na łamach czasopisma „Vox Patrum”. Dodał, że punktem wyjścia kolejnych debat była właśnie kwestia daty obchodów.
Według ks. Naumowicza z jednej strony sprawa wydawała się prosta: Wielkanoc związana jest ze starotestamentalną Paschą, ponieważ Jezus umarł i zmartwychwstał w czasie tego głównego święta Izraela. Gdy więc obchodzono pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, nawiązywano do kalendarza stosowanego w Starym Testamencie. Data była jasno określona w Biblii – w pierwszym miesiącu roku, czternastego dnia miesiąca, o zmierzchu należało zabić baranka (14 Nisan), a potem, po zachodzie słońca, czyli już następnego dnia, spożyć wieczerzę paschalną i rozpocząć święta Przaśników, uroczysty dzień 15 Nisan (Wj 12, 1–20). „Termin ten, określony według kalendarza księżycowego, w obliczeniach chrześcijańskich należało jedynie uzgodnić z kalendarzem słonecznym” – wyjaśnił znany patrolog.

Czternasty czy piętnasty
Okazało się jednak, że już w czasach apostolskich zarysowały się dwie tradycje, dotyczące dnia męki Jezusa. Ewangelia wg św. Jana wskazuje dzień przygotowania do Paschy, to znaczy 14 Nisan. Natomiast z zapisów pozostałych trzech ewangelistów wynika, że śmierć Chrystusa przypadła już w dniu uroczystego święta Paschy, 15 Nisan. Mogły więc istnieć różne tradycje na temat śmierci i zmartwychwstania Jezusa, które – jak wskazał ks. Naumowicz – uwidoczniły się na początku II wieku także w sposobie obchodów Wielkanocy.
Pierwszy spór dotyczył tego, czy mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa należy obchodzić w dniu Paschy według żydowskiego kalendarza, czy też należy to robić w najbliższą kalendarzowo niedzielę. Zwolenników pierwszego rozwiązania nazwano kwartodecymanami (od daty dnia – czternastego). Jak podał ks. Naumowicz, spór wyciszył się jeszcze w końcu drugiego stulecia. Powszechnie zaakceptowano zasadę, że Wielkanoc ma być obchodzona w niedzielę po święcie Paschy.

Sobór nie wydał orzeczenia
Drugą kontrowersję patrolog nazwał toczoną w III-IV wieku „walką o ujednolicenie daty Wielkanocy”. Związana ona była z rodzącą się spontanicznie tradycją odłączania chrześcijańskiej Wielkanocy od żydowskiej Paschy, wynikającą m.in. z faktu, że żydowskim obliczeniom zarzucano niedokładność. Na początku III w. równocześnie w Aleksandrii i Rzymie pojawiły się nowe rachuby paschalne, niezależne od rachuby żydowskiej. Powstawały tam opracowane przez chrześcijan róże tablice wielkanocne, zawierające wykazy dat święta na najbliższe lata. W rezultacie w III wieku święto Zmartwychwstania Chrystusa miało różne terminy i przypadało w różne niedziele marca i kwietnia.
Właśnie dlatego sprawa daty świętowania Wielkanocy znalazła się wśród kwestii omawianych podczas pierwszego soboru w Nicei w roku 325. Jak skonstatował ks. Naumowicz, sobór „nie wydał jednak, można przypuszczać, jakiegoś formalnego i wiążącego orzeczenia, które podawałoby konkretne rozwiązania tej kwestii”. Nie groził również żadnymi sankcjami wobec tych, którzy nadal trzymali się własnego terminu Paschy.
Trzecia faza wczesnochrześcijańskich kontrowersji trwała od IV do VI stulecia i wynikała z napięć między Aleksandrią i Rzymem w kwestii obliczeń daty Wielkanocy. Spory wynikały głównie z faktu, że Rzym nie godził się na obchody po 21 kwietnia. Ostatecznie jednak przyjęto regułę, że Wielkanoc można obchodzić do 25 kwietnia.

Dwa kalendarze i warunek
Sytuację skomplikowała jednak decyzja papieża Grzegorza XIII, który postanowił zreformować dotychczasową rachubę czasu i 4 października 1582 roku bullą Inter gravissimas wprowadził nowy kalendarz, nazywany od jego imienia gregoriańskim, który miał wszędzie zastąpić dotychczasowy, nazywany juliańskim (na cześć Juliusza Cezara, który kazał go opracować). Papież postanowił, że po 4 października nastąpi od razu 15 października. Okazało się jednak, że chrześcijanie na Wschodzie nadal trzymali się (i trzymają) kalendarza juliańskiego. W dodatku wynosząca początkowo dziewięć dni różnica między obydwoma rachubami czasu stopniowo, na skutek kolejnych reform, wzrosła do trzynastu.
Ta różnica, a także fakt, że Cerkiew prawosławna i Kościół greckokatolicki dodają jeszcze jeden warunek – Niedziela Wielkanocna musi przypadać po zakończeniu Paschy żydowskiej, skutkuje rozbieżnościami między datą uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego na Zachodzie i na Wschodzie, sięgającymi czasami pięciu tygodni.
Trudno ukryć, że brak wspólnej dla wszystkich wyznawców Jezusa Chrystusa daty obchodów najważniejszego chrześcijańskiego święta jest dla wielu ludzi nie tylko niezrozumiały, ale również okazuje się niejednokrotnie poważnym zgorszeniem i dowodem braku jedności tych, za których Boży Syn prosił, „aby byli jedno”. Nic dziwnego, że wciąż trwają starania i działania zmierzające do przezwyciężenia tego bardzo widocznego znaku podziału.

Szykuje się rewolucja?
Jednym z ich inicjatorów jest zwierzchnik Kościoła koptyjskiego patriarcha Tawadros II, który w liście do papieża Franciszka w roku 2014 zaproponował podjęcie działań na rzecz wspólnej daty świętowania Wielkanocy przez całe chrześcijaństwo. Trzy lata później, podczas pobytu Franciszka w Egipcie, obaj podpisali deklarację, która mówiła o wspólnym zakorzenieniu w jednej apostolskiej wierze m.in. przez szukanie wspólnych przekładów Modlitwy Pańskiej oraz wspólnej daty świętowania Wielkanocy.
Pod koniec stycznia br. wiele mediów w Polsce sugerowało w tytułach nadchodzącą rewolucję w Kościele i w chrześcijaństwie. Tak wielkie poruszenie wywołały słowa Franciszka wygłoszone podczas nieszporów kończących tegoroczny 58. Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Papież zwrócił uwagę, że w bieżącym roku, który jest rokiem Jubileuszu, Wielkanoc będzie obchodzona tego samego dnia zarówno w kalendarzu gregoriańskim, jak i juliańskim. „Niech ta zbieżność posłuży jako wezwanie dla wszystkich chrześcijan do podjęcia zdecydowanego kroku w kierunku jedności, wokół wspólnej daty, daty świętowania Wielkanocy; a Kościół katolicki jest gotów zaakceptować datę, którą wszyscy chcą przyjąć: datę jedności” – powiedział Franciszek.
Wiadomo, że w 2021 roku Patriarchat Moskiewski stanowczo odrzucił pomysł ustalenia jednej dla wszystkich wyznawców Jezusa Chrystusa daty świętowania Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Pozostaje mieć nadzieję, że jubileuszowy apel papieża skłoni prawosławie do zmiany zdania, aby świętowanie Wielkanocy stało się w końcu czytelną dla całego świata datą jedności.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki