Te dni były w Paryżu wyjątkowe – 7 i 8 grudnia 2024 roku. Po ponad pięcioletniej przerwie znów słychać było dzwony katedry Notre Dame. Zauważyli to i z radością przyjęli nie tylko mieszkańcy stolicy Francji. Zwróciły na to uwagę media na całym świecie. Dzwony Notre Dame znów biją, Ponowne otwarcie katedry Notre Dame w Paryżu. Znów biją dzwony nadziei, Katedra Notre Dame w Paryżu otwarta. Dzwony znów biją – to tylko niektóre tytuły doniesień medialnych. W Stanach Zjednoczonych tamtejsi biskupi zachęcali, aby w geście jedności odezwały się dzwony w całym kraju.
Bardziej spostrzegawczy zauważyli, że dzwony Notre Dame, które zamilkły po tragicznym pożarze świątyni 15 kwietnia 2019 r., było słychać już miesiąc przed otwarciem. „To nie było jeszcze idealne, ale dopracujemy wszystko do perfekcji” – zapewniał cytowany przez AFP Alexandre Gougeon, kierownik projektu ponownej instalacji dzwonów. „To piękny, ważny i symboliczny krok” – mówił o powrocie ośmiu dzwonów do północnej wieży katedry Philippe Jost, odpowiedzialny za remont katedry po pożarze.
Jakby wróciła normalność
Mniej więcej dwadzieścia lat temu dzwony zamilkły w pewnej parafii na południu Polski. Nie z powodu pożaru albo jakiejś innej klęski, można powiedzieć, że ze starości. Historia dzwonów tej niespełna stuletniej parafii daje do myślenia. Pierwszy komplet tych instrumentów nie przetrwał II wojny światowej. Podobnie jak w wielu innych parafiach, zostały zrabowane i wywiezione przez Niemców. Nigdy nie udało się ich odnaleźć. Parafianie chcieli jednak, by głos dzwonów był obecny w ich wspólnocie. Dlatego z wdzięcznością przyjęli te niewiadomego pochodzenia, które ktoś znalazł na złomowisku. Nie były one jednak ze stopu miedzi i cyny, lecz ze stali. Były znacznie mniej wytrzymałe, i stopniowo pękały w trakcie eksploatacji. Któregoś dnia pękł ostatni.
W parafii zapanowała cisza. Okazała się ona nieznośna dla parafian, choć dochodziły do nich dźwięki dzwonów z sąsiednich kościołów. Mimo nie najlepszej wówczas sytuacji materialnej wielu mieszkańców postanowiono zorganizować zbiórkę funduszy na nowe dzwony. Założono księgę darowizn, ofiary na dzwony wielu składało podczas kolędy. Konieczną sumę zebrano szybciej, niż niektórzy przewidywali.
Dzień po poświęceniu dzwonów, w samo południe, gdy akurat biły na Anioł Pański, proboszcz zobaczył parafiankę stojącą przy kościele i płaczącą. „Co się stało?” – zapytał pełen niepokoju. „Nic” – odpowiedziała kobieta. „Po prostu tak bardzo mi brakowało ich dźwięku i teraz, jak je słyszę, nie umiem powstrzymać łez wdzięczności. Jakby wróciła normalność”.
Głos Boży
Dzwony kojarzą się w Polsce przede wszystkim z Kościołem. I słusznie, ponieważ pojawiły na naszym terenie dopiero wraz z chrześcijaństwem. Ale to nie chrześcijanie je wynaleźli. Jak podaje Encyklopedia katolicka, firmowana przez Katolicki Uniwersytet Lubelski, dzwony pochodzą z Azji. Za najstarszy zachowany uważa się niewielki dzwon z brązu znaleziony w pobliżu Babilonu. Pochodzi z dziewiątego wieku przed Chrystusem. Od najdawniejszych czasów dzwony znane były w Egipcie, w Chinach, Indiach, w Afryce, a nawet w Ameryce. W piątym stuleciu przed Chrystusem w Chinach używany był instrument zwany bianzhong, złożony z zestrojonych ze sobą dzwonów i dzwonków różnej wielkości. Biblijna Księga Wyjścia wspomina, że na szatach kapłańskich naszyto złote dzwonki (Wj 39, 25–26).
Z Liturgiki ks. Bogusława Nadolskiego można się dowiedzieć, że w chrześcijaństwie dzwony przyjęli do religijnego użytku mnisi, a w parafiach rozpowszechniły się dzięki zakonnikom iroszkockim w IX w. Według historyków w Europie Zachodniej i w Anglii dzwony były już w użyciu w VI i VII wieku. Do użytku kościelnego wprowadził je papież Sabiniusz, którego pontyfikat trwał w latach 604–606. Na Wschodzie pierwsze dzwony otrzymał od doży weneckiego Orso cesarz bizantyjski Michał III w 865 r. Umieścił je na dzwonnicy przy kościele Hagia Sophia.
Rychło uznano w chrześcijaństwie dzwony za przedmioty o charakterze sakralnym. Przepisy zawarte w Kapitularzach Karola Wielkiego dowodzą, że zwyczaj poświęcania dzwonów wprowadzono w VIII lub IX stuleciu w Galii. „W głosie dzwonów upatrywano głos Boży, który w jakiś sposób wyraża radość i smutek, dziękczynienie i prośbę, wzywa do jedności i manifestuje misterium Chrystusa” – wyjaśnił ks. Nadolski. Także we współczesnym tekście błogosławieństwa dzwonów wskazywane są główne funkcje tych instrumentów: „Prosimy Cię, Boże, niech Twoi wierni na głos dzwonu radośnie podążają do kościoła, trwają w nauce Apostołów, w bratniej zgodzie, w łamaniu chleba i w modlitwie. Niech stają się jednym sercem i jedną duszą na Twoją chwałę”. Nie bez powodu największy dzwon na świecie, odlany w Polsce w 2023 r. dla sanktuarium poświęconego Bogu Ojcu Przedwiecznemu w brazylijskim mieście Trindade, położonym w stanie Goiâs, nosi nazwę „Głos Ojca”.
Ciszej niż zwykła rozmowa
Cztery lata temu na łamach „Przewodnika Katolickiego” o dzwonach rozmawiali Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak. Duchowny opowiedział o pewnym niemieckim miasteczku, w którym część mieszkańców zaczęła w pewnym momencie mocno protestować przeciwko dzwonom – że za głośno dzwonią, że wcześnie rano w niedzielę. Domagali się, żeby dzwony zlikwidować. „A potem zaczęła tam rosnąć wspólnota muzułmańska, która wprawdzie nie miała meczetu, ale ustawiła słup z potężnymi megafonami, przez które muezin zaczął kilka razy wzywać do modlitwy. I już nikt na dzwony kościelne nie narzekał, starano się tylko, żeby te dźwięki muezina jednak były nieco bardziej ciche…” – relacjonował ks. prof. Seweryniak.
Okazuje się, że także w Polsce nie brak przypadków skarg na zbyt głośne dzwony. Internetowa wyszukiwarka pokazuje, że takie przypadki nie są czymś wyjątkowym. Miały miejsce w ostatnich latach m.in. w Poznaniu, w Lublinie, Gdańsku, Opolu, Bytomiu, Gliwicach, Bielsku-Białej i Nowych Skalmierzycach. Uzasadnieniem skarg jest ochrona środowiska przed zbytnim hałasem. I tu pojawia się problem. Dzwony z założenia mają być dobrze i daleko słyszalne. Tymczasem według przepisów norma hałasu wynosi 55 decybeli. Jak podaje jeden z producentów generatorów prądotwórczych, takiemu natężeniu odpowiada „niska głośność radia lub telewizora w odległości 1 m, głośny odkurzacz w odległości 10 m”. Gdzie indziej można wyczytać, że zwykła rozmowa to 60 decybeli.
Wygląda na to, że w trosce o środowisko jesteśmy w Polsce na drodze do przysłowiowego „wylania dziecka z kąpielą”. Czy traktowanie dźwięku dzwonów (naturalnego, nie chodzi o nadawane przez głośniki imitacje), jako zaśmiecającego środowisko hałasu, nie jest znaczącym niedopatrzeniem odpowiedzialnych za sferę kultury? Do jakich paradoksów dochodzi, pokazują przypadki z Poznania. Jak pokazały pomiary, w pewnej parafii biły o 3 decybele głośniej, niż mówią obowiązujące obecnie normy, natomiast za zbyt głośny władze miasta uznały zabytkowy dzwon św. Jakuba w parafii pw. Imienia Maryi w Poznaniu. Idąc tym tokiem myślenia, może się okazać, że ktoś „uciszy” dzwon Zygmunta na Wawelu w Krakowie, skoro jego bicie słychać z odległości 30 kilometrów. A zdarzyło się, że bił nawet przez godzinę.
Daje poczucie zadomowienia
Małgorzata Dziura z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej w Przemyślu w opublikowanym pięć lat temu artykule Rola i znaczenie dźwięku dzwonów w kształtowaniu poczucia zadomowienia napisała, że dzwony mają długą i bogatą tradycję, która jak w soczewce skupia emocje, wierzenia, sentymenty i wartości społeczności lokalnej. Co więcej, oddziałują na ludzi poprzez przypisywane im religijne i symboliczne znaczenie. „Ten dźwięk przyczynia się do kształtowania wspólnoty i poczucia «bycia u siebie»” – zauważyła. Dodała, że kody kulturowe określają odbiór dźwięku dzwonów, przypisywane im wartości i sensy. Poza tym muzyka dzwonów podkreśla koloryt miejsca i jego akustyczną wyjątkowość. „Bicie dzwonów towarzyszy lokalnym wspólnotom w dni świąteczne i zwykłe. Dźwięk ten stanowi stały punkt zakotwiczający, co daje poczucie zadomowienia i zakorzenienia. Instrumenty te budują poczucie stabilności w przestrzeni zamieszkiwania” – stwierdziła badaczka z Muzeum Narodowego.
Dzwony nie są hałasem, są ważną w naszej kulturze muzyką. Wyciszając je i unieruchamiając, tracimy bardzo dużo. I w porównaniu z innymi dźwiękami, z ogromnym natężeniem i długotrwale zaśmiecającymi nasze środowisko, zyskujemy chyba niezbyt wiele…