Logo Przewdonik Katolicki

Kto by chciał być ubogi?

Ks. Artur Stopka
Ubogi proszący od datki, Warszawa, 17 października 2024 r. fot. Eryk Stawinski/REPORTER/east news

Decyzję o tym, czy uznać kogoś za ubogiego albo by samemu przyznać się do ubóstwa, podejmujemy wiele razy w życiu. A przesłanki do tych decyzji wcale nie są tak oczywiste jak można by oczekiwać.

Kosz pojawia się w tym kościele kilka razy w roku. Można do niego wkładać produkty długoterminowe, które trafią do „potrzebujących”. Sporo parafian umieszcza w koszu duże, obficie wypełnione plastikowe torby. Ale nie wszyscy. W koszu można znaleźć również pojedyncze paczki kaszy albo makaronu, torebki mąki, pudełka z herbatą. Umieszczają je tam ci, których nie stać na wypełnienie towarami dużej, a nawet średniej reklamówki. Uważają jednak, że powinni pomóc innym. Niekoniecznie takim, którzy mają się jeszcze gorzej od nich. Pomagają, na ile są w stanie, bo mają świadomość, co to znaczy być ubogim.

Z przykrością lub z odrazą
W innej parafii, odległej o wiele kilometrów, proboszcz pewnego dnia odbył długą rozmowę z rodzicami bardzo zdolnej i pracowitej nastolatki. Nie był zadowolony z jej rezultatu. Zastanawiał się, kto popełnił błąd, on czy ktoś inny. Chyba jednak ktoś inny, bo przecież przykleił do ogłoszeń gotowy tekst informacji, która przyszła z kurii. Myślał, że dziewczynka albo jej rodzice sami się zgłoszą. Odczekał kilka dni, a skoro nikt nie przyszedł, sam poszedł, aby zaproponować wpisanie nastolatki na listę stypendystów znanej fundacji. Córki nie było, a rodzice stanowczo odmówili. Powiedzieli, że według ogłoszenia te stypendia są dla dzieci z ubogich rodzin, a u nich może się nie przelewa, ale nie są biedni i jest im przykro, że ksiądz tak o nich myśli. Oni „nie potrzebują jałmużny”.
Jeszcze gdzie indziej na parkingu dyskontu dość młody mężczyzna zaczepiał klientów, prosząc o jakieś niewielkie sumy albo kupienie czegoś do jedzenia. Mówił, że jest biedny. Zniszczone, brudne ubrania, na twarzy i rękach kilka strupów. Większość nagabywanych go ignorowała. Tylko od czasu do czasu ktoś reagował. Negatywnie, z odrazą, z oburzeniem. „Nie jesteś taki biedny, skoro cię stać na to, żeby codziennie się upijać” – rzuciła w jego stronę kobieta, której mąż już siedział w starej skodzie.

2,5 mln skrajnie biednych
W drugiej połowie października br. w wielu mediach w Polsce pojawiły się alarmujące tytuły i nagłówki. „Wielkie ubóstwo. Tak źle w Polsce nie było od niemal dekady” – donosiły Polska Agencja Prasowa i portal Wirtualna Polska. „Najnowszy raport o ubóstwie Polaków. Jest najgorzej od 2015 roku” – napisała „Rzeczpospolita”. Według TVP Info wzrasta liczba Polaków żyjących w ubóstwie i tak źle nie było od lat. „Do Rzeczy” oznajmiało o skrajnym ubóstwie w Polsce i również wskazywało, że tak źle nie było od 2015 r. Oko.press podało liczbę 2,5 mln skrajnie ubogich w 2023 roku, a „Tygodnik Powszechny” stwierdził, że ponad 17 mln Polaków żyje w niedostatku, a ponad pół miliona dzieci w skrajnej biedzie.
Wszystkie te zatrważające sformułowania odnosiły się do tego samego źródła – opublikowanego z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem (17 października) dorocznego raportu firmowanego przez Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN). Nosi on tytuł: „Poverty Watch 2024. Monitoring ubóstwa i polityki społecznej przeciw ubóstwu w Polsce 2023–2024”, a jego autorem jest politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, badacz zjawiska biedy, Ryszard Szarfenberg. Według raportu przyczyny pogłębiającej się biedy to stagnacja gospodarcza z minimalnym wzrostem PKB, galopująca inflacja, zjadająca oszczędności i realne dochody Polaków, oraz brak skutecznej waloryzacji świadczeń społecznych.

Ograniczenie wyboru i szans
Czym właściwie jest ubóstwo/bieda? Kogo można, a nawet trzeba uznać za ubogiego, a kto nie zasługuje na takie określenie? Kto może albo powinien uważać się za biednego, a kto nie ma do tego prawa? Rzecz wcale nie jest taka oczywista, jak się wydaje. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że właśnie na powyższe pytania odpowiada sobie, gdy ktoś prosi ich o wsparcie, a oni podejmują decyzję, czy go udzielić, czy nie. Podejmują ją również ci, którzy stają przed dylematem – skorzystać z pomocy adresowanej do biednych czy nie?
Ze strony EAPN można się dowiedzieć, że według Organizacji Narodów Zjednoczonych ubóstwo to ograniczenie wyboru i szans życiowych, to naruszenie ludzkiej godności. Oznacza brak możliwości skutecznego uczestnictwa w społeczeństwie. Oznacza też niedostatek żywności i ubrań potrzebnych rodzinie, brak możliwości uczęszczania do szkoły i korzystania ze służby zdrowia, brak dostępu do ziemi, którą można uprawiać, lub pracy, żeby móc zarobić na życie, brak dostępu do kredytu. Ubóstwo oznacza również zagrożenie, bezsilność i wykluczenie jednostek, rodzin i społeczności. Oznacza podatność na przemoc i często wiąże się z życiem w niepewnych warunkach bez dostępu do czystej wody i urządzeń sanitarnych.

Podążało w ślad za nią
Unia Europejska posługuje się aż trzema definicjami. Ubóstwo absolutne lub skrajne oznacza, że ludzie nie mają podstawowych środków niezbędnych do życia. Na przykład głodują, nie mają czystej wody, odpowiedniego miejsca do mieszkania, wystarczającej odzieży czy leków i walczą o przetrwanie. Ubóstwo względne ma miejsce wtedy, gdy poziom życia i dochodów niektórych osób znacznie odbiega od ogólnej normy kraju lub regionu, w którym żyją. Osoby te walczą o to, by żyć normalnie i uczestniczyć w zwykłym życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym. UE mówi też o zagrożeniu ubóstwem lub wykluczeniem społecznym – za zagrożone uznaje się osoby i rodziny, które żyją w ubóstwie względnym lub w poważnym niedostatku materialnym lub wykazujące bardzo niską intensywność pracy.
Jednak czy te kryteria ustalania ubóstwa są wystarczające dla pełnego zrozumienia zjawiska? J.D. Vance, który za kilka tygodni obejmie stanowisko wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, w książce Elegia dla bidoków opowiedział m.in. o swojej babci, której „wydawało się, że wyrwała się z górskiej biedy, ale ubóstwo – emocjonalne, jeśli nie finansowe – podążało w ślad za nią”. We wstępie wydanej osiem lat temu książki wyjaśnił, że napisał ją, bo chce, „żeby inni dowiedzieli się, jakie to uczucie, kiedy człowiek już prawie jest gotów sam siebie skreślić i co może go do tego skłonić”, a także chce, żeby pojęli to, „co dzieje się w życiach ludzi biednych, i psychologiczne konsekwencje ubóstwa materialnego oraz duchowego dla ich dzieci”. Zwrócił uwagę, że nawet ci, którym poszczęściło się żyć w amerykańskim śnie, wciąż są ścigani przez upiory życia, które za sobą pozostawili.

Dwie wersje błogosławieństw
Papież Franciszek, który w 2016 roku, na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, ustanowił w Kościele Światowy Dzień Ubogich, w chwili wyboru na Stolicę Piotrową miał usłyszeć od jednego z kardynałów: „Pamiętaj o biednych”. W trzecim dniu swojego pontyfikatu tłumaczył dziennikarzom, że chce „biednego Kościoła dla biednych ludzi” i że przybrał imię na cześć św. Franciszka z Asyżu, który był „człowiekiem ubóstwa i pokoju”. Słowa o Kościele dla ubogich wywołały wówczas w mediach sensację, a przecież w Piśmie Świętym zajmują oni znaczące miejsce, zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. Księga Hioba mówi wprost o tym, że „krzyk biednych” doszedł do Boga, a On słucha „wołania ubogich” (Hi 34, 28).
W Nowym Testamencie wyraźnie widać, że określenie „ubogi” ma sens nie tylko ekonomiczny, ale również religijny. Widać to dobrze na przykładzie dwóch wersji wygłoszonych przez Jezusa błogosławieństw, zapisanych przez ewangelistów Łukasza i Mateusza. U Łukasza Chrystus mówi: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże”, i zaraz dodaje błogosławieństwo głodujących, którzy będą nasyceni (por. Łk 6, 20-21). U Mateusza pierwsze błogosławieństwo wskazuje na „ubogich w duchu”, czyli tych, którzy nie przywiązują się do dóbr materialnych, lecz są otwarci na Boga i Jego działanie.
„Ubogi to ten, któremu brakuje czegoś do życia” – podpowiada „Słownik Nowego Testamentu”. Ta krótka definicja wydaje się najbardziej trafna dla pełnego, a równocześnie szerokiego zrozumienia, kim są ludzie ubodzy w dzisiejszym świecie. Żyjemy w rzeczywistości, w której setki milionów ludzi cierpią ogromny niedostatek w sferze materialnej. Jednak okazuje się, że wśród żyjących w całkowitym lub względnym dostatku, można znaleźć wielu cierpiących nie na „ubóstwo w duchu”, lecz na czasami skrajne ubóstwo w sferze duchowej. Ich życie jest pozbawione elementów niezbędnych do pełnej realizacji człowieczeństwa. Oni też potrzebują pomocy, choć niejednokrotnie o nią nie proszą.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki