Logo Przewdonik Katolicki

Nie chodzi tylko o emocje

Ks. Artur Stopka
Pielgrzymi wchodzący do bazyliki Świętego Piotra dotykają Drzwi Świętych, Watykan, 6 marca 2025 r. | fot. Christopher Furlong/Getty Images

Można odnieść wrażenie, że szczególnie intensywna u Polaków potrzeba przeżywania i medytowania męki i śmierci Jezusa wciąż jest szczególnie obecna wśród polskich katolików. Istnieje jednak niebezpieczeństwo banalizacji.

W czasach gdy jeszcze w Polsce nie było zakazu zadawania prac domowych, na jednej z platform edukacyjnych ktoś na poziomie liceum/technikum szukał pomocy, by odpowiedzieć na kilka pytań z religii. „Proszę o krótkie odpowiedzi, daje dużo punktów” – wyjaśniła zdesperowana uczennica (sądząc po zdjęciu profilowym, była to dziewczyna), jakiego wsparcia potrzebuje i dlaczego go szuka. Trzy pierwsze pytania, zadane według wszelkiego prawdopodobieństwa jako zadanie domowe przez katechetę, brzmiały: „1. Dlaczego powinniśmy rozważać mękę Pana Jezusa? 2. Co zmienia w człowieku rozważanie męki Jezusa? 3. Dlaczego inaczej patrzymy na życie, znając i rozumiejąc cierpienie Jezusa?”.

Szczerze i bez spłycania
Postawiony problem nie spotkał się z zalewem reakcji. Znalazło się pod nim tylko jedno „rozwiązanie”, za które wyrażono jedenaście podziękowań (czyli skorzystało z niego więcej użytkowników serwisu). Propozycje odpowiedzi na kolejne pytania brzmiały: „1. Ponieważ Jezus umarł za nas na krzyżu, abyśmy żyli wiecznie w niebie. 2. Zrozumienie, co zrobił dla nas Syn Boży. U niektórych niewiernych nawet nawrócenie. 3. Poznając i rozumiejąc cierpienie Jezusa, czujemy, że ktoś nas kocha i chcemy żyć”.
Nie wiadomo, ile punktów otrzymała uczennica, jeśli skorzystała tylko z tych odpowiedzi. Są – łagodnie mówiąc – dość powierzchowne. Wskazują jednak na wart zauważenia problem. Można go ująć następująco: jak wielu dorosłych polskich katolików jest w stanie na zacytowane z lekcji religii pytania odpowiedzieć szczerze i bez spłycania tematu? Kwestia dotyczy także tych, którzy z wielkim zaangażowaniem co roku w Wielkim Poście biorą udział w nabożeństwach drogi krzyżowej, gorzkich żali i słuchają z uwagą kazań pasyjnych. Nie mówiąc już o takich, którzy na przykład co piątek przez cały rok rozważają prywatnie kolejne stacje drogi krzyżowej. Czy robią to tylko z przyzwyczajenia? Raczej wątpliwe. Robią to, ponieważ odczuwają potrzebę medytacji nad cierpieniami i udrękami, jakich dla zbawienia ludzi doświadczył Zbawiciel, Bóg-człowiek, Jezus Chrystus.

Szczegóły poza zasięgiem
Ksiądz Władysław Smereka w wydanej na przełomie lat 60. i 70. XX w. książce Drogi krzyżowe. Rys historyczny i teksty (studium pasyjne) we wstępie zauważył, że pierwsi chrześcijanie nie poświęcali większej uwagi miejscom i szczegółom związanym z życiem Chrystusa. „Zbyt bliskie wydawało się pierwszym chrześcijanom przybycie Jezusa na ziemię, by pytać o przeszłe szczegóły Jego żywota. Chcieli znać przyszłość Jego misji” – uzasadniał egzegeta, który był jednym z tłumaczy Biblii Tysiąclecia. Zauważył też, że tymi detalami zainteresowano się, „gdy pamięć ludzka, mimo silnej tradycji, pozostawić musiała liczne te szczegóły poza swoim zasięgiem”.
Dotyczy to w znaczniej mierze męki i śmierci Jezusa, o której kard. Karol Wojtyła we wstępie do cytowanej książki napisał, że stanowi ona niewątpliwie – jako dokonanie dzieła Odkupienia – centrum duchowości chrześcijańskiej. Dodał, że droga krzyżowa jest „jakimś lapidarnym wyrazem tej Męki, w której cała historia ludzkiego zbawienia udziela się ludziom, przechodzi na nich, staje się ich własnością”.

Z prostotą i zwięzłością
Można odnieść wrażenie, że im więcej czasu upłynęło od zbawczych wydarzeń w Ziemi Świętej, tym większa potrzeba nie tylko poznawania ich szczegółów, ale również rozmaitych form umożliwiających poznawanie, rozważanie, rozpamiętywanie, przeżywanie, a nawet w jakiejś formie doświadczanie tego, co spotkało Jezusa w tych kilkunastu godzinach, zanim skonał na krzyżu. Na początku XXI w. jej drastycznym i dla niektórych kontrowersyjnym wyrazem stał się film w reżyserii Mela Gibsona Pasja. Jest on bardzo realistyczną i dosłowną próbą odtworzenia przeżyć Chrystusa w ciągu dwunastu godzin od zatrzymania w ogrodzie Getsemani do ostatniego tchnienia na Golgocie. Daje do myślenia, że dopiero po ponad dwudziestu latach reżyser postanowił zrealizować kontynuację swego dzieła i – jak podały media – w sierpniu rozpoczną się prace nad filmem zatytułowanym Zmartwychwstanie Chrystusa. Czy będzie się cieszył podobnie wielkim zainteresowaniem na całym świecie jak Pasja?
„Z właściwą sobie prostotą i zwięzłością podają Ewangelie nieliczne tylko informacje o drodze, którą przeszedł Chrystus obciążony krzyżem od pretorium Piłata na Kalwarię” – napisał ks. Jerzy Kopeć CP w opublikowanej przez Księgarnię św. Wojciecha w podobnym okresie, co wspomniane opracowanie ks. Smereki, książce Droga krzyżowa. Dzieje nabożeństwa i antologia współczesnych tekstów. Zauważył jednak, że ewangeliczna relacja wystarczyła do tego, aby krzyżowa droga Jezusa stała się przedmiotem szczególnego nabożeństwa. „Pobożność chrześcijańska podchwyciła zapisane szczegóły, wzbogaciła je danymi apokryficznymi oraz przemyśleniami wierzącego umysłu, starając się odtworzyć kolejne etapy pochodu Syna Człowieczego na Kalwarię” – wyjaśnił, wskazując pewien znaczący proces.

W polskiej religijności
Istotnie, ewangeliści nie epatują w swoich opisach męki i śmierci Jezusa okrutnymi i brutalnymi szczegółami. Nie kryją, że doświadczył wielu różnorakich cierpień, jednak nie starają się bardzo oddziaływać na wyobraźnię i emocje swoich czytelników. Jednak potrzeba poświęcenia tym wydarzeniom dużej uwagi stopniowo narastała w Kościele i znajdowała odbicie w dużej mierze poza liturgią. Jej wyrazem było nie tylko kształtowanie się nabożeństwa drogi krzyżowej, ale także włączenie części bolesnej do tajemnic różańca świętego, budowanie w wielu miejscach na świecie „kopii” jerozolimskiej Kalwarii, przygotowywanie bardzo rozbudowanych misteriów Męki Pańskiej, w których element teatralny łączył się z silnym wymiarem przeżyciowym. Swoistą odpowiedzią na tę rosnącą potrzebę okazały się objawienia bł. Anny Katarzyny Emmerich – niemieckiej mistyczki, stygmatyczki i wizjonerki, żyjącej na przełomie XVIII i XIX w. To z nich czerpał m.in. Mel Gibson, realizując Pasję.
W Polsce dodatkowym przejawem rosnącej potrzeby medytowania męki i śmierci Jezusa jest pochodzące z początków XVIII stulecia nabożeństwo gorzkich żali. „W polskiej religijności temat Męki bardzo się zakorzenił, wypierając częściowo pozostałe idee przewodnie (Wielkiego Postu, chodzi o chrzest i pokutę – przyp. ks. AS). Być może przyczyniły się do tego dzieje naszego narodu, naznaczone cierpieniem” – napisał ks. Bogusław Nadolski w swojej czterotomowej Liturgice. Coś chyba jest na rzeczy.
Można odnieść wrażenie, że ta szczególnie intensywna u Polaków potrzeba przeżywania i medytowania męki i śmierci Jezusa wciąż jest szczególnie obecna wśród polskich katolików. Świadczy o tym nie tylko ogromna frekwencja na przygotowywanych w wielu miejscach (nie tylko na kalwariach) misteriach pasyjnych, ale także liczny udział w drogach krzyżowych organizowanych na ulicach miejscowości, ale także specyficznie polski pomysł Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Kolorowe krzyże w uszach
Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z zastanawiającym i niepokojącym przynajmniej niektórych zjawiskiem dotyczącym wyjątkowego znaku męki Chrystusa, jakim jest krzyż. Nie tylko pojawiają się próby usuwania go z przestrzeni publicznej, ale raz po raz dochodzi do jego trywializacji, np. przez wykorzystywanie go jako biżuterii. Nie jest to tendencja wyłącznie polska, o czym świadczy uwaga papieża Franciszka na temat używania krzyża jako ozdoby, wygłoszona w 2017 r. Trudno uznać noszenie pięciocentymetrowych kolorowych krzyży w postaci kolczyków za wyraz medytacji Jezusowych cierpień. Bywa, że również krzyżyk na szyi nie ma nic wspólnego z pasyjnym myśleniem.
Ojciec Józef Augustyn SJ w książce W Jego ranach przestrzegł przed banalizowaniem rozważań męki Jezusa przez sprowadzanie ich wyłącznie do wzruszeń emocjonalnych. Zwrócił też uwagę, że „Najgłębszym sensem męki Jezusa nie jest najpierw fizyczne cierpienie, ale przede wszystkim absolutne posłuszeństwo swojemu Ojcu”. To z niego wynika cierpliwe, pokorne i odważne znoszenie przez Jezusa nieludzkich cierpień fizycznych, maltretowania psychicznego i upokorzeń. Ojciec Augustyn przywołał słowa kard. Carlo Marii Martiniego, który zwracał uwagę, że kontemplując mękę i śmierć Jezusa, „winniśmy naprawdę rozumieć powagę i dramatyczność tego typu rozmyślania”. Wtedy naprawdę uda się odpowiedzieć na przytoczone wyżej pytania, które kiedyś uczniom zadał katecheta.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki