W ielodniowe zmagania z milionami litrów wody, która w gwałtownych deszczach spadła na ziemię. W jednych miejscowościach tysiące ludzi zaangażowanych w starania, aby rzeki nie zalały ich miejscowości, w umacnianie wałów i innej infrastruktury, mającej chronić ich życie, zdrowie i dobytek przed powodzią. W innych bezradność i bezsilność wobec potęgi wody, niszczącej wszystko tam, gdzie zdołała dotrzeć, burzącej domy i mosty, porywającej samochody i niosącej całe drzewa. A dosłownie chwilę później z dotkniętych przez „wielką wodę” miejsc, w których żyją ludzie, dramatyczne wołanie o… wodę, potrzebną przede wszystkim do picia, ale nie tylko.
Korzenie wszechświata?
Jakby tego było mało, zaledwie kilka dni przed powodzią media pełne były doniesień o rekordowo niskich poziomach rzek i o suszy. O braku wody niezbędnej do życia. Wody, bez której nie tylko ludzie umierają z pragnienia, ale również cała przyroda wokół.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 39/2024, na stronie dostępna od 24.10.2024