Czy minister kultury może powołać radę nadzorczą TVP, Polskiego Radia i PAP, czy też jest to niezgodne z prawem? A czy może postawić spółki medialne w stan likwidacji? Czy prezydent Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w 2015 r. zgodnie z prawem, więc nie mogli zostać skazani i dziś są posłami nielegalnie przetrzymywanymi w więzieniu, czy też zostali ułaskawieni, ale proces mógł się toczyć dalej, ale nie mogli w nim zostać skazani i stracić mandatów poselskich, czy też wreszcie zostali skazani zgodnie z prawem, stracili mandaty poselskie i dopóki nie zostaną ponownie ułaskawieni, to powinni siedzieć w więzieniu? Czy minister sprawiedliwości miał prawo uznać, że prokurator krajowy Dariusz Barski piastuje swoje stanowisko niezgodnie z przepisami, i ogłosić jego przejście na prokuratorską emeryturę oraz powołać jego następcę?
Choć zajmuję się polityką od wielu lat, nie umiem tak po prostu odpowiedzieć na każde z tych pytań. Co gorsza, każda ze stron politycznego sporu powołuje się na opinie prawne dowodzące, że to ona ma rację. Nie mamy więc jakiegoś szanowanego przez obie strony prawniczego autorytetu, który mógłby coś rozstrzygnąć. Nie, nie jestem relatywistą – nie uważam, że wszystko jest względne. Sądzę, że jakieś postępowanie jest albo zgodne z prawem, albo bezprawne. Kłopot w tym, że znajdujemy się w momencie zmiany władzy po ośmiu latach głębokich zmian w państwie dokonywanych przez Prawo i Sprawiedliwość, które miały wręcz charakter zmian ustrojowych, przez co rzeczywistość prawna jest niezwykle skomplikowana.
Ten stan wydaje mi się wielce niebezpieczny. Prowadzi do sytuacji, w której sympatycy PiS-u są przekonani, że działania nowej władzy są całkowicie bezprawne, ponieważ wierzą temu, co mówią im politycy, którym ufają. I odwrotnie: wyborcy Platformy Obywatelskiej wierzą w dobre intencje swoich przedstawicieli, dlatego też zakładają, że przedstawiane przez nich opinie prawne są słuszne, a działanie PO jest legalne.
W efekcie jednak tylko pogłębia się polaryzacja, a kolejne instytucje stają się przedmiotem politycznej wojny (bo przecież każda instytucja powołana przez PiS musi być teraz odbita i ponownie obsadzona przez PO, nawet jeśli nominaci PiS-u nie byli partyjnymi działaczami, bo niby dlaczego PO ma pozwalać, by gdzieś jeszcze ocaleli nominaci PiS-u…). Owszem, PiS upartyjniał wszystko, starał się podporządkować sobie wszelkie instytucje. Ale jeśli PO zrobi teraz to samo, społeczeństwo uzna, że to normalne, że zwycięzca bierze wszystko.
Ale to ma jeszcze jedną konsekwencję.
Bo Polacy mogą dojść do wniosku, że prawo w ogóle się nie liczy. Jeśli PiS ma swoje interpretacje prawne, a PO swoje, to na swoim postawi ten, kto aktualnie sprawuje władzę i ma wpływ na służby, by wyegzekwować swoją wolę. W efekcie prawo staje się wyłącznie narzędziem w rękach silniejszego. A jeśli obywatele uważają, że nie rządzi siła prawa, ale prawo siły, będziemy mieli problem z praworządnością. Mieliśmy go już wcześniej, ale problem nie zniknął, ale się jeszcze utrwalił.