Logo Przewdonik Katolicki

Ksiądz w kontakcie

Szymon Bojdo
Radość przyjaciół i rodziny z nowo wyświęconego księdza przed katedrą Duomo po ceremonii święceń kapłańskich, Mediolan, 8 czerwca 2024 r. fot. AP Photo/Luca Bruno/east news

Księża mają wiele do nadrobienia w kwestii komunikacji między sobą i laikatem. Świeccy mają wiele do nadrobienia w komunikacji między sobą i księżmi.

Jacy są współcześni księża „w kontakcie”? Na pewno by to ocenić, potrzebne byłyby wnikliwe badania socjologiczne czy psychologiczne. Często zapomina się bowiem, że nie ma jednego „modelowego księdza”. W Polsce jest ich ponad 20 tysięcy, pracujących w niemal 11 tysiącach parafii. Każdy z nich przeszedł formację w seminarium bądź w ramach kolejnych etapów życia zakonnego, a do tego pochodzą z tak różnych środowisk, jak różnorodne jest nasze społeczeństwo.

Ksiądz a wyzwania komunikacyjne
Istnieje parę sytuacji komunikacyjnych, w których księża biorą udział siłą rzeczy, niejako z mocy swojego urzędu: to na przykład wygłaszanie homilii, słuchanie spowiedzi, kontakt z parafianami w kancelarii, katecheza w szkole, pogrzeb, spotkanie z chorym w szpitalu czy w domu. Dalej z pewnością silniej lub mniej prezbiterzy komunikują się ze sobą – zarówno z kolegami z roku, współpracownikami w parafii, jak i z proboszczem, dziekanem, kurialistą czy biskupem. O tych różnych rolach księdza może nie myślimy na co dzień, z tym większymi wypiekami na twarzy czytałem więc książkę dr Agnieszki Janiak, kulturoznawczyni i filolożki związanej z Uniwersytetem Wrocławskim, wydaną zaledwie w październiku tego roku, Młody ksiądz wobec wyzwań komunikacyjnych. Podręcznik. Moja ekscytacja wynikała z faktu, że książka przeznaczona jest nie dla mnie, a w środku znalazło się wiele zwrotów adresatywnych do księży. Po wtóre zaintrygował mnie ów „podręcznik”. Czy da się nauczyć „podręcznikowego” sposobu komunikowania się? Jakie kryteria przyjąć w ocenie, czy taki proces komunikacji się udał? Autorka zastrzega, że badań nie prowadzi z perspektywy socjologicznej czy teologicznej, tylko kulturoznawczej i filologicznej. Te nauki dają konkretne narzędzia, które można wykorzystywać w strategiach komunikacji. Cała sprawa polega na tym, by chcieć z nich skorzystać i chyba stąd zwrócenie się do młodych księży – tych, którzy jeszcze wiele wyzwań komunikacyjnych mają przed sobą.
Badania autorki są bardzo konkretne i przekrojowe, to zarówno ankiety, jak i obserwacje uczestniczące. Dodatkową zaletą warsztatu dr Janiak jest przeprowadzenie badań wśród pięciu grup zawodów misyjnych, czyli profesji zawodowych zorientowanych na człowieka: księży, lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli oraz dziennikarzy, znanych już z publikacji autorki Sztuka współbycia, w której skupiała się na komunikowaniu w sytuacji skrajnej – choroby, śmierci itp. W większości nie jesteśmy akademikami, ale to osadzenie w dyskursie akademickim jest bardzo ważne – pokazuje, że nie jest to zbiór wypowiedzi ideologicznych czy wyimaginowanych postulatów, ale rzetelne, oparte na faktach źródło. Niektórym z odbiorców będzie ponadto łatwiej, gdy dowiedzą się, że autorka pisze z perspektywy osoby wierzącej, bo niektóre wnioski wcale nie są łatwe w odbiorze.

Ze sobą samym i z tymi, co za drzwiami Kościoła
Aż kusi, żeby dłużej zatrzymać się przy tej części komunikacji księży, która odbywa się publicznie: myślę o mówieniu kazań, katechezie czy wypowiedziach w mediach. Chciałoby się przytoczyć Herberta: „płyną słowa, nad głowami się unoszą/ jaki dziwny ma ten kapłan głosu organ/ także woda z ust płynąca to nie Jordan”. Myślę jednak, że dzięki nieustannym zmianom społecznym, także dzięki staraniom papieża Franciszka, większość kleru przekonała się, że nie da się prowadzić duszpasterstwa „nad głowami” ludzi. Pastoralne nawrócenie, które dotyczy także języka komunikacji, staje się faktem. Miejmy nadzieję, że nieliczni maruderzy, choć dość wyraziści, nie zatrzymają dążenia Kościoła w tym kierunku.
Dzięki książce dr Agnieszki Janiak bliżej możemy przyjrzeć się komunikacji księży w ich naturalnych warunkach „zawodowych”: na plebanii, wśród wiernych, ale też w ich samotności. Poruszające są wypowiedzi księży, którzy piszą o niej jako o czymś bardzo dojmującym, a równocześnie coraz trudniejszym, bo nie ma się z kim tym doświadczeniem podzielić. A przecież przyrzeczenie celibatu nie wymazuje całej gamy potrzeb socjalizacji, bliskości i zdrowych relacji. Poza tym doświadczenie „zawodowe” księży nie kończy się po zamknięciu drzwi kościoła czy plebanii, a trwa niemal 24 godziny na dobę. Pewnie nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu księży wokół nas jest zagrożonych wypaleniem zawodowym lub już wypalonych zawodowo, bo na przykład nie dostrzegają szansy rozwoju, pracując na urzędach wikariuszy po kilkadziesiąt lat, ograniczeni różnego rodzaju uwarunkowaniami. Co smutne, poczucie to ma bezpośredni wpływ na skalę odejść z posługi kapłańskiej – większość odchodzących osiąga taki poziom wypalenia, który nie pozwala im pozostać „w środku” Kościoła. Jak zauważa Agnieszka Janiak, rany te mogą być tak głębokie, że tylko długotrwała terapia, determinacja i modlitwa mogą ewentualnie uratować księdza w jego posłudze. Coraz częściej gdy księża odchodzą, wysyłają komunikat (inna sprawa, że robiąc intelektualne wygibasy wokół swoich wątpliwości): „ja chciałem być w porządku, to instytucja była skostniała i ignorowała moje potrzeby”. Niech o tym pomyślą ci, którzy wartość komunikacji zbywają ironicznym uśmiechem. Zaczyna się od komunikacji z samym sobą, od poznania własnych potrzeb, mocnych stron i słabości (czyż nieczęsto schowanych za różnego rodzaju maskami np. pobożności?). Następnie ważne jest budowanie bliskich relacji – ze współpracownikami, innymi kapłanami, rodziną. Wreszcie dzięki tym dwom dojść może do zdrowej, skutecznej i dającej owoce komunikacji z wszystkimi innymi, tak ze wspólnotą, jak i tymi, którzy znajdują się za drzwiami Kościoła.

Najpierw dobrze słuchać
To, co opisałem powyżej, jest obrazem osiągania ludzkiej dojrzałości. Tylko ona pozwoli skutecznie i bez zbędnych przykrości czy problemów komunikować się księżom w sytuacjach wymagających największej delikatności. Pierwszą z nich jest sytuacja kresu życia najbliższych. Doświadczenie śmierci to zresztą temat, z którym najczęściej ludzie zgłaszają się do księży, choćby z najbardziej prozaicznego powodu – organizacji pogrzebu. Zdarza się, że księża wykorzystują tę sytuację do moralnych czy porządkowych połajanek, których najbardziej skrajne formy wypływają później w mediach. A lęk przed śmiercią jest największym, zaś ksiądz konfrontuje się z nim niemal na co dzień. Tym bardziej powinien pracować nad sobą, by wspierać w jego doświadczaniu innych ludzi. Podobnie jest z sytuacją choroby, przebywania w szpitalu. Kapelan szpitalny może być osobą wspierającą, dającą nadzieję, nie tylko chorym, ale też całemu personelowi, dlatego nie może być osobą nieprzygotowaną czy przypadkowo pełniącą tę funkcję. Najbardziej praktyczną radą, którą wyczytamy u dr Janiak, jest ta, że by dobrze mówić, trzeba najpierw dobrze słuchać. Sztuką jest nie tylko krasomówstwo, ale też danie przestrzeni na mądre, dojrzałe milczenie, w którym szansę na działanie ma sam Bóg.

Wspólna odpowiedzialność
Na koniec refleksja o naszej, świeckich roli w polepszaniu komunikacji pomiędzy klerem a nami. Lektura książki dr Janiak uświadamia wspólną odpowiedzialność za kształt naszych relacji. To, że żyjemy w czasach kryzysu relacji międzyludzkich i że realne więzi zastąpiliśmy powierzchownymi kontaktami, jest oczywistością. Jak się to ma do księży? Ano tak, że trochę wymagamy od nich, by byli specjalistami od relacji – i to nie tylko relacji z Bogiem, ale też z drugim człowiekiem. Jest to poniekąd oczekiwanie słuszne, bo wpisane w misję kapłańską. Coraz częściej jednak my, świeccy, przyjmujemy postawę surowych recenzentów, nie mówiąc o tym, że część z nas jakby tylko czekała na kolejne potknięcia księży w komunikacji. Inna sprawa, że często księża sami są sobie winni, okopując się niejako na swoich pozycjach, różne problemy rozwiązując we własnym gronie. Dziwi jednak, że my, świeccy, podejmujemy taką grę, a energię przeznaczamy na wielogodzinne roztrząsanie kolejnych niefortunnych słów czy postaw księży, nakręcając się do granic możliwości. Czas, który moglibyśmy poświęcić drugiemu człowiekowi, tracimy na budowanie wyimaginowanych wspólnot idealnych, ważne, że w miłej atmosferze i przy herbacie. Nawet katolicy, działając w imię wolności i miłości (nierzadko własnej), zapominają o przestrodze, którą św. Paweł dał w Liście do Galatów: „ A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli” (Ga 5, 15) . Refleksja nad komunikacją między nami pozwoli nam tego makabrycznego losu uniknąć.

---

Młody ksiądz wobec wyzwań  
komunikacyjnych
Agnieszka Janiak
 Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego, 2024

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki