Logo Przewdonik Katolicki

Kontemplacja, czyli trwanie

Mateusz Filipowski OCD
fot. Unsplash

Modlitwa kontemplacyjna już w swojej nazwie ukazuje nam cel naszej wędrówki. Będzie nas bowiem prowadzić do doświadczenia kontemplacyjnego.

W poprzednim artykule tego cyklu zaprosiłem Państwa do wejścia w doświadczenie modlitwy kontemplatywnej. Do zatrzymania się w ciszy i stanięcia w Obecności Boga, z pełną świadomością własnego człowieczeństwa. Mam świadomość, że zaproponowana przeze mnie ścieżka modlitwy dla jednych mogła się okazać się zbyt prosta, nieintuicyjna, a nawet w jakiś sposób efemeryczna, dla drugich zaś mogła być jakąś formą przebudzenia do nowej formy modlitwy, pewnego rodzaju przebłyskiem na dotychczasowej drodze życia duchowego. Niezależnie od pierwszych wrażeń, warto podkreślić, że każda metoda modlitwy czy zaproponowany schemat postępowania są dane nam jako pomoc, podpora, zwłaszcza na początku obranej przez nas drogi. Z czasem metoda ulegnie dopasowaniu do konstrukcji konkretnej duszy i osobowości. Niektóre elementy mogą odpaść, inne zostaną wzmocnione, na jeszcze inne będziemy kłaść swój osobisty akcent. Bardzo ważne, aby do żadnej metody się nie przywiązywać. Na każdym etapie życia duchowego trzeba zachować wewnętrzną wolność, również wobec metody czy schematu modlitwy. Istnieje bowiem pokusa, aby z każdego, nawet najbardziej dopasowanego do mnie schematu modlitwy uczynić kolejną praktykę pobożnościową, którą pod pręgierzem wewnętrznego przymusu będę niewolniczo praktykował. Byłoby to zaprzeczeniem tego, czym jest rdzeń modlitwy kontemplatywnej, która ostatecznie ma przynosić pokój i wytchnienie wolności. Ponadto – a uczy tego doświadczenie – żadna metoda modlitwy, nawet najdoskonalsza instrukcja duchowa, nie jest w stanie wytrzymać próby czasu. Prędzej czy później przyjdzie moment weryfikacji. To, co przeprowadza nas dalej, to nie skrupulatne trzymanie się podanego schematu, ale głęboka i mądrościowa świadomość, czym tak naprawdę jest droga modlitwy kontemplatywnej i jakimi prawami się rządzi. Niezależnie od doświadczenia w modlitwie, powinniśmy wracać do myśli Abby Antoniego, który powtarzał swoim uczniom, że w modlitwie wszyscy jesteśmy nowicjuszami. To znaczy, wszyscy potrzebujemy wracać do jej podstawowych i fundamentalnych założeń. Mam nadzieję, że kolejne odsłony tej kontemplatywnej szkoły duchowości pomogą w głębszym osadzeniu się na zaproponowanej drodze modlitwy. Zaproponowany cykl jest spójną całością, która ma za cel pomóc trwać i rozwijać się na ścieżkach modlitwy kontemplatywnej.

Uważne widzenie
Modlitwa kontemplacyjna już w swojej nazwie ukazuje nam cel naszej wędrówki. Będzie nas bowiem prowadzić do doświadczenia kontemplacyjnego. Kontemplacja (od łac. contemplatio) oznacza czynność rozpatrywania czegoś za pomocą zmysłów, intelektu lub ducha. Termin ten odpowiada greckiemu theorein, które wskazuje na czynność uważnego widzenia, patrzenia, przyglądania się. W sensie szerszym kontemplacja jest formą poznania oraz trwania wobec poznawanego przedmiotu lub podmiotu. Warto jednak zauważyć, że pierwotnie słowo „kontemplacja” odnosiło się do widzenia i patrzenia, a dopiero stąd do jakiejś formy intelektualnego poznania oglądanej rzeczywistości.

Naturalna
Warto również zwrócić uwagę na pewne rozróżnienie, które daje nam teologia, a które będzie pomocne w większym osadzeniu się w przeżywanej rzeczywistości. Kontemplację dzielimy na nabytą (naturalną) oraz wlaną (nadprzyrodzoną). Kontemplacja nabyta to sposób poznawania prawdy, z jednej strony na drodze dyskursywnego rozumowania (praca intelektu), z drugiej zaś strony będzie to prosty, intuicyjny ogląd doświadczanej prawdy, w wyniku pracy naszych naturalnych władz. Wielu z nas na pewno doświadczyło kontemplacji nabytej, nawet jeśli nie miała ona charakteru religijnego. Jest to choćby ten moment głębokiego zachwytu nad rzeczywistością, którego doświadczam w danej chwili. Może to być doświadczenie stanięcia przed jakimś poruszającym dziełem sztuki lub kiedy wspinam się na jakiś tatrzański szczyt i z jego wierzchołka kontempluję piękno przyrody. Mogę trwać w takim zachwycie przez długie chwile. Nie potrzebuję wówczas o niczym rozmyślać. Nie tworzę skomplikowanych analiz intelektualnych. Zwyczajnie trwam, doświadczając całym sobą otaczającej i dotykającej mnie rzeczywistości. Jestem zanurzony w samym byciu wobec oglądanego i podziwianego przedmiotu. Właśnie w taki sposób mogę również naturalnie wpatrywać się Boga (wielu doświadcza tego podczas adoracji Najświętszego Sakramentu). Kontemplacja naturalna, jak sama nazwa wskazuje, bazuje na naszej naturze. Z jednej strony zakorzeniona jest w naszej ludzkiej naturze, bowiem każdy człowiek jest do niej zdolny, z drugiej zaś – będzie również zależeć od naszej kondycji w danym momencie. Umysł, serce lub dusza mogą być rozproszone, zdenerwowane lub zaabsorbowane licznymi bodźcami i przez to nie będą zdolne wejść w stan kontemplacji. Dlatego cała chrześcijańska asceza – choć wolę o niej mówić: higiena duchowa – miała za cel takie zadbanie i nastrojenie człowieka, by był on nieustannie uważny na własne życie oraz otaczającą go rzeczywistość. Człowiek uważny otwiera się na nową jakość postrzegania i przeżywania rzeczywistości. Taki też jest jeden z pierwszych owoców praktykowania modlitwy kontemplacyjnej.

Nadprzyrodzona
Oprócz kontemplacji naturalnej jest również ta wlana, która w ścisłym sensie stanowi akt, dzięki któremu dusza doświadcza w sobie obecnego Boga oraz przemieniana jest przez Jego miłość. Można powiedzieć, że jest prostym i miłosnym wejrzeniem duszy na Boga, która poznaje Go w nadprzyrodzony sposób. Dusza poznaje w niej Boga doświadczalnie. Poznanie to nie nuży człowieka, lecz przynosi głęboki pokój. Wszelkie władze zmysłowe i umysłowe człowieka są niejako zawieszone w działaniu i poddane działaniu światła i miłości. Podczas kontemplatywnego udzielania się Boga nie zawsze człowiek jest świadomy tego stanu, zwłaszcza w początkach pogłębionego życia duchowego. Trzeba jednak podkreślić, że kontemplacja wlana jest darem ofiarowywanym przez Boga, którego nie da się samemu wyprodukować. Nie jest wynikiem jakiejś techniki czy niezawodnej metody. Nie można Boga ani przymusić do takiego działania względem nas, ani nie można sobie na ten dar zasłużyć. Wówczas dar przestałby być darem. Jedyne, co możemy uczynić, jak podpowie nam św. Teresa od Jezusa, to przysposobić się, tj. przygotować się na przyjęcie tego daru.

W dynamice budowania relacji
Ważnym aspektem naszej chrześcijańskiej drogi jest to, abyśmy modlitwy oraz życia duchowego nigdy nie odrywali od konkretu życia oraz przeżywanych ludzkich relacji. Jedną z niebezpiecznych tendencji, które posiadamy, jest wyrzucanie Pana Boga poza orbitę naszego życia, a następnie budowanie skomplikowanych konstrukcji, które pomogą nam się do Niego dostać. A przecież On stał się człowiekiem. Przyjął ludzką naturę. Stał się kimś dramatycznie bliskim. Zanurzył się w całości w naszą rzeczywistość i egzystencję. Ma to bardzo konkretne konsekwencje również dla życia duchowego i modlitwy. Dynamika budowania ludzkich relacji będzie tą samą dynamiką budowania relacji z Bogiem. Najpiękniejszym zaś obrazem tej dynamiki będzie dla nas zawsze relacja małżeńska, do której sam Bóg się odwołał, ustanawiając Kościół – swoją Oblubienicę, która jest w wyłącznej relacji ze swoim Oblubieńcem Chrystusem. Do tej relacyjnej dynamiki będziemy się nieraz odwoływać. Już teraz ukazuje nam ona, w jaki sposób możemy patrzeć na udzielanie się daru kontemplacji wlanej. Zanim żona mężowi, a mąż żonie ślubować będą wzajemnie małżeńską miłość i wierność oraz zanim oddadzą się w komunii aktu małżeńskiego, najpierw muszą wzajemnie siebie poznać, zbudować więź, pogłębić relację. Każda ze stron w jakiś sposób chce wiedzieć, że uczyniony dar z siebie będzie przyjęty jako dar – i jako dar pozostanie zachowany. Że nie zostanie potraktowany jako środek do realizacji własnych celów lub jako chęć zaspokajania własnego egoizmu. Podobnie rzecz ma się w budowaniu relacji z Bogiem i kontemplacyjnym udziale w dobrach Boga. Na początku na drodze kontemplacji nabytej (naturalnej) poznajemy Boga, nie tylko na drodze intelektualnej, ale również przez zwyczajne trwanie we wzajemnej obecności, a dopiero z czasem, po wejściu w głębszą komunię, następuje głębsze oddanie.
Spróbuj, proszę, wrócić do zaproponowanej ścieżki modlitwy z tą prostą świadomością budowania relacji z Bogiem w taki sam sposób, w jaki budujemy ją z drugim człowiekiem. Podstawą zaś budowania relacji z drugim człowiekiem jest zawsze poświęcanie sobie konkretnego czasu. Bycie uważnym na obecność drugiego oraz prosta świadomość bycia bezwarunkowo przyjętym i pokochanym.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki