Zdziwił się pewien klient, widząc nową ofertę firmy, której produkt kupił nieco ponad rok temu. Dostał wtedy dwa lata gwarancji na nowo nabyte urządzenie. Minęło zaledwie kilkanaście miesięcy, a firma oferuje dzisiaj cztery razy dłuższy czas gwarancji na swoje wyroby. „Jak to możliwe?” – dopytywał klient, nie kryjąc, że chciałby takiego przedłużenia gwarancji jemu udzielonej. „Czyżby nagle tak znacząco podniesiono jakość produkowanych urządzeń?” – zastanawiał się głośno, popatrując na sprzedawcę.
Pewność w niepewnym świecie
Młody człowiek z zakłopotaną miną wyjaśniał: „Po prostu zmiana polityki marketingowej firmy. Przecież wcześniej nasze urządzenia też przez wiele lat były niezawodne. Teraz doszli do wniosku, że warto w ofercie to podkreślać”. I z filozoficznym wyrazem twarzy dodał: „W dzisiejszym pełnym niepewności świecie pewność, że coś będzie bardzo długo niezawodnie działało, a w razie czego zostanie bezpłatnie naprawione, stała się poważnym argumentem za kupieniem rzeczy, która przecież sporo kosztuje”. Po czym zaoferował klientowi przedłużenie gwarancji, której udzielono mu ponad rok temu, o pewien okres. Tyle że za dopłatą.
Nie wiadomo, kto wymyślił gwarancje. Wiadomo, że są czymś więcej niż tylko zabiegiem mającym zachęcić potencjalnych właścicieli, aby kupili jakiś towar. Wiadomo, że są one w różnych sferach ludzkiego życia czymś niezbędnym, czymś uznawanym za oczywistość w relacjach międzyludzkich. Wiadomo, że dotyczą teraźniejszości, ale przede wszystkim przyszłości. Wiadomo, że są zobowiązaniem, które ktoś dobrowolnie (w odróżnieniu od rękojmi) podejmuje.
Dając gwarancję, składa się poręczenie, że coś nastąpi albo że jest prawdziwe. Ma ono dawać pewność, że dany stan rzeczy istnieje lub zaistnieje w przyszłości albo że osoba, której konkretna sytuacja dotyczy, zachowa się w określony pożądany sposób. Gwarancja raz po raz pojawia się nie tylko przy zakupach. Jest bardzo istotnym elementem polityki i skłania do podjęcia niezwykle istotnych decyzji o daleko idących konsekwencjach.
Konstytucja i imprimatur
Zdając sobie sprawę ze znaczenia gwarancji w relacjach międzyludzkich, trudno uniknąć pytania, czy potrzebne są gwarancje w sferze religijnej? Okazuje się, że tak. Eksperci wskazują, że Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej zawiera gwarancje (choć bez używania tego słowa) wolności religii i sumienia dla każdego obywatela. W artykule 53,
w pierwszym punkcie, użyto sformułowania: „zapewnia się”. Dwa punkty dalej Konstytucja stwierdza, że rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Ks. Ryszard Sztychmiler z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w artykule opublikowanym w roku 2021 w „Studiach Prawa Wyznaniowego” jednoznacznie wskazał polską konstytucję jako gwarantującą rodzicom religijne wychowanie ich pociech.
Warto jednak pójść o krok dalej (albo dwa kroki) i zapytać, czy w życiu religijnym potrzebne są gwarancje. Nie chodzi tylko o gwarancje na poziomie ludzkim, np. zapewniające, że we wspólnocie wyznawców przekazywana jest prawdziwa wiara, a nie jakaś jej mniej lub bardziej wypaczona wersja. To stosunkowo proste. Na przykład w książkach poruszających zagadnienia dotyczące prawd wiary Kościół katolicki od dawna stosuje imprimatur, czyli zgodę na publikację będącą równocześnie aprobatą władz kościelnych dla treści zawartej w opatrzonym nią dziele. Kościół na różne sposoby dba (lub dbać powinien) również, żeby to, co głoszą w jego imieniu różnej rangi przedstawiciele i reprezentanci, duchowni, teolodzy, katecheci, liderzy wspólnot itp., było zgodne z jego oficjalnym nauczaniem. Taka troska powinna owocować gwarancją, która buduje zaufanie i pomaga wierzyć, bez konieczności osobistego weryfikowania tego, co się słyszy, czyta lub ogląda.
Na kościelnych ławkach i w sieci
Potrzeba gwarancji wynika w opisanych sytuacjach ze świadomości, że ludzie bywają nie tylko omylni, ale również mogą wykazywać się złą wolą i popełniać w tak delikatnej i wrażliwej dziedzinie jak wiara religijna nadużyć i powodować nawet bardzo daleko idące krzywdy. Gwarancje są dodatkowym wsparciem dla nadziei i zaufania, niezbędnego w międzyludzkich relacjach, także w sferze religii.
Czy jednak potrzebujemy gwarancji w relacjach z Bogiem? Czy uważamy za konieczne gwarancje zwłaszcza w sferze tak elementarnej jak modlitwa? Okazuje się, że nie brak wierzących katolików, którzy oczekują zapewnienia, poręczenia, zobowiązania, że ich modlitwa będzie skuteczna, że w sposób niezawodny Bóg ich wysłucha. To właśnie do tych osób skierowane są rozmaite pobożne materiały, sugerujące, że zawierają „wypróbowane” i „sprawdzone” formuły modlitewne, gwarantujące, że Bóg zareaguje w oczekiwany sposób. Są one rozpowszechniane niejednokrotnie w formie druków, broszur czy ulotek, kolportowanych (czasami za zgodą miejscowych duszpasterzy) w kościołach. Bez trudu można je znaleźć w internecie.
Nie tylko konkretne modlitwy prezentowane są jako dające gwarancję wysłuchania, ale również niektórzy święci umieszczani są w swego rodzaju „kategorii” wyjątkowo godnych zaufania i „efektywnych”. „Skuteczna modlitwa o wstawiennictwo potężnego świętego i spełnienie ważnej prośby” – informuje tytuł w jednym z będących własnością Kościoła serwisów. Poniżej znaleźć można tekst modlitwy pochodzący z książki Cuda św. Szarbela. W tym samym czasie należąca do jednego z zakonów rozgłośnia radiowa na swej stronie internetowej proponuje „niezwykle skuteczną modlitwę o uzdrowienie” autorstwa św. Ojca Pio, dodając, że jest on „niezwykle skutecznym orędownikiem w wielu sprawach”.
W sprawach beznadziejnych?
Za wyjątkowo zweryfikowanych świętych pośredników uważani są św. Rita z Cascii (żyjąca na przełomie XIV i XV wieku włoska augustianka i stygmatyczka – jej wspomnienie w kalendarzu liturgicznym przypada 22 maja) oraz jeden z grona apostołów, św. Juda Tadeusz (czczony razem ze św. Szymonem 28 października). Jedno z kościelnych stowarzyszeń zamieściło na swej stronie internetowej dziewięć modlitw do św. Rity, wśród których nie zabrakło Skutecznej modlitwy do św. Rity oraz Modlitwy do św. Rity, gdy wszystko zawodzi. Popularny portal katolicki jako „bardzo skuteczną modlitwę w sprawach trudnych i beznadziejnych” wskazuje tę, która zaczyna się od słów: „O potężna i sławna św. Rito”.
Jedna z parafii, która ma w swym tytule św. Judę Tadeusza, informuje internautów, że jest on uważany za „patrona spraw beznadziejnych”, a także jest wzywany w szczególnych potrzebach. „Z tego powodu w wielu kościołach w Polsce odbywają się raz w tygodniu specjalne nabożeństwa ku jego czci połączone z odczytaniem próśb i podziękowań” – można przeczytać na stronie parafialnej wspólnoty. A wspomniany już kościelny portal, publikując modlitwę za wstawiennictwem tego świętego apostoła, zachęca: „Odmawiaj ją, kiedy czujesz, że nie ma dla ciebie ratunku”. Ktoś poważnie traktujący Opatrzność Bożą i zapewnienie Jezusa, że „wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie” (Mt 6, 8), poprzedzające bezpośrednio naukę modlitwy Ojcze nasz, mógłby mieć wątpliwości, czy katolik w ogóle może znaleźć się w sytuacji beznadziejnej (czy pozbawionej nadziei) i dochodzić do przekonania, że nie ma dla niego ratunku.
Przepisać dwadzieścia pięć razy
Osobną grupę „skutecznych” i „gwarantowanych” modlitw stanowią tzw. łańcuszki, propagowane zarówno na kościelnych ławkach, jak i w globalnej sieci. Jak można przeczytać w serwisie Aleteia, na pierwszy rzut oka wyglądają one jak zwykła prośba o modlitwę. Ale głębiej ukryty bywa delikatny szantaż lub jakaś forma „handlu z Bogiem”, a czasem ta forma ociera się o magię. Przykładem może być karteczka znaleziona w jednym z kościołów. Widniała na niej modlitwa do św. Judy opatrzona informacją, że aby okazała się skuteczna, należy ją przepisać dwadzieścia pięć razy i dostarczyć do różnych kościołów. Tak przedstawiana „skuteczna” modlitwa przypomina raczej magiczne zaklęcie, a nie pełną ufności prośbę do Boga.
Oczekiwanie „gwarancji” w relacjach z Bogiem kojarzy się z żądaniami kierowanymi wobec Jezusa przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Domagali się oni od Niego dodatkowego potwierdzenia, że jest Synem Bożym, w postaci adresowanych specjalnie do nich cudów i znaków. Jezus stanowczo odrzucał takie żądania. Zarzucał im brak wiary. Również w oczekiwaniu swoistych gwarancji od Boga czy od pośredniczących w modlitwie świętych uwidacznia się brak wiary, rozumianej przede wszystkim jako ufność, ale też brak nadziei, wynikającej z faktu, że Bóg nas kocha i zawsze chce naszego dobra. Św. Jakub tłumaczył w swym liście: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4, 3). Przy takiej postawie w relacjach z Bogiem, nawet najbardziej „niezawodna” modlitwa okaże się niewysłuchana.