Logo Przewdonik Katolicki

Dumni z daru chrztu

bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska

Łk 3, 15–16. 21–22 Ty jesteś moim Synem umiłowanym

W kolejce do chrztu w Jordanie stanął sam Bóg. Nie znajdziemy Go w gronie pobożnych elit religijnych Izraela, wśród uczonych i kapłanów. Bóg wybrał miejsce pośród grzeszników, ludzi zdających sobie sprawę z własnych słabości i z tego, że o swoich siłach nie pokonają grzechu. To ludzie, którzy wiedzą, że potrzebują nawrócenia. Tworzą wspólnotę osób, które z pokorą zwracają się do Bożego proroka, by u niego uzyskać wsparcie na drodze do przemiany. Można powiedzieć, że to są właściwe elity religijne – ludzie, którzy szukają żywego kontaktu z Bogiem, szukają w Nim nadziei na ocalenie. To ludzie, którzy nie mają własnych przepisów na zbawienie i nie próbują sobie zasłużyć na dar, który z definicji jest niezasłużony.
Jezus jest wśród nich. Swoją modlitwą otwiera nad nimi niebo. Jeśli chcemy Go znaleźć, to tam – w kolejce nad Jordanem, a więc wszędzie tam, gdzie człowiek otwiera się na łaskę, szuka Boga szczerym sercem, nawet jeśli jego życie i postępowanie dalece odbiega od wyśrubowanych standardów i przepisów na doskonałą moralność. To tam, w tłumie grzeszników, ludzi na obrzeżach, Bóg jest obecny i tam, między tymi ludźmi, których duchowi przywódcy marginalizują i skazują na niebyt, Ojciec chce być blisko nich, objawia przed nimi swoją miłość, odsłania swoją twarz. Jest solidarny z najmniejszymi, stoi w jednym rzędzie z grzesznikami i to na ich oczach okazuje, Kim jest – Bogiem w Trójcy, wspólnotą miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Od pierwszych chwil ziemskiego życia Jezus konsekwentnie potwierdza, że przyszedł do tych, którzy źle się mają. Trudno jest przyjąć bezinteresowny dar zbawienia tym, którzy uważają, że mogą sobie sami na niego zapracować i patrzą z góry na słabych, ubogich, grzesznych. Człowiek, który szuka ratunku u Boga, nie w sobie, jest otwarty na głos, który mówi: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie”.
W Niedzielę Chrztu Pańskiego wracamy do naszego chrztu. Pytanie o to, co to właściwie dla nas znaczy być ochrzczonymi, powinno jednak wybrzmiewać nie tylko przy tej okazji, bo chrzest jest darem, który nadaje nam godność dzieci Bożych, a to zobowiązuje. Miłość jest zobowiązaniem. Wiara jest zobowiązaniem. Mamy wybór. Królewską, synowską godność można podeptać, choć nie unicestwić. Można jej zaprzeczać i żyć tak, jakby nas nie dotyczyła. Można jednak pielęgnować ją jako dar, który nas nieskończenie przerasta, i odpowiadać na ten dar najlepiej jak potrafimy – z miłością i nadzieją. Być umiłowanym dzieckiem Boga to wezwanie do naśladowania Syna Bożego we wszystkim. Być dzieckiem, w którym sam Ojciec ma upodobanie, to znaczy umieć wziąć odpowiedzialność za swoje życie, być wdzięcznym za to, że ma ono sens zakotwiczony w wieczności i dzielić się nim z innymi.
Umiłowane dziecko Boga potrafi cieszyć się niezwykłą godnością, jaką zostało obdarowane. Taka radość ma swoje widzialne objawy. Człowiek, który jest dumny z daru chrztu, pragnie się dzielić swoją radością. Głosi Dobrą Nowinę i widzi świat w jej świetle, szuka pokoju, a nie sporów, próbuje łączyć, a nie dzielić, tworzyć wspólnotę, a nie elitarne grupy wybrańców, dawać ludziom nadzieję, a nie odbierać ją przez piętrzenie trudnych do spełnienia warunków idealnego życia. Życie chrztem otwiera niebo nad tymi, którzy się źle mają.
Chrzest nie jest martwym obrzędem, rytuałem koniecznym do tego, by być wpisanym do rejestru członków Kościoła. Jest niezatartym wyznaniem miłości Boga do nas. Jest zobowiązaniem do dawania odpowiedzi na tę miłość życiem, które jest wypełnione światłem Ewangelii.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki