Logo Przewdonik Katolicki

Proboszczowie jutra

Małgorzata Bilska
fot. Adobe Stock

Kiedyś skuteczne było to, czego ksiądz nauczył się w seminarium. Dziś na rzeczywistość nie ma już gotowego przepisu – rozmowa z Marcinem Jewdokimowem

W Licheniu w dniach 19–21 września odbędzie się II Kongres Teologii Praktycznej „Parafia Jutra”. W programie m.in. Pana referat o obrazie „parafii jutra” w oczach proboszczów badanych metodą „world cafe”. To nie były badania ilościowe, co cieszy, bo socjologia jest w Kościele powszechnie kojarzona z liczbami.
Jak Pan dobrał próbę do badań?
– To były badania jakościowe z celowym doborem próby. Do badania zaprosiliśmy wybranych księży proboszczów z wszystkich diecezji. Chodziło nam o tych, którzy są mniej więcej aktywni, aby można było z nimi porozmawiać o przyszłości parafii w Polsce.

A są proboszczowie nieaktywni?
– Wydaje mi się, że tak.

W jaki sposób do nich dotarliście?
– Poprzez Rady Parafialne, w czym pomogły nam kontakty ks. prof. Tomasza Wielebskiego, który od dawna współpracuje z radami. Spośród wielu zaproszonych zgodę na udział w badaniu wyraziło – i ostatecznie wzięło w nich udział – 24 proboszczów, których podzieliśmy na dwie grupy po 12 osób. Przeprowadziliśmy dwa trzygodzinne spotkania on-line. Badanie miało charakter innowacyjny, zarówno jeśli chodzi o metodę, jak i o jej realizację w praktyce.
Z mojego rozeznania wynika, że na gruncie międzynarodowym jako pierwsi sięgnęliśmy po metodę „world cafe” w odniesieniu do tematyki życia parafialnego. Metoda ta jest coraz częściej stosowana w badaniu innych zagadnień, np. jakości życia. Nowością było także to, że metodę „world cafe”, polegającą na dość swobodnej dyskusji „przy kawie”, przypominającą atmosferę kawiarni, zastosowaliśmy on-line. Miało to uzasadnienie głównie ekonomiczne (niższe koszty) i logistyczne (ograniczenie utrudnień związanych z udziałem w badaniu po stronie osób badanych).

Czy zamiana spotkania face to face na spotkanie zdalne nie obniża wartości wyników?
– Jakość uzyskanych w ten sposób danych pozostaje równie dobra, jak w przypadku badań off-line. To jest plus. Minusem jest fakt, że z umówionych przez nas 45 proboszczów 21 nie wzięło udziału w badaniu z powodów stricte technicznych (ktoś miał za słaby zasięg internetu, ktoś nie mógł się zalogować itp.).

Grupa celowa zawęziła się do księży sprawnie posługujących się komputerem, aktywnych w internecie. Jak to się ma do struktury wieku badanych?
– Proboszczowie to nie są ludzie 20+, 30+ czy nawet 40+. Zazwyczaj są w wieku 55+, i tak też było u nas. Większość badanych nie miała 60 lat, co było zgodne z założeniami metodologicznymi. Bo żeby rozmawiać o przyszłości, trzeba się spotkać z proboszczami jak najmłodszymi, którzy mają pewne plany.

Nie ma proboszczów 30+ (zgodnie z prawem można nim być od 35. roku życia)?
– Ja takich nie znam.

Intryguje mnie sposób zebrania i standaryzacji wiedzy, bo metoda „world cafe” nie jest metodą badawczą w socjologii tylko metodą… konsultacji społecznych w społeczeństwie obywatelskim. Tworzy się przestrzeń jak najbardziej naturalną, swobodną, spontaniczną, jak w klubie czy kawiarni, co uruchamia kreatywne myślenie. Przy stolikach toczy się otwarta dyskusja na kilka tematów. Przypomina burzę mózgów – tworzy się forum wymiany poglądów i pomysłów. Jak to zebrać i analizować? Nawet „obserwacja uczestnicząca” ma standardy rejestrowania wyników obserwacji.
– Metoda umożliwia spojrzenie na parafie z perspektywy życia codziennego. Interesuje nas „świat przeżywany”. Przygotowaliśmy 12 tematów. Badani wybrali te, o których chcieli porozmawiać. Każda z trzygodzinnych części badania była podzielona na dwa etapy: grupowy i uwspólniony. Pierwszy polegał na spotkaniu on-line samych proboszczów, bez udziału badacza. Dyskutowali tylko w swoim gronie. Wybrany wcześniej sekretarz zebrał potem to, co miało zostać przekazane na spotkaniu uwspólnionym wszystkim uczestnikom. W tej drugiej części badacz już bierze udział. Sekretarz grupy układa w całość wątki i wnioski, więc nie ma tu chaosu. Jego rola polega na tym, że prezentuje to, co się wydarzyło w czasie etapu grupowego.

Nie miał Pan obaw, że wystąpienie sekretarza będzie już „uładzone”, mało autentyczne?
– Nie, wręcz przeciwnie. Zastosowanie tej techniki miało na celu podniesienie zaangażowania badanych. Gdyby wiedzieli, że badacz uważnie słucha, mogliby mówić to, co powinni, a nie to, co myślą. W naszym badaniu to proboszczowie rozmawiali z proboszczami na tematy ważne dla nich samych.

Na jakie tematy badani nie chcieli rozmawiać?
– Nie wybrali tematów: „Potrzeby mieszkańców parafii”, „Postrzeganie proboszcza przez mieszkańców”, „Relacje z biskupami” czy „Wypalenie proboszczów”. Wszyscy najchętniej wybierali „Zaangażowanie świeckich w życie parafii”. Inne wybrane tematy to na przykład „Trudności w prowadzeniu parafii”, „Wyzwania dla parafii na najbliższe 10 lat”, „Realia a potrzeby”, „Przygotowanie do bycia proboszczem”, „Tematy rozmów między proboszczami”, „Dzień powszedni proboszcza”.

Badania jakościowe nie są reprezentatywne, co znaczy, że wyników nie można uogólnić na populację księży proboszczów w Polsce (to jest bardzo częsty błąd czytelników, podkreślmy). Liczy się jakość, nie ilość, zebrane dane mają inny charakter. Mogą jednak wiele powiedzieć o parafiach i proboszczach, którzy nimi kierują. Do jakich wniosków udało się dojść? Pytam o te najważniejsze.
– Ujawniło się kilka interesujących kwestii. Przede wszystkim bycie proboszczem staje się rolą społeczną, która jest coraz bardziej refleksyjna. Dziś trzeba się zastanawiać nad tym, jaką podjąć decyzję czy jakie działania podjąć w danej sytuacji. Rzeczywistość nie jest już dana i przewidywalna. Nie ma na nią gotowego przepisu. Kiedyś skuteczne było to, czego ksiądz nauczył się w seminarium. Proboszczowie często nie wiedzą, co trzeba zrobić w tej czy innej sytuacji, i muszą samodzielnie myśleć. Podam przykład. Z dyskusji na temat ludzi świeckich wiemy, że badani stwierdzali: „trzeba być wobec nich bardzo kulturalnym”. Proboszczowie muszą wyznaczać własne wzorce kulturowe. Aktualnie bardzo kładą na to nacisk. Tak starają się funkcjonować w relacjach. Widać tu odejście od nawyku na rzecz refleksji, co trzeba zmienić.

Do tej pory komunikacja kulturalna nie była więc nawykiem? Codzienną normą?
– Nie wyciągałbym z tego tak daleko idących wniosków. To oznacza tyle, że dziś kładzie się na to większy nacisk niż kiedyś. Liczą się relacje, autentyczność, zaangażowanie. Choć oczywiście jest to pewna zmiana tonu…

Na mniej autorytatywny?
– Właśnie tak. To jest zresztą słyszalne. Siłą zastosowanej w badaniu metody jest to, że nie mówimy księżom „masz być taki a taki”, ale oni sami zastanawiają się nad tym, jacy być powinni. Kiedy proboszcz mówi: muszę być bardziej kulturalny wobec świeckich, jest to autentyczne. Pozostałe wnioski z badań przedstawię już na Kongresie.

---

Dr hab. Marcin Jewdokimow
Pracownik naukowy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC im. ks. Witolda Zdaniewicza

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki