Podobnie badacze zajmujący się Całunem Turyńskim byli w stanie stwierdzić, że (porzućmy polityczną poprawność każącą pisać o Człowieku z Całunu) Jezus wykonywał ciężką fizyczną pracę. Świadczy o tym jego muskulatura i dłonie. Kiedy po raz pierwszy o tym przeczytałam, pomyślałam, że tak właśnie wyraża się podobieństwo Pana do Jego ziemskiego ojca, którym św. Józef był dla Niego zarówno prawnie, jak i w ludzkim wymiarze „ojcowania”. Wychował Syna do ciężkiej pracy, przekazał mu, jak to było wówczas przyjęte w Izraelu, swój zawód najemnego rzemieślnika, a On najwyraźniej przyjął w pełni to dziedzictwo.
Tekton
Józef, a potem Jezus w Nowym Testamencie są określani greckim słowem tekton – rzemieślnik, robotnik, czy bardziej współczesnym slangiem: budowlaniec. Kiedy powstawały pierwsze przekłady Biblii na język polski, i jeszcze długo później, w naszym kraju budowano głównie z drewna, i tak budowniczy stał się dla nas cieślą. Nie jest jednak istotne, jak precyzyjnie nazwiemy wykonywaną przez obu nazarejczyków pracę, ważne są jej zasadnicze cechy.
Po pierwsze, tekton pracował na zlecenie. Oznaczało to, że musiał się imać także innych prac, jeśli zleceń brakowało. To by tłumaczyło do pewnego stopnia, dlaczego Jezus tak dobrze znał pracę robotników rolnych – być może od czasu do czasu sam stał na rynku i czekał na kogoś, kto go zatrudni: czy to do prac budowlanych, czy do zbierania plonów. Świetna okazja do utwierdzania się w Bożej trosce o Jego lud i piękne ćwiczenie w zaufaniu Ojcu, jeśli Pan by takiego ćwiczenia potrzebował.
Po drugie, praca ta wiązała się z wędrówkami. Trzeba było, czasem na długi okres, przemieścić się tam, gdzie akurat coś budowano lub odnawiano. Dzięki temu Jezus znał szlaki prowadzące przez terytoria zamieszkane przez Żydów, ale i pogan. Miał też kontakt z ludźmi różnych narodowości, mógł ich poznać i lepiej zrozumieć. Nauczył się również greki – wiemy, że znał koine, bo przy rozmowie z Piłatem nie ma mowy o tłumaczu.
Po trzecie, praca fizyczna, szczególnie polegająca na wykonywaniu powtarzalnych czynności, sprzyja wewnętrznemu rozwojowi, dlatego znalazła swoje miejsce w monastycznym haśle ora et labora. Daje też fizyczną tężyznę oraz pozwala wypracować cierpliwość.
Po czwarte, Jezus, pracując na budowie, szczególnie jeśli to był jakiś większy projekt, był podwładnym osoby, która zawiadywała całością, co dla mnie jest niesamowitym przykładem pokory. Co nie znaczy, że nie wykonywał także drobnych zleceń – z Pasji Mela Gibsona utkwiła mi w pamięci scena, kiedy Pan robi stół na wysokich nogach, a Maryja dochodzi do wniosku, że coś takiego się nie przyjmie na szerszą skalę. Zapewne takich zleceń nieco było w nazaretańskim warsztacie (tak na marginesie: wyobrażacie sobie jedzenie przy stole, który wykonał sam Bóg? Niesamowite). W takim przypadku miał większą swobodę twórczą i to jest punkt piąty – kreatywny aspekt zawodu, związany z koniecznością rozwiązywania pojawiających się problemów konstrukcyjnych lub materiałowych.
To wszystko wskazuje na wielkie znaczenie wysiłku codzienności, w której Jezus w wymiarze ludzkim dorastał do swojej misji, tych kilkudziesięciu lat zanim nastąpiły trzy związane już bezpośrednio z głoszeniem, oraz istotną rolę św. Józefa jako tego, który najpierw zapewniał Synowi i Maryi utrzymanie, potem uczył Jezusa zawodu, wreszcie wspólnie z Nim pracował i wędrował. Dlatego uważam, że w ogłoszeniu, iż 1 maja będzie wspomnieniem św. Józefa jako robotnika widzę Boże natchnienie, nie tylko chęć politycznego zagospodarowania tego dnia przez Kościół.
Pius XII i antykomunizm
Wspomniane święto ogłosił w 1955 roku papież, którego antykomunizm jest pamiętany do dziś, a za jego życia ściągnął na niego szaloną nagonkę propagandy komunistycznej, której efekty możemy spotkać do dziś w wielu wypowiedziach na temat tego pontyfika (świetnie o tym pisze Marcin Sanak w książce Papież Pius XII w propagandzie komunistycznej w Polsce w latach 1945–1958). A choć decyzja, by nadać charakter także religijny dniowi od 1892 roku uznawanemu za święto Pracy, wydaje się polityczna, nie była taka do końca.
Chodziło także o podkreślenie przekazu, który od Leona XIII i encykliki Rerum novarum (1891) był obecny w nauczaniu Kościoła, mianowicie że w tej doktrynie jest miejsce na wskazania dla ludzi należących do proletariatu i katolicyzm wcale nie stoi po stronie przemysłowców. Papieże w kolejnych dokumentach dotyczących nauki społecznej Kościoła podkreślali, że zarówno agresywny kapitalizm, który nie ogląda się na człowieka i jego krzywdę, jak i komunizm, który odmawia ludziom prawa do posiadania, nie są rozwiązaniem, jeśli chodzi o fatalną sytuację robotników przemysłowych. Wzywali do tego, aby budować przemysł na współpracy i współodpowiedzialności, a nie ślepej pogoni za zyskiem z jednej strony i agresywną walką o poszanowanie przynajmniej minimum praw – z drugiej. Święty Józef został jednak dany jako przykład nie tylko dlatego, że pracował fizycznie i pasował przez to do schematu.
Jest on bardzo skutecznym wstawiennikiem, zwłaszcza jeśli chodzi o znalezienie pracy lub poprawę jej warunków. Jednocześnie jego zawód pozwala się utożsamić z nim tym, którzy pracują fizycznie i są zależni od pracodawców. To, co wiemy o życiu robotnika z Nazaretu, jest też jasnym znakiem, że często kluczowymi postaciami historii są te na drugim planie – niewidoczne, pomijane wzrokiem i postrzegane jako pozbawiona indywidualności masa. Jednak to ich codzienna, dobrze wykonywana praca najmocniej kształtuje rzeczywistość. Dla Boga każdy z tych ludzi ma twarz i imię, tak jak miał je Józef dla Jezusa, i każdy z nich, jak ten święty, jest przez Boga kochany.
Męskość świętego
Dla mnie to wspomnienie jest ważne pod jeszcze jednym aspektem. Józef jest sprawczy, odpowiedzialny, twórczy, zapobiegliwy, a przede wszystkim dobrze wchodzi w rolę wychowawcy i wzoru mężczyzny. Wcześniejszą narrację dobrze oddaje umieszczenie jego postaci na klasycznej ikonie Bożego Narodzenia gdzieś w rogu obrazu albo malowanie go z lilią w jednym ręku i Dzieciątkiem na drugim. Zdecydowanie bardziej wolę przedstawienie z kościoła parafialnego w Małem Cichem – owszem, Józef trzyma na ręku małego Jezusa. Prawą jednak opiera na postawionej przy nodze siekierze i w tym geście jest niewerbalny przekaz mówiący o jego sile. Potwierdza ją także wtulający się w niego ufnie kilkuletni Syn.
Przy tym wszystkim Józef pozostał kontemplatykiem, przez co rozumiem, że zachowywał wrażliwość na Boży głos. Łukasz Ewangelista charakteryzuje go jako sprawiedliwego, a to znaczy, że ten prosty robotnik znał Prawo i go wiernie przestrzegał. Zapewne też lata pracy z oporną materią nauczyły go, że zasady mają sens, a ich łamanie może skończyć się tragedią. Chcę przez to powiedzieć, że rzemiosło nie tylko dawało utrzymanie jego rodzinie, ale także odciskało się na jego wierze i sposobie bycia człowiekiem. Myślę, że do takiego właśnie podejścia chciał wezwać Pius XII, kiedy wskazywał na św. Józefa jako postać zdecydowanie lepszą do naśladowania niż ideologowie marksizmu i ich uczniowie.