W 1693 r. we wschodniej Sycylii miało miejsce straszne trzęsienie ziemi spowodowane erupcją Etny. Była zima, sam początek roku. Prawdopodobne epicentrum znajdowało się w miejscu, gdzie jestem teraz, czyli w okolicach Lentini. Szacuje się, że śmierć poniosło wtedy 60 tys. osób, a niemal 50 miast i miasteczek zostało dokumentnie zniszczonych. Niektóre więc odbudowano na nowo, od podstaw, a sycylijscy architekci mogli się wykazać, zmieniając ich oblicze. I tak powstał barok sycylijski, styl charakterystyczny i unikalny.
Codziennie jeżdżę od miasteczka do miasteczka i w każdym oglądam po kilka kościołów ze wspaniałą barokową fasadą. Często nie da się jej sfotografować, uniemożliwiają to wąskie uliczki, zadzieram tylko wysoko głowę. Na szczęście wszędzie przy głównym placu stoi katedra, czasem w towarzystwie innego kościoła, obok którego czasem można zobaczyć jakieś palazzo z balkonami podtrzymywanymi przez rząd anielskich głów. Ornamentyka tych budynków jest oryginalna i bogata, trochę dzika, i zupełnie inna niż na kontynencie. Sycylijscy architekci tylko inspirowali się barokiem włoskim, ale dodawali tyle pochodzących z miejscowych tradycji upiększeń, że udało im się stworzyć odrębny styl.
Podziwiam architekturę, towarzysząc mojej znajomej podczas jej wyprawy śladami komisarza Montalbano. Na szczęście trasy naszych wędrówek się pokrywają, bo akcja najsłynniejszego włoskiego hitu telewizyjnego dzieje się właśnie w kilku przepięknych miasteczkach wpisanych zresztą na listę UNESCO. Ich barokowe elementy można zobaczyć w każdej czołówce. Seria była kręcona od 1999 r. przez kilkanaście lat, a tak się spodobała, że rozwinęła się „montalbanowska” turystyka. Nie miałam o tym pojęcia, dopóki celu swojego wyjazdu do wschodniej części wyspy nie zdradziła mi znajoma.

Aby co nieco dowiedzieć się o fenomenie komisarza, wieczorami przy szumie morza, który wpadał przez otwarte okno, obejrzałam fragmenty dwóch filmów. Nie zostałam miłośniczką Montalbano, za to uważam, że to film przyjazny, bo nie ma w nim przemocy i wielkich dramatów, za to trochę elementów komicznych, wolne tempo i brak wulgaryzmów. No i piękna sceneria oraz słońce. Na wymyślone miasteczko, w którym dzieje się akcja, składają się fragmenty kilku barokowych perełek wpisanych na listę UNESCO. W Scicli jest filmowy komisariat, w Punta Secca willa komisarza, w Ragusie restauracja, gdzie jadał, a w Castello di Donnafugata mieszka filmowy mafioso. Wszędzie tam kioski z koszmarnymi gadżetami, a na nich twarz Montalbano: na poduszkach, czapkach, koszulkach, breloczkach, ręcznikach. Więc kiedy moja znajoma kupuje bilet na zwiedzanie komisariatu, ja kieruję się do pobliskiego kościoła, który zachwyca mnie krzywiznami, ozdobami i oszalałym wnętrzem.